Rozpiętość wykazywanych przez banki współczynników wypłacalności jest ogromna, począwszy od określonego umową poziomu 8 proc. (Getin Bank), do blisko 40 proc – podaje „Gazeta Bankowa”
Jeden z najwyższych współczynników wypłacalności wykazuje Bank of Tokyo-Mitsubishi Polska. W roku 2003 wynosił on tam 34,4 proc, a w roku 2004 wzrósł do poziomu 37,2 proc.
Porównywalnie wysoki współczynnik wypłacalności wykazuje Deutsche Bank Polska (33,2 proc. w 2003 i 36,0 proc. w 2004 roku). Bank mierzy swoją efektywność nie tylko na podstawie kapitału regulacyjnego, ale przede wszystkim uwzględniając kapitał ekonomiczny.
Wysoki współczynnik wypłacalności świadczy jednak o niepełnym wykorzystaniu kapitału. Dlatego też banki niekiedy decydują się na obniżenie kapitału, by w ten sposób zwiększyć zwrot z kapitału ROE i obniżyć współczynnik wypłacalności. Taką właśnie decyzję podjął zarząd Banku Handlowego w Warszawie. Przeznaczono cały wypracowany w 2004 roku zysk na wypłatę dywidendy, dodając do tego ponad miliard złotych z kapitału własnego, tym samym obniżając go. Ta decyzja pociągnie za sobą właśnie zwiększenie zwrotu z kapitału ROE i jednocześnie obniży współczynnik wypłacalności banku (w 2004 roku wyniósł on 19,3 proc, w roku 2003 – 16,0 proc) – czytamy w „Gazecie Bankowej”
Podobne działania podejmują także inne banki, m.in. Bank BPH. W przypadku tego ostatniego współczynnik wypłacalności wzrósł do 14 proc. w 2004 roku (głównie w wyniku obniżenia całkowitego wymogu kapitałowego, tj. aktywów i należności pozabilansowych ważonych ryzykiem, o 8,6 proc), mimo osiągnięcia przez bank jednego z najwyższych w sektorze wzrostu dynamiki akcji kredytowej. Powodem jest blisko pięćdziesięcioprocentowy udział kredytów hipotecznych w całym portfelu kredytowym. Jednocześnie z kwartału na kwartał bank prezentuje lepsze wyniki finansowe i zwiększa udziały rynkowe w strategicznych produktach. Bank BPH planuje osiągnąć wysoki zwrot na kapitale poprzez dalszą ekspansję na rynku, m.in. zwiększając akcję kredytową, koncentrując się głównie na kredytach mieszkaniowych i konsumpcyjnych, a do tego potrzebne są odpowiednio wysokie fundusze własne, nieograniczające rozwoju banku. Niewykluczone, że współczynnik wypłacalności obniży się wskutek zaawansowanych prac nad wdrożeniem wymogów wynikających z Nowej Umowy Kapitałowej.
Poziom adekwatności kapitałowej banków świadczy o stabilności sektora bankowego i jego odporności na zmiany zachodzące na rynku. W roku 2004 przeciętny współczynnik wypłacalności wynosił 15,5 proc, a zaledwie rok wcześniej – 13,7 proc. Jeszcze w 2003 roku Bank Millennium wykazywał adekwatność kapitałową na poziomie 12,2 proc, ale już rok później wartość ta wzrosła dwukrotnie. Zmiana wysokości współczynnika wypłacalności jest konsekwencją zwiększania funduszy własnych sektora bankowego oraz spadku wymogu kapitałowego z tytułu ryzyka – podaje „Gazeta Bankowa”
Autorzy raportu o stabilności systemu finansowego z Narodowego Banku Polskiego zauważyli, że banki, których współczynniki wypłacalności znajdowały się w przedziale 12-20 proc, posiadały aż 81 proc. aktywów całego sektora bankowego, natomiast banki mniejsze wykazywały współczynniki oscylujące wokół wyznaczonego ośmioprocentowego progu bezpieczeństwa.
Nie ma żadnych korzyści regulacyjnych wynikających z tytułu wysokiego współczynnika wypłacalności. Nadzór bankowy zainteresuje się poziomem współczynnika dopiero wtedy, gdy będzie znajdował się na granicy wyznaczonego minimum lub gdy będzie zbyt niski.
Niekiedy wysoki współczynnik wypłacalności banku może świadczyć o nieefektywnym, złym zarządzaniu aktywami i pasywami, a wówczas bank nie generuje zysków. Taki stan oznacza dla akcjonariusza mniejszą, jeśli w ogóle, wypłacona dywidendę – mówi Jan Koleśnik, doradca prezesa Związku Banków Polskich.