W Polsce zarejestrowanych jest ponad 3,5 mln podmiotów gospodarczych. Ich liczba nie zmienia się zbyt dynamicznie, co świadczy o tym, że mamy do czynienia z odpowiednim nasyceniem naszej gospodarki. Aż 95 procent z tej liczby to firmy małe i bardzo małe, zatrudniające do 9 osób.
To potężna grupa klientów. Jeszcze kilka lat temu powszechne jednak były utyskiwania, że te mikrofirmy są przez banki traktowane po macoszemu. Bardzo trudno było im uzyskać kredyt w jakiejkolwiek formie. Wiele banków nie miało oferty adresowanej dla tej grupy przedsiębiorców, stosowano więc wobec nich procedury identyczne, jak dla firm większych. To zaś zniechęcało przedstawicieli małych firm do korzystania z usług banków w tym zakresie, a i same banki przez długi czas nie wykazywały tą grupą potencjalnych klientów większego zainteresowania.
Kilka lat trwania bardzo dobrej koniunktury w polskiej gospodarce, doprowadziło do sporych zmian. W tej chwili ogromna większość banków ma specjalne oferty finansowania małych i średnich firm. W praktyce jednak występuje w tym względzie spore zróżnicowanie. Niektóre banki są bardziej elastyczne, inne mniej. Wciąż częste są głosy, że o wiele łatwiej jest uzyskać zwykły kredyt konsumpcyjny, nawet w sporej wysokości, niż pożyczyć niewielką choćby kwotę na cele związane z działalnością gospodarczą. Dotyczy to szczególnie firm nowych i działających krótko. Do rzadkości wciąż należą przypadki, że podmiot gospodarczy mający historię krótszą niż rok, może liczyć na niewielkie choćby finansowanie ze strony banku.
O tym, że sytuacja się poprawia świadczą dane publikowane przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. Wynika z nich, że o ile w 2004 r. odsetek nowopowstających firm finansujących swoją działalność wyłącznie ze środków własnych wynosił aż 88,9 proc., to w 2006 r. już tylko 84,5 proc. Postęp jest więc wyraźnie widoczny. Choć nie ma nowszych danych, pokazujących jak wielkość ta kształtowała się w kolejnych latach, można przypuszczać, że było o wiele lepiej, przynajmniej do 2008 r. Jednocześnie z danych tych wynika, że odsetek przedsiębiorców korzystających z finansowania swych przedsięwzięć kredytem bankowym jest wciąż bardzo niski i niewiele się zmienia. W 2006 r., a więc w czasie, gdy gospodarka była w pełni rozkwitu, wynosił on zaledwie 4,1 proc.
Taka sytuacja wynika ze specyfiki działalności małych firm i ryzyka, jakie się z nią wiąże. Po pierwsze, trzeba zwrócić uwagę, że spośród ponad 3,5 mln firm, tylko około połowy to firmy aktywne, czyli prowadzące jakąkolwiek działalność. Oczywiście ich liczba ma zawiązek z koniunkturą gospodarczą. Jeśli się ona poprawia, wzrasta jednocześnie i liczba firm i udział w niej firm aktywnych. Jeśli jednak następuje pogorszenie warunków w gospodarce lub wręcz spowolnienie gospodarcze lub kryzys, pierwszymi i najczęstszymi jego ofiarami stają się właśnie małe i średnie firmy. Statystyki wskazują, że nawet w normalnych, stabilnych warunkach, spora część małych firm nie jest w stanie przetrwać jednego roku. Odsetek ten niemal się nie zmienia od wielu lat i wynosi około jednej trzeciej. W tej sytuacji trudno się więc dziwić podejściu banków do grupy klientów, o której wiadomo, że w ciągu roku co trzeci przestanie istnieć i prawdopodobnie będzie mieć kłopoty z wypłacalnością. Dlatego też tak niechętnie finansują działalność podmiotów działających krócej niż rok.
Dla banków małe firmy są również klientem niewygodnym z powodu ich kilku innych cech charakterystycznych. Najczęściej nie dysponują one żadnym majątkiem, który mógłby stanowić zabezpieczenie kredytu (zwykle jedynym środkiem trwałym jest samochód osobowy właściciela firmy). Ich przychody często są niestabilne, mogą podlegać sporym wahaniom, co powoduje kłopoty z regulowaniem płatności, na przykład rat kredytu. W przypadku wielu z nich, ich działalność jest dla banku „nieobserwowalna”, albo nie mają rachunku, albo przez ten rachunek przeprowadzają jedynie niewielką część transakcji. Trudno więc wobec nich stosować jakiekolwiek metody oceny zdolności kredytowej. Te wszystkie cechy ujawniają się jeszcze silniej w czasie kryzysu, z jakim mamy do czynienia. Nakładają się na nie także kłopoty banków w związku z sytuacją na rynkach finansowych.
W takiej sytuacji szczególnego znaczenia nabierają działania państwa i działających w jego imieniu instytucji, oraz regulacje mające na celu ułatwienie przedsiębiorcom uzyskiwania finansowania, a jednocześnie zmniejszenia ryzyka banków w jego obsłudze. Takimi instrumentami są przede wszystkim różnego rodzaju poręczenia i gwarancje.
To sposób na wyjście ze swoistego klinczu. Z jednej strony mamy bowiem obawy banków przed kredytowaniem małych firm, z drugiej zaś brak pieniędzy na rozwój firm. Wyniki obserwacji wskazują, że inwestycje dokonywane przez przedsiębiorców zwiększają wskaźnik przeżycia ich firm z dwóch trzecich do trzech czwartych, a nawet więcej, do 85 proc.
Paradoks polega też na tym, że w okresie dobrej koniunktury firmy są w stanie finansować swoją działalność i rozwój w większym stopniu ze środków własnych, a zapotrzebowanie na finansowanie zewnętrzne zwiększa się w czasach gorszej koniunktury.Rośnie więc rola działań rządu, jego wyspecjalizowanych agencji, funduszy pomocowych, adresowanych do małych i średnich firm oraz funduszy poręczeniowych.
W przyjętym przez rząd programie antykryzysowym pod koniec ubiegłego roku znalazło się wiele rozwiązań z tego zakresu, w tym zwiększenie limitu gwarancji i poręczeń udzielanych przez Skarb Państwa do 40 mld zł.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
Źródło: Gold Finance