Brak pomysłu na rozwiązanie kryzysu długu w Strefie Euro. Brak zgody Merkel na emisję euroobligacji i interwencje Europejskiego Banku Centralnego. Będąca szokiem dla inwestorów nieudana aukcja obligacji Niemiec. Negatywne informacje makroekonomiczne.
To wszystko znalazło się u źródeł dzisiejszego silnego pogorszenia nastrojów na rynkach globalnych, przy okazji dając impuls do gwałtownej przeceny złotego. Wyprzedaży nie zdołała zatrzymać interwencja Narodowego Banku Polskiego, ani płynące z Ministerstwa Finansów zapewnienia, że już w I kwartale przyszłego roku agencje ratingowe mogą podwyższyć ocenę wiarygodności kredytowej Polski.
Negatywne informacje zaczęły docierać na rynki już w nocy. Belgijska prasa przypomniała o problemach grupy finansowej Dexia. Publikacja indeksu PMI, obrazującego koniunkturę w chińskim przemyśle (spadek w listopadzie do 48 pkt. z 51 pkt.), wywołała obawy przed twardym lądowaniem Państwa Środka. Nastroje pogorszyły też wrześniowe dane o zamówieniach przemysłowych w Strefie Euro. Spadły one o 6,4% M/M, notując największy miesięczny spadek do grudnia 2008 roku. Z niepokojem został też przyjęty raport Fitch nt. Francji mówiący o tym, że dalsze rozszerzenie kryzysu dług grozi obniżeniem ratingu dla tego kraju. Humorów nie zdołał poprawić przewodniczący Komisji Europejskiej, przedstawiać propozycję emocji wspólnych euroobligacji. Pogorszyła je natomiast kanclerz Niemiec, kolejny raz mówiąc twarde „nie” dla euroobligacji.
Prawdziwym szokiem okazała się jednak aukcji 10-letnich obligacji Niemiec. Zostały sprzedane obligacje o wartości 3,644 mld EUR z oferowanej puli 6 mld EUR, natomiast rentowność była wyższa niż aktualnie na rynku wtórnym. Natychmiast wywołało to obawy, że kryzys długu zagraża już nie tylko peryferiom, ale również twardemu jądru Strefy Euro. To wprawdzie zbyt daleko idące wnioski, ale rynki mocno się wystraszyły. Rentowności europejskich obligacji poleciały w górę, a kurs EUR/USD wybił się dołem z tygodniowej konsolidacji wokół 1,35 dolara.
Rano na forexie interweniował NBP, próbując wzmocnić złotego. Jak przyznał w komunikacie, dokonał sprzedaży pewnej ilości walut obcych. Skala reakcji oraz jej krótkotrwały charakter sugerują, że tych walut nie było dużo. Wydaje się, że bank bardziej chciał zasygnalizować, że trzyma rękę na pulsie, niż faktycznie interweniować. I być może to by wystarczyło, gdyby nie późniejsze gwałtowne pogorszenie nastrojów na rynkach finansowych. Złoty zaczął mocno tracić na wartości, ignorując przy okazji zapewnienia resortu finansów, że w I kwartale 2012 roku agencje mogą zmienić swoją opinię o Polsce.
W środę dolar podrożał do 3,3715 zł z poziomu poniżej 3,30 zł wczoraj i był najdroższy od czerwca 2010 roku. Euro podrożało z 4,4575 zł do 4,4992 zł, wyznaczając dwumiesięczne maksimum. Sytuacja techniczna na EUR/PLN, jeżeli tylko wykluczyć krótkoterminowe wykupienie, wskazuje na możliwość już ograniczonego wzrostu. Ważny opór na 4,5336 zł tworzy maksimum z 22 września br. Nieco więcej przestrzeni do zwyżki ma natomiast dolara. Pierwszą liczącą się barierą podażową jest strefa 3,5000-3,5239 zł. Wyznacza ją szczyt z połowy 2010 roku.
W praktyce, o tym czy euro wkrótce przetestuje okolice 4,53 zł, a dolar dotrze do oporu na 3,50 zł, zdecyduje sytuacja na rynkach globalnych. Ta zaś z każdym dniem staje się coraz trudniejsza. Jeżeli odrzucić tezę, że niemieccy politycy swoim uporem doprowadzą do rozpadu Strefy Euro, to już niedługo można oczekiwać podjęcia wysiłków zmierzających do znacznie większego zaangażowania Europejskiego Banku Centralnego w walce z kryzysem. Innej drogi do uspokojenia nastrojów nie ma. Alternatywą jest bowiem permanentny kryzys, a w konsekwencji recesja i rozpad Strefy Euro.
Sytuacja na rynkach globalnych, to nie jedyne impulsy, które w najbliższym czasie będą decydować o losach złotego. Jest niemal pewne, że okolice 4,50 zł i wyższe na EUR/PLN, wymuszą interwencje ze strony Narodowego Banku Polskiego, który w ten sposób będzie dbał nie tylko o wycenę polskiego długu, ale również starał się ograniczyć presję inflacyjną. Na wyższy poziomach systematycznie też na rynku powinien być obecny Bank Gospodarstwa Krajowego, sprzedając waluty z funduszy europejskich.
W czwartek, który jest dniem wolnym w USA, przez co aktywność na rynkach będzie mniejsza, uwaga inwestorów będzie koncentrowała się na trzech czynnikach: rentownościach europejskich obligacji, wynikach spotkania premier Włoch z prezydentem Francji i kanclerz Niemiec, jak również na publikacji indeksu niemieckiego instytutu Ifo. Te same czynniki będą też decydować o zachowaniu złotego. Oczywiście oprócz potencjalnych interwencji walutowych.
O godzinie 18:12 kurs USD/PLN testował poziom 3,3644 zł, EUR/PLN 4,4922 zł, a CHF/PLN 3,6587 zł.
Źródło: X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.