Początek roku na naszym parkiecie zaczęliśmy od euforii zakupów. WIG20 w dwóch pierwszych dniach 2009 roku wzrósł o 7,3 % do poziomu 1920 pkt, a szeroki rynek o 6,3%. Przyczyniły się do tego w znacznej mierze płynne spółki surowcowe, banki oraz mocno przecenione spółki branży deweloperskiej.
Warto także zauważyć przypływ kapitału zagranicznego widoczny na wzroście polskiej waluty, która znacząco się umocniła oraz “świeżej” gotówki z OFE. Ożywienie także przyszło na rynek długu, gdzie powróciła płynność finansowa ze względu na spadek rentowności tych papierów. Patrząc na poprzednie lata, możemy stwierdzić, że rok zaczęty od wzrostów daje szanse na ich kontynuację. Sięgając pamięcią wstecz do lat 2004 i 2006, WIG wzrósł odpowiednio 28 i 42 procent. Warto jednak wziąć pod uwagę rekomendacje ekonomistów z HSBC, iż produkcja przemysłowa może się skurczyć w tym roku o 2,9 procenta, natomiast powinna podskoczyć do 3,5 procenta w kolejnym roku. Uważają także, iż deficyt budżetowy nie powinien przekroczyć 2,6 proc., PKB oraz inflacja 3 proc. Te informacje mogą mieć pozytywny skutek na polską gospodarkę, która i tak całkiem dobrze wygląda na tle regionu Europy Wschodniej. Niestety optymizm na rynku wyparował za sprawą bezrobocia w Stanach Zjednoczonych. W ślad za tym i złotówka zaczęła się osłabiać. Widać, że inwestorzy polscy i zagraniczni postanowili realizować zyski z pierwszych dwóch dni tygodnia. Drugi dzień z rzędu na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych zawitał znowu kolor czerwony. Obroty niestety nie były imponujące, bo tylko 860 mln. Więc inwestorzy najprawdopodobniej wstrzymują się z zakupami, czekając na dalszy rozwój sytuacji, a szczególnie opierając się o dane makro ze Stanów Zjednoczonych. Mimo to było widać na WIG20, że dwukrotnie próbowaliśmy przebić poziom zamknięcia z środowej sesji – niestety zabrakło nam sił, a może wiary?. Widać to było doskonale wśród małych i średnich spółek, gdzie ceny spółek surowcowych szły w górę, a maluchy odstawały w tyle. Ostatni dzień sesji pierwszego tygodnia 2009 r. rozpoczął się obiecująco. Niestety wzrosty utrzymały się zaledwie przez pierwsze minuty, po czym zaczęliśmy spadać. Najważniejsze, aby indeks 20-tu największych spółek zatrzymał się na poziomie 1830 pkt. Indeksy na naszym parkiecie zakończyły ostatni dzień tygodnia na znacznych minusach, wnosząc wiele wątpliwości co do dalszych wzrostów w miesiącu styczniu.
Japonia, Chiny, Indie
Pomimo dobrych nastrojów na rynkach światowych pierwszy tydzień roku 2009 rozpoczął się w Japonii niewielkim spadkiem indeksu Nikkei225. Indeks ten spadł o 0,25% w stosunku do zamknięcia ostatniej sesji w roku 2008. Tydzień rozpoczął się od wzrostów. Za sprawą słabnącego jena, rosły kursy japońskich eksporterów (m.in.Canon.), producentów aut oraz spółek wysokich technologii takich jak Kayocera Corp. Taka sytuacja utrzymywała się aż do środy, kiedy Indeks Nikkei osiągnął poziom najwyższy od 6 listopada 2008. Przyczyniła się do tego także informacja o tym, że japoński rząd zamierza znieść podatek od zysków kapitałowych dla zagranicznych inwestorów inwestujących w japońskie spółki za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych. Czwartkowa sesja zaprzepaściła jednak całe wzrosty początku tygodnia. Japoński indeks spadł o prawie 4% w odpowiedzi na zaskakująco słabe dane z amerykańskiego rynku pracy i wyniki Intel Corp. Obawy o stan amerykańskiej gospodarki zaważyły również na przebiegu piątkowej sesji.
