WYDARZENIE DNIA
W marcu – na skutek zleceń umorzeń jednostek uczestnictwa – TFI sprzedały akcje o wartości 1,76 mld PLN, a licząc od początku roku upłynniły już papiery za 7,7 mln PLN.
Takie szacunki przedstawiła firma badawcza Analizy Online, która poszła krok dalej w swoich obliczeniach. Od wyznaczenia przez indeksy szczytów w lipcu 2007 r., TFI upłynniły na GPW akcje o wartości 8,5 mld PLN (licząc od sierpnia 2007 r.). Tak wielka podaż dosłownie zdołowałaby rynek, gdyby nie miał on swojej przeciwwagi w postaci działań otwartych funduszy emerytalnych, które w tym samym czasie na zakupy akcji wydały 7,5 mld PLN (751 mln w marcu).”Cały czas istnieje duży margines inwestorów, którzy pod wpływem bierzących wydarzeń są skłonni wycofać się z inwestycji (w TFI). To dzięki nim podaż może przeważać (..)” – napisano w raporcie.
SYTUACJA NA GPW
Za nami trzecia sesja wzrostowa z rzędu, a to wciąż za mało, żeby przedstawiać przekonujące przewidywania rozwoju wydarzeń w najbliższych dniach. WIG20 musiałby pokonać przynajmniej szczyt z poprzedniego piątku (2970 pkt), żeby mówić o sile rynku. No i przydałyby się wyższe obroty, bo te na dzisiejszej sesji znów nie przekroczyły 1 mld PLN na całym rynku akcji. W tej sytuacji zwyżka choć cieszy oczy traci na znaczeniu. Również w Europie dało się odczuć atmosferę oczekiwania na środowe dane, co dla nas oznacza praktycznie stracony tydzień. GPW ”załapie” się na publikację PKB za IV kwartał w USA, ale na decyzję Fed i dane o rynku pracy w Stanach, już nie. Zatem także najbliższe sesje mogą nam nie dostarczyć zbyt wielu emocji, za to w kolejny poniedziałek może ich być w nadmiarze (będziemy mieć możliwość reakcji na przebieg notowań z czwartku i piątku na światowych rynkach, a te dni zapowiadają się burzliwie).
GIEŁDY W EUROPIE
Giełdy europejskie rozpoczęły tydzień tak spokojnie, jakby również inwestorów za granicą czekał długi weekend. Parkiety Starego Kontynentu będą zamknięte jednak tylko w Niemczech i tylko w czwartek, a przyczyną niskiej zmienności indeksów podczas dzisiejszych notowań był brak impulsów do zawierania transakcji. Nie mieliśmy dzisiaj ani ważnych publikacji makro, ani dużych niespodzianek w podawanych przez spółki wynikach kwartalnych. W tej sytuacji inwestorzy zagrali pod trendy na surowcach oraz sentyment wokół sektora finansowego i kupowali akcje spółek paliwowych oraz banków. Ich zakupy nie były jednak zbyt obfite, bowiem o godz. 17.15 niemiecki DAX i francuski CAC40 zyskiwały po 0,7 proc., a brytyjski FTSE250 prawie 1 proc. Jeszcze spokojniej zaczął się tydzień na Wall Street. Przez godzinę po rozpoczęciu notowań S&P i Dow Jones odchylały się od poziomów piątkowego zamknięcia o niecałą dziesiątą procenta.
WALUTY
Niewiele zmieniło się od porannego komentarza. Euro próbowało wrócić w kierunku 1,57 USD, ale po południu wyceniane jest ponownie nieznacznie powyżej 1,56 USD, zatem próba okazała się nietrwała i nieudana. Nic dziwnego – inwestorzy będą czekali na środę, na dane o wzroście PKB w Stanach Zjednoczonych oraz na decyzję Fed co do stóp procentowych w USA. Przed opublikowaniem tych informacji inwestorzy nie będą chętni do otwierania pozycji, bo ryzyko pomyłki inwestycjnej jest po prostu zbyt duże.
Dolar umocnił się dziś o 0,4 proc. do jena, do którego 0,2 proc. zyskało euro.
U nas dolar po dwóch tygodniach przerwy ponownie kosztuje powyżej 2,20 PLN a euro kosztuje 3,44 PLN i jest najdroższe od 10 kwietnia, frank zbliża się do 2,13 PLN.
SUROWCE
Niewielkie zmiany eurodolara przełożyły się na spokojny dzień na giełdach towarowych. Ropa otworzyła się dziś rano 0,2 proc. wyżej i do późnego popołudnia pozostała na tych poziomach. Powrót w okolice szczytów jest wynikiem informacji o zamknięciu rurociągu na Morzu Północnym, którym dostarcza się 40 proc. ropy do Wielkiej Brytanii. Co więcej, pojawiły się kolejne doniesienia o atakach na szyby naftowe w Nigerii. Reakcja ropy nie była jednak mocna, co sugeruje, że rynek obawia się, że poziom 120 USD okaże się silnym oporem przed dalszym wzrostem. Dziś londyńską baryłką brent handlowano po 116,60 USD, a nowojorską crude po 118,80 USD. Trochę bardziej podrożała miedź. Cena trzymiesięcznego kontraktu na ten surowiec w Nowym Jorku podrożała o 0,6 proc. Ten ruch nie ma jednak większego znaczenia, bowiem od początku kwietnia miedź porusza się w trendzie bocznym i zmiany w granicach tego kanału są nieistotne.
Złoto zbliżyło się do poziomu 900 USD za uncję, która dziś podrożała o 0,6 proc. i kosztuje zaledwie 6 USD mniej.
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
OPEN FINANCE: Łukasz Mickiewicz – giełdy w Europie, surowce;
Emil Szweda – wydarzenie dnia, sytuacja na GPW, waluty
