Przez kilkuletnią obserwację rynku i dostępnych aplikacji mobilnych stwierdziliśmy, że nie ma rozwiązania, które jest na tyle intuicyjne, proste w użytkowaniu i dające nam możliwość elastycznego dopasowywania poszczególnych narzędzi do potrzeb klienta. Skoro czegoś takiego nie byliśmy w stanie zidentyfikować, odnaleźć i po prostu kupić, stwierdziliśmy, że trzeba to stworzyć – tłumaczy Izabela Kozakiewicz, dyrektor regionalny X-Trade Brokers.
Nie rozstajemy się z naszymi smartfonami, możemy wykonać za ich pomocą wszystkie podstawowe operacje finansowe. Czy pójdziemy krok dalej? Mobilność to trend nie do uniknięcia?
Myślę, że to jest naturalna kolej rzeczy i tak szybko postępujące procesy zmierzające do minimalizacji urządzeń, z których korzystamy i zakresu ich mobilności skłonią nawet tych najbardziej konserwatywnych inwestorów, żeby jednak używać tych urządzeń również do zawierania transakcji na rynkach finansowych. Wynika to z prostej przyczyny: rynki finansowe wymagają od nas dużej aktywności, a my z kolei poddając się procesom cyfryzacji społeczeństw jesteśmy również coraz bardziej aktywni z roku na rok.
Jakim inwestorom możemy zaproponować takie aplikacje do mobilnego inwestowania? Mamy bardziej konserwatywnych, którzy myślą długo nad jednym zleceniem i inwestują w dłuższych terminach, a mamy też żyjących wykresami od rana do wieczora. Mobilne aplikacje będą uniwersalne czy podzielone wg typu użytkownika?
Każdy inwestor powinien uznać tego typu aplikacje za funkcjonalne i przydatne. Dlaczego? Dlatego, że posiadanie aplikacji mobilnej w instytucji finansowej umożliwiającej zawieranie transakcji na rynkach finansowych oferuje możliwość optymalizacji tak zaangażowanych środków, jak i czasu inwestora. Możemy zawrzeć transakcję bez przymusu uprzedniej obserwacji rynku na komputerze na bieżąco reagując na zmiany rynkowe jeśli jesteśmy inwestorem dynamicznym. Możemy analizować rynek przez dłuższy czas, jeśli jesteśmy inwestorami bardziej konserwatywnymi, a aplikacja może nam służyć do nieustannego śledzenia zawartych transakcji i ich wyników. Nie oznacza to, że musimy zawierać te transakcje na urządzeniach przenośnych. Możemy po prostu śledzić rynek i dzięki temu mieć możliwość reakcji, jeśli rzeczywiście jakaś istotna zmiana na rynku będzie miała miejsce..
Próbuję sobie trochę abstrakcyjnie wyobrazić, że mógłbym spróbować dokonać prostej analizy technicznej na podstawie kilku wskaźników przy użyciu takiej aplikacji na moim smartfonie. Czy to się przyjmie przy tak małych względem komputera wyświetlaczach?
Tak, nawet nie tylko teoretycznie, ale praktycznie. Wielkość tabletu jest rzeczywiście mniejsza niż wielkość jakiegokolwiek laptopa, czy też dużego monitora, którego na ogół używają inwestorzy posiłkujący się zaawansowaną analizą techniczną. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że ok.95 procent inwestorów posiłkuje się podstawowymi narzędziami analizy technicznej lub też narzędziami analizy fundamentalnej, a bardzo często po prostu swoim subiektywnym postrzeganiem rynku. Stąd też myślę, że dużej części inwestorów absolutnie wystarczą te narzędzia analizy technicznej i możliwość wyświetlania wykresów na urządzeniach przenośnych, ponieważ oni po prostu nie korzystają z bardziej zawansowanych narzędzi. Aplikacje na tablety czy smartfony są o tyle przyjemne w użytkowaniu, że nie zawierają przesadnej ilości zaawansowanych narzędzi. Stąd też użytkownik, który nie czuje potrzeby popierania swoich decyzji transakcyjnych dużą ilością skomplikowanych narzędzi, będzie się czuł bardziej pewnie w użytkowaniu takiej platformy, niż w użytkowaniu platformy stacjonarnej.