Dla chińskiego rynku mijający tydzień zakończył się wzrostem indeksu Shanghai Composite o 4,6%, głównie za sprawą powrotu apetytu u inwestorów na bardziej agresywne aktywa. Inwestorzy spodziewają się, że olbrzymia pomoc rządowa pobudzi gospodarkę w drugiej połowie roku i odblokuje międzybankowy rynek kredytowy. We wtorek Bank of America sprzedał swoje udziały w China Construction Bank za 2,83mld dolarów, co spowodowało 5% spadek cen akcji chińskiego banku. W sumie BoA sprzedał już akcje CCB za ponad 5,62mld$, a inwestorzy spodziewają się dalszej sprzedaży.
Indyjski indeks BSE30 zachował się najgorzej z wymienionej trójki, kończąc tydzień spadkiem o 5,54%. Nic nie wskazywało na takie zakończenie tygodnia, po tym jak w poniedziałek indeks BSE30 przekroczył po raz kolejny psychologiczną barierę 10 000 punktów wzrastając ponad 3%. W dużej mierze przyczyniło się do tego oczekiwane od dłuższego czasu zatwierdzenie w piątek przez rząd drugiego pakietu pomocowego dla gospodarki. Wtorkowa sesja zakończyła się niewielkim wzrostem (0,59%), ale cały wzrost z początku tygodnia został zniwelowany z nawiązką podczas środowej sesji, kiedy indeks BSE spadł o 7,25%. Przyczyniły się do tego fundusze inwestycyjne, które masowo wyprzedawały akcje silnie powiązanej z indeksem spółki Satyam Komputer. Po informacje o rezygnacji ze stanowiska prezesa tej spółki, kurs jej akcji spadł ze 178 do 32 rupi.
Stany Zjednoczone
Ubiegły tydzień przebiegał pod znakiem realizacji zysków na amerykańskich parkietach. Co prawda początek tygodnia charakteryzował się stabilizacją notowań za przyczyną uroku pakietu stymulującego prezydenta elekta, ale środa przyniosła zmianę nastrojów. Ukazał się wtedy raport firmy ADP, według której gospodarka amerykańska miała stracić w grudniu prawie 700 tys. miejsc pracy. Ponadto na rynek napłynęły niepokojące informacje ze spółek. O niewykonaniu prognozy ostrzegł Time Warner oraz Intel, a w czwartek negatywnie zaskoczył Wal-Mart. Ta największa amerykańska sieć handlowa poinformowała o słabej grudniowej sprzedaży oraz obniżyła swoje prognozy. Gdy sprzedaż spada nawet w tanim Wal-Marcie to wiadomo, że konsumenci są w bardzo złej sytuacji. Tydzień kończyliśmy najważniejszymi informacjami. W piątek ogłoszono bowiem oficjalne statystyki z rynku pracy. Gospodarka amerykańska w ostatnim miesiącu ubiegłego roku straciła 524 tys. miejsc pracy, czyli mniej niż zakładał raport ADP, ale wciąż bardzo dużo. Cały 2008 rok zakończył się stratą 2,6 mln miejsc pracy, czyli liczbą największą od 1945 roku. Stopa bezrobocia wzrosła do 7,2%, a to poziom najgorszy od 16 lat. Widać więc wyraźnie, że recesja zagościła za oceanem na dobre.
Europa Zachodnia
Giełdy europejskie mijający tydzień kończą na poziomach zbliżonych do tych z jakich go rozpoczynały mimo, że dane makroekonomiczne jakie były publikowane wcale inwestorów nie rozpieszczały. Realne dane mocno różniły się od prognoz i tak np. indeks nastrojów w gospodarce spadł do poziomu 67,1 pkt. podczas gdy prognozy mówiły o poziomie 71,8 pkt. Szczególnie słabo wypadły dane z niemieckiego przemysłu – w listopadzie wartość nowych zamówień spadła aż o 6 proc. m/m i 27.2 proc. r/r. Tymczasem ekonomiści spodziewali się wyniku na poziomie -1 proc. m/m. Dane Eurostatu dotyczące stopy bezrobocia na poziomie 7,8 proc oraz spadku PKB -0,2 proc. k/k były zgodne z prognozami, ale w żadnym wypadku nie można ich odczytywać jako dobre.
