Długoterminowa analiza wykresów giełdowych może dawać mylne wyobrażenie, że stopy zwrotu na rynkach akcji są olbrzymie. Niestety ogromną część zysków pożera inflacja. W okresie 68 lat wielkiej hossy inflacja pochłonęła 92% zysków.
Ciekawa jest również analiza wykresu indeksu S&P 500 od szczytu z 2000 roku do chwili obecnej. Odbicie z marcowego dna po uwzględnieniu inflacji przekroczyło dno z 2002 roku o zaledwie 3%. Do technicznego przebicia oporu z jesieni 2002 roku jest jeszcze bardzo daleko. Niezmiernie istotna będzie analiza wykresów w nadchodzących latach gdy polityka drukowania dolarów przełoży się na wysoką inflację w USA.
W latach wielkiego kryzysu (1929-1932) indeks S&P 500 spadł do poziomu zaledwie 4.27pkt. W 2000 roku na szczycie WIELKIEJ hossy indeks był notowany na poziomie aż 1553pkt. Z jednego zainwestowanego dolara na dnie z 1932 roku mieliśmy w marcu 2000 roku aż 364 dolarów (stopa zwrotu wyniosła 36 300 %).
Uwzględnienie inflacji w postaci np. wskaźnika CPI powoduje ogromne wypłaszczenie indeksów giełdowych. Na wykresie poniżej (czarna linia) przedstawiłem indeks S&P 500 skorygowany o inflację mierzoną np. wskaźnikiem CPI. Dla porównania czerwona linia obrazuje indeks w wartościach nominalnych (bez uwzględnienia inflacji).
Punktem odniesienia jest szczyt z 2000 roku. Oba wykresy pokrywają się w tym miejscu. Wartość indeksu (czarna linia) dla lat wcześniejszych jest podniesiona, dla lat późniejszych obniżona.
W wartościach realnych inwestycja 1 dolara na dnie z 1932 roku przyniosłaby nam już tylko 28.9 dolara w 2000 roku. Jest to zaledwie 8% sumy dolarów „nominalnych”. Inflacja pochłonęła aż 92% nominalnego zysku! Oczywiście należy sobie zdawać sprawę, że jest to tylko pewne przybliżenie. Skład koszyka służącego do obliczenia wskaźnika CPI ulegał w ciągu dziesięcioleci wielu zmianom.
Bardzo pouczająca jest analiza bessy, który rozpoczęła się w 1966 roku. W wartościach nominalnych trwała ona znacznie krócej (9 lat) niż w wartościach realnych (16 lat). Tak duża różnica pomiędzy wykresami indeksu w wartościach nominalnych i realnych wynikała z faktu, że w latach siedemdziesiątych inflacja w USA była bardzo wysoka i sięgała rocznie nawet kilkunastu procent.
Bardzo ciekawa jest również analiza ostatnich 9 lat. Na wykresie poniżej przedstawiona jest realna wartość indeksu S&P 500 od szczytu z 2000 roku do chwili obecnej.
Wyraźnie widać, że szczyt z 2007 roku jest położony znacznie niżej od szczytu z 2000 roku. Inwestor, który kupił indeks dokładnie na szczycie w 2000 roku a następnie przetrzymał go przez 7 lat osiągnął w wartościach realnych stratę w wysokości 17%, gdyż szczyt z 2007 roku wypadł 17% poniżej szczytu z 2000 roku. W wartościach nominalnych (bez uwzględnienia inflacji) szczyt z 2007 roku wypadł praktycznie na tym samym poziomie co szczyt z 2000 roku. Nominalnie stopa zwrotu w okresie 2000-2007 praktycznie wyniosła zero.
Gdyby inflacja w latach 2000-2007 była znacznie większa. To łatwo sobie wyobrazić, że w takich warunkach szczyt w 2007 roku byłby wyraźnie powyżej szczytu z 2000 roku. Wielu inwestorów i komentatorów mogłoby odnieść mylne wrażenie, że w okresie 2000-2007 dało się zarobić na rynku akcji w USA.
Przejdźmy teraz do analizy sytuacji od szczytu z 2000 roku do chwili obecnej. W wartościach realnych dno z 2002 roku położone jest nieznacznie niżej (726pkt.) niż dno wyrażone w wartościach nominalnych (769pkt.). Co wynika z faktu, że w tym okresie skumulowana inflacja była niewielka. Różnica pomiędzy dnami z 2002 i 2009 jest już duża. Spadki do dna z marca 2009 roku dotarły na wykresie realnym do 537pkt., podczas gdy nominalny dołek wypadł na poziomie 667pkt.
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy indeks S&P 500 odbił aż o 39%. Na wykresie w wartościach realnych majowe maksimum wypadło na poziomie 747pkt. Dno z 2002 roku zostało przekroczone zaledwie o 3%. Do technicznego przełamania oporu z jesieni 2002 i pierwszego kwartału 2003 roku (rejon 756-770pkt.) jest jeszcze bardzo daleko.
Na wykresie nominalnym dno z 2002 roku zostało przekroczone już aż o 21%. Wielu inwestorów analizując taki wykres może odnieść mylne wrażenie, że jeśli zacznie się korekta 2-miesięcznych wzrostów to do kluczowych wsparć w postaci dna z 2002 roku mamy jeszcze bardzo daleko. Niestety sytuacja techniczna po oczyszczeniu indeksu z efektów inflacyjnych wygląda nieciekawie i sugeruje, że jak się rozpocznie korekta to bardzo szybko wygenerowane zostaną sygnały do dalszych spadków i pogłębienia dna z marca 2009r.
Sławomir Dębowski
Główny analityk Globtrex.com
Źródło: Globtrex.com