Jak mówią trenerzy analizy technicznej, im więcej tych wskaźników, tym mniej widzimy na ekranie i tym gorzej wychodzą nam nasze transakcje. Przed wprowadzeniem u siebie rozwiązań mobilnych badali Państwo dokładnie swoich klientów? Cały czas mam przed oczami stereotypowy obraz tych bardziej konserwatywnych inwestorów, którzy niekoniecznie potrzebują zawansowanych narzędzi czy też aplikacji na tablety.
Zgadza się. Nie wszyscy inwestorzy są jeszcze przekonani do mobilnych urządzeń i aplikacji. Mamy to szczęście czy ten komfort, że będąc instytucją rdzennie polską mamy również pokaźną ilość jednostek za granicą. Dlatego nasza percepcja rynku to nie tylko obraz rynku lokalnego, ale też tego, co się dzieje na całym świecie. Podejmując decyzję o konstrukcji i tworzeniu własnych autorskich platform transakcyjnych na tablet czy smartfon, posiłkowaliśmy się kilkoma obserwacjami. Przede wszystkim obserwowaliśmy, co się dzieje w bezpośredniej czy pośredniej konkurencji w perspektywie globalnej, ale też w perspektywie lokalnej na poszczególnych rynkach. Po drugie obserwowaliśmy rozwój technologii mobilnych. Musieliśmy podjąć decyzję, czy tworzymy platformę na dany system operacyjny czy może na inny, bo to też jest ważne. Po trzecie, ale myślę, że to punkt najważniejszy, to oczywiście badanie potrzeb naszych inwestorów. Starając się tworzyć własne platformy, chcemy ułatwić życie naszym inwestorom. Skąd taka decyzja? Intuicyjnie, pierwszym krokiem jest poszukiwanie czegoś gotowego i kupienie sprawdzonego rozwiązania. Natomiast poprzez kilkuletnią obserwację rynku i dostępności tego typu produktów stwierdziliśmy, że nie ma takiego, który jest na tyle intuicyjny, prosty w użytkowaniu i dający możliwość elastycznego dopasowywania poszczególnych narzędzi do potrzeb klienta. Skoro czegoś takiego nie byliśmy w stanie zidentyfikować, odnaleźć i po prostu kupić, stwierdziliśmy, że trzeba to stworzyć. Na bazie rozmów z klientami ioptymalizacji ich potrzeb, udało nam się stworzyć platformę na urządzenia mobilne, której celem jest przede wszystkim odpowiadanie potrzebom naszych klientów.
Wyobraźmy sobie, że zrobiłem transakcję, ale nie zdążyłem dokonać zlecenia zabezpieczającego. Mam jednak problem z połączeniem i zaczyna się panika inwestora. Sytuacja zdarzająca się rzadko, jednak jest to niewykluczone. Co wtedy?
Z pewnością Internet bezprzewodowy jest obciążony nieco większym ryzykiem niż Internet oparty o stałe łącze. Oczywiście jest możliwa sytuacja, w której zawieramy transakcję i chwilę później mamy problemy z połączeniem z Internetem, ale takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko. Można „stop-lossa” ustawić od razu, już w momencie zawierania transakcji. Oczywiście jeśli napotykamy sytuację, w której nie mamy połączenia z Internetem, zawsze pozostaje możliwość kontaktu telefonicznego z obsługą klienta i ustawienia zlecenia telefonicznie. Myślę, że nie należy się zniechęcać przez tego typu ryzyka, ponieważ zmiany są po prostu nieuniknione, a opór względem zmian zamyka nas na nowe możliwości rozwoju nas samych oraz naszych inwestycji.
Źródło: Przegląd Finansowy Bankier.pl