W mijającym tygodniu byliśmy również świadkami historycznej decyzji ze strony Banku Anglii, który obniżył stopy procentowe o 50 pkt. bazowych. Cena pieniądza na poziomie 1,5 proc jest najniższa od 315 lat – czyli od czasu utworzenia banku Anglii w roku 1694. Oficjalne stopy procentowe w Wielkiej Brytanii nigdy nie były tak niskie.
W czwartek dowiedzieliśmy się z kolei, że niemiecki rząd przejmie jedną czwartą udziałów w Commerzbanku, drugim co do wielkości prywatnym banku Niemiec.
Jak podał bank w czwartkowym komunikacie, w zamian za dofinansowanie dodatkową kwotą 10 miliardów euro państwowy fundusz stabilizacji rynków finansowych (SoFFin) uzyska kontrolę nad 25 procentami plus jedną akcją Commerzbanku.
Już pod koniec zeszłego roku bank ten skorzystał z rządowego planu ratunkowego dla sektora finansów i otrzymał bezpośrednią pomoc w wysokości 8,2 miliarda euro.
Pozyskane kwoty mają zabezpieczyć Commerzbank przed ryzykiem związanym z planowaną jeszcze na styczeń finalizacją przejęcia Dresdner Banku od towarzystwa ubezpieczeniowego Allianz.
Pierwszy pełno sesyjny tydzień 2009 roku kończymy bez większych rozstrzygnięć. W dalszym ciągu mamy do czynienia z dużą zmiennością rynku i niezmiennie słabymi danymi makroekonomicznymi. Mamy jednocześnie duże wyprzedanie rynku, które powinno ograniczać negatywne reakcje na złe dane. Dobre informacje mogą powodować próby podniesienia indeksów na wyższe poziomy.
Europejskie Rynki Wschodzące
Miniony tydzień na giełdach europejskich rynków wschodzących wpisywał się w trend na rynkach globalnych. Mieliśmy spokojny początek tygodnia oraz słabą końcówkę po publikacji amerykańskiego raportu ADP. Po dobrym końcu 2008 r. oraz pozytywnym początku roku wynikającego z wyprzedania na rynkach akcji, inwestorzy zastanawiają się jak długo potrwa obecna fala wzrostowa. Strach nadal dominuje na rynku, i jest to dobry prognostyk. W przyszłym tygodniu rozpoczynamy sezon raportów kwartalnych w USA (Alcoa, Genentech oraz Intel), oczekiwania są pesymistyczne co może spowodować, że niektóre raporty pozytywnie zaskoczą rynek i pozwolą na kontynuację obecnej fali wzrostowej.
Główne doniesienia prasowe na początku roku zostały zdominowane przez konflikt rosyjsko-ukraiński w sprawie dostaw gazu. Najbardziej na konflikcie gazowym ucierpiał rynek akcji w Rumuni, gdzie indeks BET w środę spadł o ponad 10%.
Opublikowane w minionym tygodniu dane makro z regionu potwierdzają zdecydowany spadek presji inflacyjnej oraz coraz wyraźniejsze osłabienie gospodarcze. Spadek sprzedaży detalicznej w Estonii w listopadzie wyniósł 9% rdr. i jest to najgorszy wynik od momentu publikacji wskaźnika. Produkcja przemysłowa w Estonii w listopadzie spadła aż o 21,7%, najmocniej od 1995 r. Analitycy szacują, że gospodarka Łotwy i Estonii skurczy się w 2009r. w przedziale 5-10%. Również na Słowacji mieliśmy do czynienia z rekordowym spadkiem produkcji przemysłowej o 7,1%. Opublikowane dane o inflacji z Czech i Estonii są najniższe od 15 miesięcy.
Na przyszłe zachowanie indeksów w regionie nadal największy wpływ będzie miała sytuacja na rynku akcji w USA.
