– 220 tysięcy złotych miałem na pięcioletniej lokacie. Kradzież wyszła na jaw, gdy nadzór bankowy kazał mi wyjaśnić, dlaczego rzekomo przelałem tak dużą kwotę na konto w innym banku. Wtedy okazało się, że pieniądze zostały wypłacone w trzech transzach pięć miesięcy wcześniej – mówi Andrzej K.
W mBanku rozmowy operatorów z klientami dokonującymi zleceń są nagrywane. W tym przypadku dyspozycje przelania pieniędzy na inne konto zostały wydane z telefonu komórkowego na kartę. Mężczyzna, który telefonował, znał ośmiocyfrowy numer Andrzeja K. oraz jego sześciocyfrowy telekom – podaje dziennik.
Transakcja była monitorowana przez pracownicę, która nie miała do tego uprawnień. Na podstawie billingów bank ustalił, że ta sama kobieta wcześniej kilka razy rozmawiała z mężczyzną, który zadysponował pieniędzmi Andrzeja K. Bank zwolnił ją z pracy.
Pieniądze z konta PKO BP zostały błyskawicznie wypłacone. Okazało się, że konto zarejestrowano na nazwisko łodzianina, któremu skradziono dowód. Mężczyzna zgłosił ten fakt policji. Prokuratura Rejonowa Łódź Polesie umorzyła śledztwo w tej sprawie. Bank złożył zażalenie do sądu, ale oddał Andrzejowi K. pieniądze, ponieważ uznał, że nie miał z kradzieżą nic wspólnego – informuje „Dziennik Łódzki”.
Stanowisko mBanku w sprawie artykułu
Odnosząc się do artykułu„mKradzież z łódzkiego banku”, który ukazał się w dniu 08.09.2005r na łamach Dziennika Łódzkiego autorstwa Mariusza Gossa, pragnę przedstawić stanowisko mBanku w tej sprawie.
Opisywany przez DŁ przykład nie dotyczy bezpieczeństwa systemu bankowego, a przekroczenia przepisów prawa przez człowieka. W dotychczasowej historii nie wystąpiły udane próby ingerencji w system mBanku. Proszę jednak pamiętać, że za bezpieczeństwo pieniędzy i danych odpowiadają wszystkie strony biorące udział w transakcjach: Klient, Bank i jego pracownicy oraz dostawca usług internetowych. Niestety jednym z najwrażliwszych elementów całego systemu bezpieczeństwa jest człowiek.
Chcemy zaznaczyć, iż kwestią opisaną przez DŁ, mBank zajął się natychmiast po tym, jak Klient złożył reklamację dotyczącą nieprawidłowości na jego koncie. Stanowisko mBanku oraz wszelkie materiały, które mogły przyczynić się do rozwiązania tej sprawy zostały przekazane do prokuratury w Łodzi, włącznie ze wskazaniem osoby, która mogła być współodpowiedzialna za popełnione przestępstwo.
mBank dwukrotnie odwoływał się od decyzji umarzającej postępowanie karne. Należy podkreślić, iż tuż po zgłoszeniu, cała kwota została zwrócona Klientowi, a on sam korzysta z usług mBanku do dnia dzisiejszego. Tym bardziej zależy nam na tym by policja wykryła i ukarała sprawcę, który wyłudził znacząca kwotę pieniędzy.
Należy podkreślić, iż od początku istnienia staraliśmy się kłaść szczególny nacisk na kwestie związane z bezpieczeństwem. Przykład opisany w dzisiejszym dzienniku jest przypadkiem jednostkowym i odosobnionym, który dodatkowo miał miejsce 2 lata temu. Od tego czasu mBank zwiększył wewnętrzne normy bezpieczeństwa oraz wprowadził jeszcze bardziej rygorystyczne zasady rekrutacji. Ciągły nadzór funkcjonowania sieci i wewnętrzny monitoring mają za zadanie możliwie wczesne wykrycie jakichkolwiek, zarówno faktycznych jak i potencjalnych problemów. Jednak to nie wszystko – regularnie przeprowadzane są wewnętrzne testy bezpieczeństwa z uwzględnieniem najnowocześniejszych technik informatycznych.
Chcemy zapewnić, iż robimy wszystko by opisany przypadek nie powtórzył się w przyszłości.
Paulina Rutkowska
Rzecznik Prasowy mBanku