Dziś inwestowanie wymaga nadzwyczajnej ostrożności. Rynki finansowe mogą kryć jeszcze wiele przykrych niespodzianek, a giełdy papierów wartościowych nie osiągnęły dna bessy. Podobna sytuacja panuje na rynkach surowców. Stąd na najbliższe tygodnie zalecam duże zróżnicowanie portfela, z przeważającym udziałem inwestycji pozbawionych ryzyka i zapewniających wysoką płynność.
50 proc. – bezpieczeństwo i bieżąca płynność.
Połowę środków zalecam trzymać w postaci lokat bankowych. Podzielić je na część płynną, np. rachunek bieżący z lokatą nocną (overnight), i część o wyższym oprocentowaniu, np. lokaty 3- lub 6-miesięczne. Część płynna pozwoli na szybkie wykorzystanie okazji inwestycyjnych.
25 proc. – zabezpieczenie.
Proponuję zabezpieczyć portfel na dwa sposoby. Po pierwsze złotem bądź jego certyfikatami inwestycyjnymi. Złoto znakomicie chroniło portfele inwestycyjne w zeszłym roku i jest relatywnie silniejsze od innych aktywów, np. akcji, nieruchomości. Liczymy też, że wartość nominalna złota istotnie wzrośnie. Po drugie, można lokować część aktywów w walutach (frank szwajcarski, euro, dolar). Szczególnie przyda się to osobom spłacającym kredyty walutowe.
25 proc. – inwestycje.
Rekomendujemy posiadać w dłuższym czasie certyfikaty bezpiecznych funduszy, w których zarządzający aktywnie dostosowują skład portfela do przewidywanej sytuacji na rynku. Niewielką część pieniędzy proponuję ulokować alternatywnie w aktywa niepubliczne, przy czym w tej chwili polecamy bardziej fundusze private equity niż nieruchomości. Bieżący rok powinien być okresem zakupów dla funduszy private equity, bowiem wyceny spółek nienotowanych na giełdzie są już bardzo atrakcyjne, a dyskonto względem giełdy nadal duże. Jest to lokata o długim horyzoncie inwestycyjnym, ale powinna przynieść godziwe zyski, bo zakładane średnioroczne stopy zwrotu z pojedynczych projektów wynoszą ok. 30 proc. Osoby, które mają krótki horyzont inwestycyjny, raczej w ogóle powinny pozostawać poza rynkiem giełdowym i funduszy.
Grzegorz Mielcarek, Investors TFI