„Dzięki trwającej od kilku lat hossie na giełdzie zyski budżetu z podatku Belki rosną. W 2005 r. (nowszych danych jeszcze nie ma) na podatku od dochodów z inwestycji kapitałowych budżet zarobił 766 mln zł. To aż o blisko połowę więcej niż rok wcześniej” wskazuje Gazeta Wyborcza.
A przecież miniony rok był rekordowy zarówno dla giełdy jak i dla funduszy inwestycyjnych, można się zatem wkrótce spodziewać informacji o kolejnych wpływach do budżetu. Ponadto, „podatek od zysków z inwestycji kapitałowych to tylko część dochodów budżetu z podatku Belki. I jak się okazuje – mniejsza. Jest jeszcze przecież podatek od dochodów z oszczędności, czyli z odsetek w bankach. To taki „cichy” podatek, z którego istnienia wiele osób nie zdaje sobie sprawy. A jeśli nawet sobie zdaje, to najczęściej o nim zapomina, bo bank pobiera podatek i odprowadza na konto fiskusa w sposób niemal niezauważalny dla swojego klienta. Potem tego podatku nie trzeba wykazywać w rocznym zeznaniu podatkowym” – czytamy w Gazecie Wyborczej.
Wbrew pozorom, podatek od oszczędności mimo iż pobierany jest często od kwot drobnych, przynosi fiskusowi całkiem pokaźne zyski. Według wiceministra finansów Jacka Dominika w ubiegłym roku z tego tytułu wpłynęło do kasy państwa 1,4 mld zł, co – łącznie z tym, co fiskus zarobił na giełdzie- dało łącznie prawie 2,2 mld zł.
Podatek od dochodów kapitałowych, zwany potocznie podatkiem Belki, obowiązuje od 2002 r. Początkowo jego stawka wynosiła 20 proc., nieznacznemu zmniejszeniu podatek uległ w 2004 r. kiedy to stawka podatku spadła do 19 proc. W czasie ostatniej kampanii wyborczej do Sejmu PiS obiecywał zniesienie podatku Belki, by po wyborach stopniowo wycofać się z tych obietnic.
Więcej na ten temat w dzisiejszej Gazecie Wyborczej w artykule Piotra Skwirowskiego „Podatek Belki zostaje, bo dużo daje”