Surowce
Ropa naftowa Crude w kontraktach terminowych staniała w mijającym tygodniu o 16%, natomiast baryłka na giełdzie w Nowym Jorku naruszyła poziom 40 dolarów za baryłkę i podąża ku wsparciu wyznaczonemu na poziomie 36 dol./bbl. Rynek ropy poruszał się w przedziale 40-50 dol./bbl, choć jeśli ceny szybko nie wrócą do wspomnianych poziomów to najbliższy tydzień może przynieść kolejne przeceny „czarnego złota”. W obecnej sytuacji surowiec stracił korelację z amerykańską walutą i zachowuje analogię z rynkami akcyjnymi. Widoczne to było zwłaszcza w środę, gdzie główne indeksy amerykańskie traciły ponad 3%, a w tym czasie ropa straciła 13%. W tym dniu Departament Energii USA podał dane o tygodniowej zmianie stanu zapasów, które wzrosły o 6,7 mln baryłek i osiągnęły poziom większy niż w analogicznym okresie zeszłego roku oraz powyżej 5-letniej średniej. To doskonały dowód na to, iż amerykański popyt maleje i wszystko wskazuje na to, iż taka tendencja będzie się jeszcze przez jakiś czas utrzymywać. Światowa gospodarka boryka się z problemami i dopóki ta sytuacja nie ulegnie poprawie to nie ma co liczyć na większe odbicie cen.
Miedź odnotowała w tym tygodniu wzrost 2%, natomiast tona na giełdzie w Londynie kosztuje 3250 dolarów. Po ponad 60% spadku cen od szczytu, wydaje się, że na rynek przyjdzie wreszcie poważniejsza korekta cenowa. Na rynku spekuluje się, iż Chińskie Biuro Rezerw szykuje się na poważniejsze zakupy surowca celem zabezpieczenia się przed ewentualnymi przerwami w dostawach. Aby stwierdzić czy faktycznie tak się zadzieje, należy obserwować dane o stanie zapasów w Chinach. Jeśli drastycznie spadną to znaczy, że plotka stała się faktem i wówczas powinniśmy obserwować zwyżki cen tego metalu.
Ten tydzień na rynku złota przyniósł spadki cen o 3% do poziomu 850 dolarów za uncję. Ceny nadal utrzymują się przy górnym ograniczeniu trendu spadkowego, choć mieliśmy już kilka prób odwrócenia sytuacji. Wydaje się, że pozostaje to kwestią czasu, ale kluczowe sygnały przyjdą z rynku walutowego. Gdyby dolar zaczął się osłabiać do głównych walut to nie pozostałoby to bez echa dla cen kruszcu i wówczas ceny ruszyłyby na północ.
Waluty
W miniony poniedziałek para EUR/USD tuż po godzinie 9 rano bardzo dynamicznym ruchem zaatakowała dołek z 19 grudnia (1,3823). Pokonanie tego wsparcia zaowocowało wyznaczeniem we wtorek nowego lokalnego minimum 1,3312, tuż powyżej szczytu z końca października. Od tego poziomu nastąpił ruch do góry i wyrysowanie formacji młota (odwrócenia trendu) w ujęciu dziennym. W piątek o 15:00 kurs oscylował wokół wartości 1,36. Najbliższy opór to wspomniany grudniowy dołek natomiast wsparcie to październikowy szczyt wzmocniony wtorkowym minimum. Jeśli chodzi o naszą rodzimą walutę to na początku tygodnia mieliśmy znaczne umocnienie złotówki zarówno do dolara jak i euro oraz franka. Zbiegło się to z noworocznymi wzrostami na GPW. Dolar wyznaczył minimum tygodniowe na poziomie 2,86, euro 3,88, a frank 2,58. W piątek o 15:00 kursy przedstawiały się odpowiednio dolar 2,95, euro 4,02, frank 2,67. Para USD/PLN od końca października porusza się w trendzie bocznym rysując na wykresie formację o kształcie trójkąta. Wyjście z tej formacji górą lub dołem powinno pokazać dalszy kierunek.
Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie:
Łukasz Bugaj, Zofia Kamińska, Michał Kurpiel, Jacek Maleszewski, Paweł Pilzak, Adam Piotrowski, Tomasz Ray-Ciemięga, Piotr Szcześniak, Kamila Urbańska-Pałac.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi