„Lipiec 2008. Skutnik rezygnuje z szefowania. Jan Chmielewski, założyciel tej samej Kasy mówi dla „Gazety Wyborczej” – Boli, że tak się skończyło. Ale Marian nie panował nad pracownikami, miał zbyt dobre serce, pieniądze z Kasy gdzieś wyciekały. Ja od początku byłem szefem rady nadzorczej SKOK-u i nie mogłem tego akceptować. Marian musiał odejść.” Jeden z powodów rezygnacji Skutnika to pół miliona w wersalce. Policja znalazła je w mieszkaniu jednego z pracowników SKOK-u, który za łapówki obiecywał kredyty. Gdy Skutnik rezygnuje, władzę we wrocławskim parafialnym SKOK-u przejmuje Kasa Krajowa SKOK, zrzeszająca wszystkie Kasy w Polsce. Wprowadziła swoich ludzi, a wylecieli zaufani Skutnika W tym wspomniany Andrzej Pułka, który kilka miesięcy wcześniej szukał pracy i dostał od przyjaciela posadę szefa ds. pracowniczych” czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Dalej „Gazeta Wyborcza pisze „Akcja odbicia SKOK-u odbywa się wlistopadzie 2008 roku. Były dwa zebrania spółdzielców. Gorące, ale udaje się na nich odwołać władze Kasy Krajowej i prezesem SKOK zostaje Andrzej Pułka. Nowy wice to Jerzy Gierczak. Był tylko jeden problem: Kasa Krajowa SKOK mogła w zasadzie w dowolnej chwili wprowadzić w podległym sobie SKOK-u zarząd komisaryczny, który unieważnia inne władze. Ale był kolejny plan, o którym na plebani nikt nie mówił. Gierczak w kilka dni po powołaniu na wiceprezesa figuranta dostaje SMS-a od Skutnika: Przyjdź do notariusza”. Gierczak idzie, a tam czeka już Pułka, mecenas Tuczapski i trzy umowy do podpisania. I to są szczegóły kolejnego planu, już tylko dla najbliższych przyjaciół, który – jak wspomina Gierczak – ocierał się o finansową i prawniczą magię, w którym aż gęsto od firm krzaków i figurantów takich jak on. Po co te umowy To zabezpieczenie. Jeśli władze krajowe SKOK odbiją wrocławską Kasę, wprowadzając zarząd komisaryczny, albo rozwiążą umowę z SCIF, to Kasa ta będzie musiała kancelarii i firmie Skutnika zapłacić po 5 mln zl. Gierczak czyta i serce mówi mu: podpisz, pomóż Marianowi, ratuj SKOK. A rozum: nie bądź idiotą, pachnie kryminałem. Gierczak podpisuje.”
„24 kwietnia 2009. Godz. 14.40. TVN 24 nadaje: Komornicy weszli do niektórych placówek Południowo-Zachodniej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej – piszą nasi internauci. W listopadzie ub. roku Kasa Krajowa SKOK wprowadziła jednak zarząd komisaryczny. Więc Skutnik i Tuczapski sięgają po pierwszą sztuczkę: w styczniu tego roku sprzedają prawo do kar podstawionej, choć kontrolowanej przez Tuczapskiego firmie – Ogólnopolskiemu Centrum Windykacji. I ta od razu składa w sądzie wrocławskim wniosek o egzekucję kar na swoją korzyść. Ogólnopolskie Centrum Windykacji w kwietniu przenosi siedzibę do Słupcy, by wnioski o egzekucję złożyć w słupeckim sądzie. Tam sąd klepie jej kary na 8,5 mln zł, a Tuczapski i Skutnik uruchamiają komorników, którzy szturmują placówki wrocławskiego SKOK-u i zajmują miliony. To właśnie relacjonował w kwietniu TVN 24” informuje „Gazeta Wyborcza”.
Takie wydarzenia przekonuja o konieczności audytu wszystkich SKOK-ów, a nadzór KNF będzie zbbawienny w skutkach dla tych instytucji parabankowych. To moze tłumaczyc także sprzeciw samych zainteresowanym wobec nowelizacji ustawy dotyczacej SKOK.
Więcej na temat przerętów w Południowo-Zachodni SKOK w dzisiejszym numerze „Gazety Wyborczej” w artykule Marcina Kąckiego pt. „Trzech pobożnych i 8 milionów”.
Dalej „Gazeta Wyborcza pisze „Akcja odbicia SKOK-u odbywa się wlistopadzie 2008 roku. Były dwa zebrania spółdzielców. Gorące, ale udaje się na nich odwołać władze Kasy Krajowej i prezesem SKOK zostaje Andrzej Pułka. Nowy wice to Jerzy Gierczak. Był tylko jeden problem: Kasa Krajowa SKOK mogła w zasadzie w dowolnej chwili wprowadzić w podległym sobie SKOK-u zarząd komisaryczny, który unieważnia inne władze. Ale był kolejny plan, o którym na plebani nikt nie mówił. Gierczak w kilka dni po powołaniu na wiceprezesa figuranta dostaje SMS-a od Skutnika: Przyjdź do notariusza”. Gierczak idzie, a tam czeka już Pułka, mecenas Tuczapski i trzy umowy do podpisania. I to są szczegóły kolejnego planu, już tylko dla najbliższych przyjaciół, który-jak wspomina Gierczak – ocierał się o finansową i prawniczą magię, w którym aż gęsto od firm krzaków i figurantów takich jak on. Po co te umowy To zabezpieczenie. Jeśli władze krajowe SKOK odbiją wrocławską Kasę, wprowadzając zarząd komisaryczny, albo rozwiążą umowę z SCIF, to Kasa ta będzie musiała kancelarii i firmie Skutnika zapłacić po 5 mln zl.Gierczak czyta i serce mówi mu: podpisz, pomóż Marianowi, ratuj SKOK. A rozum: nie bądź idiotą, pachnie kryminałem. Gierczak podpisuje.”
„24 kwietnia 2009. Godz. 14.40. TVN 24 nadaje: Komornicy weszli do niektórych placówek Południowo-Zachodniej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej – piszą nasi internauci. W listopadzie ub. roku Kasa Krajowa SKOK wprowadziła jednak zarząd komisaryczny. Więc Skutnik i Tuczapski sięgają po pierwszą sztuczkę: w styczniu tego roku sprzedają prawo do kar podstawionej, choć kontrolowanej przez Tuczapskiego firmie – Ogólnopolskiemu Centrum Windykacji. I ta od razu składa w sądzie wrocławskim wniosek o egzekucję kar na swoją korzyść. Ogólnopolskie Centrum Windykacji w kwietniu przenosi siedzibę do Słupcy, by wnioski o egzekucję złożyć w słupeckim sądzie. Tam sąd klepie jej kary na 8,5 mln zł, a Tuczapski i Skutnik uruchamiają komorników, którzy szturmują placówki wrocławskiego SKOK-u i zajmują miliony. To właśnie relacjonował w kwietniu TVN 24” informuje „Gazeta Wyborcza”.
Takie wydarzenia przekonuja o konieczności audytu wszystkich SKOK-ów, a nadzór KNF będzie zbbawienny w skutkach dla tych instytucji parabankowych. To moze tłumaczyc także sprzeciw samych zainteresowanym wobec nowelizacji ustawy dotyczacej SKOK.
Więcej na temat przerętów w Południowo-Zachodni SKOK w dzisiejszym numerze „Gazety Wyborczej” w artykule Marcina Kąckiego pt. „Trzech pobożnych i 8 milionów”.