WYDARZENIE DNIA
Sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA spadła w lipcu o 0,2 proc. do 5,75 mln sztuk, wobec 0,9 proc. oczekiwanych przez analityków (średnio).
Na inwestorach większe wrażenie robią jednak statystyki roczne. A według nich sprzedaż domów była niższa o 9 proc. niż w lipcu 2006 r. Równocześnie spadają także ceny – średnio o 0,6 proc. w porównaniu do lipca ub.r. Wzrosła za to liczba domów wystawionych na sprzedaż. W lipcu było to 4,59 mln – o 5,1 proc. więcej niż w czerwcu i właśnie ta liczba robi najgorsze wrażenie. Rosnąca podaż przy spadających cenach nieruchomości sugeruje bowiem, że ceny mogą spadać nadal, ale rynek nie dotarł jeszcze do końca swoich kłopotów. Zwłaszcza, że kupujący oczekują na dalszy spadek cen i na razie nie spieszą z odsieczą.
SYTUACJA NA GPW
Po relatywnie niezłym otwarciu (niewielkie zwyżki) do wczesnych godzin po południowych trwała niezbyt interesująca batalia o utrzymanie WIG20 powyżej 3600 pkt, której towarzyszyły niewielkie obroty. Nieudana końcówka sesji, w czasie której spadki przyspieszyły to reakcja inwestorów na dane z amerykańskiego rynku nieruchomości, które okazały się wprawdzie lepsze od oczekiwań analityków, ale zbyt słabe by powstrzymać inwestorów przed realizacją zysków z odbicia z minionego tygodnia.
Na całym rynku obroty podliczono na 1,45 mld PLN, a więc nieco wyżej niż w piątek, ale trudno mówić o przełomowej sesji.
Mimo spadku WIG20 i WIG, wzrosły dziś akcje 192. spółek, potaniały 96. To zasługa dobrej postawy małych i średnich firm, choć i w ich przypadku można mówić o nieudanym popołudniu.
GIEŁDY W EUROPIE
Giełdy europejskie odpoczęły dzisiaj po silnych wzrostach z ubiegłego tygodnia. Dzień zaczął się dosyć udanie na blisko jednoprocentowych plusach, co było wynikiem wysokiego zamknięcia na piątkowej sesji w Stanach oraz pozytywnego przebiegu sesji w Azji. W dalszej części dnia przeważały jednak decyzje o realizacji zysków i główne indeksy zaczęły tracić na wartości. Sytuacja jest ciągłe dosyć niepewna, tak więc inwestorzy woleli zamknąć pozycje przed dzisiejszą publikacją sprzedaży domów na rynku wtórnym, która jednak okazała się bliska oczekiwaniom i nie wpłynęła znacząco na europejskie indeksy. Niemiecki DAX skończył dzień 0,3 proc. na minusie, francuski CAC40 wzrósł o 0,4 proc., podobnie jak brytyjski FTSE. Giełdy Amerykańskie otworzyły się poniżej piątkowego zamknięcia, co potwierdza obawy o wyczerpaniu się potencjału wzrostowego.
WALUTY
Rynek nie wytrzymał swojego własnego tempa umacniania euro, ale dzisiejsza korekta nie była zbyt silna. Rano euro kosztowało 1,368 USD, po południu 1,364 USD, więc nie był to wielki ruch, a w dodatku brakowało dziś na rynku brytyjskich banków.
Jen, który mocno tracił rano, odrobił w ciągu dnia większość strat. Skończyło się na spadku o 0,1 proc. do dolara i jeszcze mniejszym wobec euro.
Mocniejszy jen, to zwykle słabszy złoty. Nie inaczej było i tym razem. Choć rano kurs dolara spadł poniżej 2,80 PLN, do wieczora powrócił powyżej tej bariery na 0,6 grosza. Euro ustabilizowało się na 3,827 PLN, franka wyceniano zaś na 2,331 PLN.
SUROWCE
Cena ropy utrzymywała się przez większość dnia na poziomie 70,50 USD za londyńską baryłkę typu brent, jednak niższe otwarcie w Stanach pociągnęło ją w dół i po spadku o 0,7 proc. kurs broni się w okolicy 70,00 USD. Wydaje się, ostatnie spadki były zbyt gwałtowne i cena powinna pozostać powyżej wspomnianego poziomu, tym bardziej, że w Stanach zbliża się Labour Day. To przypadające na pierwszy poniedziałek września święto kończy szczyt sezonu wakacyjnego za oceanem i do tego czasu popyt na ropę powinien utrzymywać się wysoko.
Miedź silnie wzrosła o 2,4 proc. w wyniku dobrych informacji dotyczących amerykańskiej gospodarki, które zaskoczyły rynek w piątek. Wzrost sprzedaży nowych domów przełoży się na wyższe zapotrzebowanie na miedź, której cena na londyńskiej giełdzie podskoczyła dzisiaj do 7.445 USD.
Złoto spadło o 0,5 proc. do poziomu 667 USD za uncję w wyniku umocnienia się dolara amerykańskiego.
