Z wypowiedzi większości kandydatów na prezydenta można wywnioskować, że ich nadrzędnym celem jest przyszły dobrobyt państwa. Niestety większość z nich nie precyzuje dokładnie, czym ten przyszły dobrobyt miałby się różnić od obecnego stanu rzeczy, i co najważniejsze – w jaki sposób zamierzają go wprowadzić? Łatwo można zauważyć pewne różnice w formułowaniu wizji, ale niezmiennym punktem łączącym je wszystkie jest umiejscowienie daleko w przyszłości.
Duża część z nas, słysząc tego typu deklaracje, zaczyna zastanawiać się nad tym, jak się będzie żyło naszym dzieciom i wnukom. Zapominamy przy tym, że okres dwóch lub trzech pokoleń dotyczy także naszego życia – być może „ogólny dobrobyt” dosięgnie nas, kiedy będziemy na emeryturze. Na dobrą sprawę, to dotąd nikt tak naprawdę nie zajął się interesami emerytów. O nieprawidłowym funkcjonowaniu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych politycy przypominają sobie zwykle przy okazji wyborów parlamentarnych. Czy coś zmieniło się w tej kwestii? Czy któryś z kandydatów (a obecnie jest ich 10) w swoim programie wyborczym przedstawił chociaż zaczątek czegoś na wzór ewentualnej reformy systemu emerytalnego?
Marek Jurek, polityk reprezentujący ultrakatolickie poglądy, nie wspomina o emerytach w ogóle, a właśnie ze względu na stosunki z Kościołem, to wśród nich powinien szukać poparcia. Dla tego kandydata najważniejsza jest rodzina. Wiadomo nie od dziś, że wiele gospodarstw domowych funkcjonuje właściwie tylko dzięki świadczeniom z ZUS-u, które otrzymują „dziadkowie”, zatem aż dziw bierze, że były marszałek sejmu nie wspomina o nich w ogóle.
Dla kandydata z ramienia PIS prezydentura to przede wszystkim dbanie o tradycję i wizerunkowy rozwój Polski. Jarosław Kaczyński chce Polski silnej i niepodległej. Niestety nie wspomina nic o emeryturach tych, którzy mieliby wspólnie z nim zrealizować tę wizję. Były premier mówi o tym, że jednym z najważniejszych celów dla Polski jest wspieranie rodziny i jej codziennych problemów, zapomina chyba jednak przy tym, że rodzinne problemy nie kończą się na kupnie mieszkania/domu, wychowaniu dzieci, ale polegają także na ciągłym użeraniu się z takimi instytucjami państwowymi, jak np., ZUS.
Wyniki sondaży wskazują, że faworytem w wyborach prezydenckich 2010 jest Bronisław Komorowski. Według niego prezydent powinien być silnym przedstawicielem zdolnym zapewnić państwu bezpieczeństwo, nie wdawać się w bezsensowne spory, godnie reprezentować naród za granicą, itd. W zarysie jego programu również nie ma nic na temat funkcjonowania tak dużej i ważnej instytucji, jaką jest ZUS. Jednak tutaj sytuacja jest jasna – jako członek PO popiera on działania rządu, a te ostatnimi czasy w bardzo wyraźny sposób zagrażają przyszłym świadczeniom emerytalnym, czego przykładem jest pomysł zmiany proporcji w dzieleniu składki na ubezpieczenie społeczne na niekorzyść OFE.
Janusz Korwin-Mikke jest tym kandydatem, którego program w największym stopniu dotyka spraw związanych z gospodarką. W kwestii emerytalnej sprowadza się do całkowitej likwidacji składki na świadczenia społeczne, a co za tym idzie, do likwidacji ZUS-u. Obywatele, zdaniem Korwin-Mikkego poradziliby sobie z tym problemem, tworząc „prywatne fundusze emerytalne” lub samemu oszczędzając na lokatach – krótko mówiąc, wszystko „załatwiłby” wolny rynek. Pomysł arcyciekawy, ale na dzień dzisiejszy niewykonalny. Jednak trzeba liczyć się z tym, że podobne pomysły pozostaną raczej w sferze nigdy niezrealizowanych planów.
Swoim programem nie zaskakuje też Andrzej Lepper – naturalnie jak większość kandydatów (prócz Korwin-Mikkego) stoi on na stanowisku, że osłony socjalne dla najuboższych obywateli są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania nowoczesnego państwa. Ponadto wyraźnie zaznacza, że przejmuje się losem emerytów i jako prezydent pragnąłby poprawy ich bytu. Nieodgadniony pozostaje sposób, w jaki chciałby tego dokonać. Najprawdopodobniej każda poprawa losu polskiego emeryta byłaby silnie skorelowana z częstymi dymisjami prezesa NBP.
Kolejny kandydat z listy PKW to Kornel Morawiecki. Ten wrocławski wykładowca nie poświęca sprawom emerytalnym zbyt wiele uwagi. Jego tezy programowe dotyczą innych kwestii i tu należy przyznać, że są to konkrety. Pan Morawiecki w swoim programie odnosi się głównie do funkcjonowania demokracji w państwie prawa, o czym niezbicie świadczą postulaty dotyczące zmiany ordynacji wyborczej czy przywrócenia kary śmierci. Biorąc to pod uwagę – kwestie gospodarcze, a zwłaszcza funkcjonowanie systemu ubezpieczeń, muszą zejść na drugi plan.
