Zdaniem bankowców cena kredytu przestaje powoli odgrywać decydującą rolę przy jego wyborze. „Recepta na sukces jest prosta – bój o klienta wygrywają te banki, które nie ograniczają się do sprzedaży swoich produktów w tradycyjnych oddziałach” – mówi Krzysztof Małecki z Getin Banku.
„Okazuje się bowiem, że dla Polaków najważniejsza jest szybkość i dostępność kredytu. Najlepiej, jeżeli wszystkie formalności mogą załatwić tam, gdzie kupują auto. Dlatego na obecność w punktach sprzedaży aut stawiają najważniejsi gracze – Getin Bank i Santander Consumer Bank. Pierwszy oferuje kredyty nie tylko w 153 własnych placówkach, ale przede wszystkim we współpracy z pośrednikami, których jest już ponad 600. Więcej ma ich tylko Santander – jest obecny w blisko 2 tys. salonów i komisów. Kredyty sprzedaje też przez internet i telefon.”, informuje „Gazeta”.
„Nic dziwnego, że to do tych dwóch banków należał rok 2007. Najwięcej na zakup aut pożyczył Getin Bank – niemal 1,5 mld zł. To rekordowy wynik, o ponad 67 proc. lepszy od osiągniętego rok wcześniej. Dużo mniejszym wzrostem może się pochwalić Santander – zaledwie o 9 proc. Jego wynik jest jednak i tak imponujący. W ubiegłym roku pożyczył 1,2 mld zł, ale dzięki umowom podpisanym w poprzednich latach wciąż pozostaje numerem jeden pod względem wartości portfela kredytów samochodowych, który szacowany jest na niemal 2,5 mld zł. Trzeci jest GE Money Bank, a dopiero czwarty pierwszy bank samochodowy Volkswagen Bank […].”, podaje dziennik.
„Kredyty samochodowe to niejedyny sposób na finansowanie zakupu samochodu. Transakcje zawierane między klientami poza komisami i sieciami dilerskimi często są kredytowane przez banki w inny sposób, np. pożyczkami gotówkowymi. Ich oprocentowanie jest porównywalne z cenami kredytów samochodowych i – co najważniejsze – nie trzeba tworzyć zabezpieczenia na samochodzie.”, czytamy w „Gazecie”.
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.