W drugiej połowie ubiegłego roku zanotowano spadek nowych ofert pracy, firmy zaczęły zwalniać, wyhamował wzrost wynagrodzeń. Za granicą można było zaobserwować to jeszcze wyraźniej.
Ale kryzys to nie jedyna przyczyna spadającej liczby przeprowadzek w poszukiwaniu zatrudnienia. „Rosną koszty migracji – uważa Władysław Łagodziński, rzecznik GUS. Chodzi przede wszystkim o koszty wynajmu lub zakupu mieszkania. Co z tego, że mieszkaniec woj. podlaskiego znajdzie pracę w woj. dolnośląskim z zarobkami wyższymi o 10 proc., skoro za lokum będzie musiał zapłacić o kilkadziesiąt procent więcej?
Wysokie koszty zmiany miejsca zamieszkania w Polsce powodują, że tak samo skłonni jesteśmy szukać pracy w kraju jak i za granicą. – 60 proc. młodych ludzi deklaruje, że mogłoby wyjechać w poszukiwaniu zatrudnienia poza granice województwa, a 69 proc., że do krajów UE – mówi Paweł Nowak z Zachodniopomorskiego Obserwatorium Rynku Pracy.” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
W ubiegłym roku za pracą najczęściej udawano się na Mazowsze – tu bowiem stawki są najwyższe: średnia płaca w I kw. wyniosła aż 4,3 tys. zł. Wciąż rośnie też popularność Dolnego Śląska, gdzie saldo migracji (różnica między napływającymi a uciekającymi mieszkańcami) regularnie wzrasta, ale wciąż jest dużo niższe niż w stolicy kraju. Ogromny wpływ mają na to rozwijające się firmy zatrudniające nowych pracowników, ale także oferta edukacyjna i kulturalna Wrocławia. Stale mamy też do czynienia ze zjawiskiem ucieczki z miasta na wieś, zapoczątkowanym w okolicy roku 2000.
Źródło: Anna Cieślak-Wróblewska, „Mniej migrujemy za lepszą pracą”, „Rzeczpospolita” 05.06.2009 r.
kw