„Do takiego kroku przekonał wysoki wzrost gospodarczy i sytuacja na rynku pracy. Choć sam prezes NBP Sławomir Skrzypek nie obawia się, by przyspieszający wzrost płac mógł zagrozić niebezpiecznym wzrostem inflacji, większość w Radzie uznała, że presja płacowa będzie narastać. W komunikacie zwrócono uwagę na ‚głębsze niż wcześniej szacowano pogorszenie relacji między wzrostem wynagrodzeń i wydajnością pracy’. Dziś wydajność rośnie już wolniej niż płace, co może w przyszłości zmusić firmy do podnoszenia cen.” – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Podwyżkę umotywowano też ostatnimi deklaracjami rządu o podwyżce płacy minimalnej i wzroście pensji w sferze budżetowej. „- Spodziewałem, się, że Rada te plany skomentuje bardziej bezpośrednio. W komunikacie napisano tylko o ‚pogorszeniu równowagi finansów publicznych’. Być może RPP nie chce tak bardzo jak poprzednia wchodzić w dyskusję z rządzącymi” – komentuje Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH.
Ale politycy głośno wyrażają rozczarowanie decyzją RPP. „- To niedobrze, ale RPP jest niezależna. Nic w tej sprawie nie mogę zrobić” – powiedział premier Jarosław Kaczyński. Wicepremier Zyta Gilowska stwierdziła, że porozumienie z „Solidarnością” odnośnie wzrostu płacy minimalnej i podwyżek w budżetówce nie niesie skutków dla przyszłorocznego budżetu. „- Nie wiem, gdzie RPP dostrzegła dodatkowe niebezpieczeństwa, bo z tych punktów obserwacyjnych, z których my oglądamy politykę gospodarczą, żadnych nowych niebezpieczeństw nie widać” – cytuje minister finansów Zytę Gilowską PAP.
Po trzeciej w tym roku podwyżce stopa podstawowa wynosi 4,75 proc. Wczorajsza decyzja Rady nie była zaskoczeniem dla ekonomistów, gdyż większość z nich spodziewała się takiej decyzji. Analitycy prognozują, że w tym roku stopy jeszcze wzrosną, a w przyszłym cykl podwyżek będzie kontynuowany. Niektórzy spodziewają się, że pod koniec 2008 r. stopa podstawowa wzrośnie do 6 proc.