W mijającym roku na obligacjach można było zarobić przeciętnie 7,5 proc., czyli mniej więcej tyle, ile na początku roku prognozowali analitycy i zarządzający funduszami. W 2006 roku zyski z papierów skarbowych mogą być niższe, głównie dlatego, że stopy procentowe prawdopodobnie w ogóle nie spadną, albo spadną niewiele.
Największe profity przyniosły obligacje o stałym oprocentowaniu. Tradycyjnie już korzystnie wypadły dziesięciolatki o stałym oprocentowaniu. Na dziesięciolatkach z terminem wykupu w październiku 2015 roku (DS1015) można było zarobić prawie 11 proc. W odróżnieniu od poprzednich lat zniknęły dość wyraźne różnice między dochodowością papierów hurtowych i detalicznych. Na obligacji pięcioletniej SP0609 można było zarobić ponad 10,5 proc., a przeciętny zysk z detalicznych pięciolatek wyniósł 8,5 proc. To dobra wiadomość dla drobnych inwestorów, ponieważ płynność obligacji detalicznych na giełdzie jest o wiele wyższa.
To, co działo się na rynku obligacji, najlepiej ilustruje proste zestawienie oprocentowania papierów detalicznych sprzedawanych w sieci PKO BP. Jeszcze na początku roku kupujący obligacje cztero- i pięcioletnie (COI i SP) mogli liczyć na odsetki w wysokości 6,5 proc. w skali roku. Teraz dochodowość tych papierów spadła odpowiednio do 4,75 i 4,5 proc.
Zwolennicy złotowych lokat bankowych – wciąż najpopularniejszej formy oszczędzania – mogli zyskać przez mijający rok około 4,2 proc. Nieco więcej zarobili posiadacze jednostek uczestnictwa funduszy rynku pieniężnego. Przeciętny zwrot z inwestycji w takie fundusze wyniósł 4,35 proc., a najlepszy ING Gotówkowy zarobił prawie 5 proc. Około 8 proc. zyskali ci, którzy trzymają swoje oszczędności w dolarach. Kto zdecydował się na euro, musi pogodzić się z 3,5-proc. stratą.