Grzegorz Napieralski jest kandydatem z ramienia SLD. W tej roli zastępuje zmarłego tragicznie Jerzego Szmajdzińskiego co niewątpliwie jest niekomfortową sytuacją. Odnośnie do emerytur, w swoim programie wyborczym zawarł dosyć lakoniczne stwierdzenia. Prezes SLD zachwyca się możliwościami Internetu, chce ułatwić tworzenie nowych przedszkoli, a w kwestii emerytów pragnie, by „jesień ich życia nie była czasem skrajnych wyrzeczeń i ograniczeń”. Podobnie jak reszta ubiegających się prezydenturę, również on nie wyjawia, w jaki sposób chce to wszystko osiągnąć.
Kolejny kandydat – Andrzej Olechowski, w ramach programu zaproponował rozwiązanie polegające na kontrakcie pomiędzy nim a resztą obywateli. W kwestiach gospodarczych proponuje on dosyć istotne zmiany. Niestety w żadnym punkcie kontraktu nie wspomina o możliwych zmianach w systemie emerytalnym. Jest to tym bardziej dziwne, że ma ciekawe propozycje odnośnie służby zdrowia. W zasadzie gro klientów szpitali to emeryci, zatem można powiedzieć, że w jakiś sposób zahacza to o poprawę ich losu. Planowane zmiany dotyczą wprowadzenia konkurencji na rynku ubezpieczeń społecznych oraz jednostek świadczących usługi medyczne. Obecnie nawet w przypadku, kiedy wykupimy sobie dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne, to i tak z naszej pensji zostanie odprowadzona składka do NFZ, który – jak wiemy – nie finansuje wszystkich usług medycznych. Jednak program tego kandydata wyróżnia się na tle innych – padają w nim konkretne propozycje, a nie tylko wizje.
O kolejnym starającym się o nasze głosy – Waldemarze Pawlaku, były prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział, że jest „czarnym koniem” tych wyborów. Prezes PSL stara się uchodzić za kandydata mocno zorientowanego na kwestie gospodarcze. Porusza się on w obszarze związanym z innowacjami technologicznymi oraz kładzie nacisk na jakość prawa. Czytając jego konspekt programowy, niewątpliwie można odnieść wrażenie, że skierowany jest on przede wszystkim do ludzi młodych. Pawlak nie napisał nic o emerytach prócz sformułowania, że będzie wszechstronnie wspierał ludzi starszych. Ten punkt, podobnie jak reszta, ma formę bardzo ogólną i nie wnosi żadnego alternatywnego rozwiązania problemów systemu emerytalnego. Pytanie, czy chęć wprowadzenia innowacyjnych rozwiązań wysokiej jakości również dotyczy nadmiernych obciążeń budżetu tytułem wypłaty świadczeń z KRUS? Prawdopodobnie nie.
Bogusław Ziętek jako kandydat na prezydenta z ramienia Polskiej Partii Pracy i „Sierpnia 80” w porównaniu do swoich poprzedników wyraził największą troskę o emerytów. Wyraża się ona poprzez przedstawienie nie tyle propozycji, co żądań w stosunku do systemu emerytalnego. Niestety, czytając je, należy wyrazić obawy o to, czy kandydat rozumie zasady jego funkcjonowania. Według niego Polska jest „jedynym krajem, który sprywatyzował swój system emerytalny” – jest to co najmniej niewłaściwe określenie w obliczu nieprzerwanego istnienia ZUS i KRUS.
Ponadto Ziętek, pisząc o „nadmiernych obciążeniach budżetu”, pomylił właśnie Zakład Ubezpieczeń Społecznych z Otwartymi Funduszami Emerytalnymi. Receptą na podwyższenie emerytur ma być zwiększenie wynagrodzeń, a co za tym idzie składek na emerytury. Dodając do tego żądanie likwidacji OFE i zrównania najniższej emerytury z płacą minimalną, otrzymujemy pełen obraz poglądów pana Ziętka na temat systemu emerytalnego. Ze względu na pokaźny zbiór sprzeczności zawarty w programie lidera Sierpnia 80 – trudno się do niego ustosunkować, a tym bardziej poprzeć.
Podsumowując programy wszystkich kandydatów, można zaryzykować stwierdzenie, że w Polsce nie ma problemów z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, gdyż żaden z kandydatów ubiegających się o fotel prezydencki nie przedstawił możliwych do zrealizowania koncepcji jego zmiany. Jednak rzeczywistość świadczy o tym, że te problemy istnieją, ludzie z jednej strony narzekają na to, że państwo zabiera im znaczną cześć dochodów na świadczenia emerytalne, a w zamian za to w przyszłości otrzymają śmiesznie niskie emerytury. Każdy z kandydatów z „nadzieją patrzy w przyszłość”, ale żaden z nich tak naprawdę nie wybiega z nią na tyle daleko, by uchronić dzisiejszych młodych użytkowników Internetu przed przejściem na „pełny wyrzeczeń i ograniczeń” tryb życia
Źródło: Bankier.pl