Raport tygodniowy Gold Finance
Najważniejsze wydarzenia
• Analitycy banku HSBC prognozują, że globalna gospodarka skurczy się w tym roku o 2,3%. Ich zdaniem Polski PKB wzrośnie o 0,6%, a w przyszłym roku zwiększy się o 1,2%.
• Szwajcarski bank centralny zapowiedział dalsze interwencje, mające na celu zapobieganie wzrostowi wartości franka.
• Stopa bezrobocia w strefie euro wyniosła w maju 9,5% (w kwietniu sięgała 9,3%). To najwyższy poziom od dziesięciu lat. Według Eurostatu bezrobocie
w Polsce wyniosło 8,1%. Najwyższe było w Hiszpanii (18,7%) i na Łotwie (16,3%).
• Produkcja przemysłów w Czechach spadła w maju o 21,7% w porównaniu
do maja ubiegłego roku.
• PKB Wielkiej Brytanii spadł w pierwszym kwartale o 4,9%, najmocniej od 1958 roku.
• Freddie Mac, jedna z największych w Stanach Zjednoczonych instytucja gwarantująca kredyty hipoteczne, otrzymała po raz kolejny rządowe wsparcie, tym razem w wysokości 6,1 mld dolarów. Łącznie rządowa pomoc pochłonęła już 50,7 mld dolarów.
• Bernard Madow, znany amerykański finansista, twórca piramidy finansowej,
w której klienci stracili około 65 mld dolarów, został skazany na 150 lat więzienia.
RYNEK AKCJI
Polska
Na warszawskiej giełdzie tydzień minął dość spokojnie. Korekta niedawnych wzrostów przybrała przebieg ruchu w bok. Indeks szerokiego rynku wciąż trzyma się w pobliżu 30 tys. punktów. Nie ma więc większych powodów do niepokoju. Jedynym czynnikiem obniżającym wiarygodność obecnej tendencji są bardzo niskie obroty. Wyraźnie wskazują one, że inwestorzy zrobili sobie wakacje. Nie pobudził ich do większej aktywności koniec kwartału i półrocza. Zwykle wówczas instytucje finansowe starają się podciągnąć kursy, poprawiając swoje wyniki. Tym razem to zjawisko prawie nie wystąpiło. Indeks największych spółek znajduje się o krok od dolnego poziomu trwającej od dwóch tygodni konsolidacji. Niedźwiedzie wciąż jednak nie próbują przetestować siły 1800 punktów. Zejście poniżej tej bariery sugerowałoby możliwość dalszego spadku indeksu nawet o 100 punktów.
Patrząc z nieco dłuższej perspektywy, mamy trzeci spadkowy tydzień. Siła zniżki zdaje się jednak wyraźnie wyczerpywać. Po ponad 5 procentowym spadku w poprzednim tygodniu, bilans ostatnich pięciu sesji jest dość optymistyczny, choć też ujemny. Wszystko wskazuje na to, że siły niedźwiedzi są na wyczerpaniu.
W minionym tygodniu ruchom indeksów kierunek nadawały przede wszystkim spółki surowcowe. Ich kursy poruszały się w rytm notowań ropy naftowej i miedzi. Zmiany indeksu obrazującego sytuację banków tym razem były zupełnie kosmetyczne. Bilans wyszedł niemal na zero, choć obserwacja zmian notowań choćby akcji PKO BP wcale na to nie wskazywała. Zamieszanie wokół wypłaty dywidendy powodowało spore wahania notowań. Sporo zyskały natomiast papiery Telekomunikacji Polskiej, mocno przecenione w poprzednich dwóch tygodniach.
Europa
Giełdy europejskie poruszają się dość wiernie śladem parkietu za oceanem. Jednak w ich przypadku wyraźnie widoczna jest większa słabość i tendencja do ruchu w dół. Widać to szczególnie wyraźnie w przypadku giełdy niemieckiej. Tamtejszy indeks od początku czerwca znajduje się w wyraźnej tendencji spadkowej. Sprowadziła go ona do poziomu z połowy maja. Niewiele lepiej przedstawia się sytuacja na giełdzie w Paryżu. Tam indeks testuje dolne ograniczenie dwumiesięcznej konsolidacji i wszystko wskazuje na to, że podąży w dół. Przed podobnym scenariuszem broni się londyński FTSE.
Po zaliczeniu sporego spadku w drugiej dekadzie czerwca, próbuje odzyskać siły. Wszystkim trzem głównym europejskim parkietom nie pomagają jednak informacje płynące z gospodarki. Wskazują one na spadek produkcji, wzrost bezrobocia, a wskaźniki nastrojów, choć nieco się poprawiają, nie są w stanie pobudzić inwestorów do większej aktywności.
Giełdy naszego regionu nie prezentują się najlepiej. Wszystko wskazuje
na to, że dwumiesięczna konsolidacja zakończy się wyjściem w dół. Widać to wyraźnie
po wyglądzie indeksów w Budapeszcie i Pradze. Przed takim scenariuszem broni się jeszcze giełda w Bukareszcie i Sofii. Moskiewski RTS też stara się uniknąć negatywnego scenariusza. W jego przypadku kluczowe będzie kształtowanie się cen na rynku surowców.
Bardzo dobrze radzi sobie giełda turecka. Tamtejszy indeks pozostaje wciąż
na bardzo wysokim poziomie i nie zamierza spadać, mimo nienajlepszych ostatnio danych napływających z gospodarki. PKB Turcji spadł w pierwszym kwartale roku aż o 13,8%. Jednak inwestorzy wciąż wierzą w siłę tamtejszego rynku.
USA
Sytuacja na amerykańskiej giełdzie w ostatnich dniach nieco się ożywiła.
Po niedawnym marazmie zmiany wartości indeksów są trochę większe. Jednak wciąż trudno mówić o zdecydowanym kierunku tych zmian. Informacje płynące z tamtejszej gospodarki są ostatnio nienajlepsze. Dla inwestorów bardziej stresujący jest dysonans między niedawnymi sporymi nadziejami na poprawę sytuacji a stanem faktycznym.
To powoduje, że coraz bardziej nerwowo reagują oni na napływające informacje, które zresztą wcale nie są zaskakujące Niepokojące wieści płyną już nie tyle z rynku nieruchomości, co z rynku pracy, który wciąż się kurczy, powodując coraz większe obawy związane z wpływem konsumpcji na stan gospodarki.
Indeksy na Wall Street coraz wyraźniej kreślą korektę rozpoczętej w marcu fali wzrostów. Obraz rynku wciąż nie jest jednoznaczny. Na razie korekta nie wykracza poza obszar konsolidacji trwającej od prawie dwóch miesięcy. Jeśli nie uda się utrzymać jej dolnego ograniczenia, możemy być świadkami większego ruchu w dół. S&P500 zanotował w tym tygodniu spadek o ponad 5%, jeden z największych w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni.
Azja
Na azjatyckich parkietach ostatnie dni przyniosły dość spore zmiany. Japoński Nikkei nie mógł się zdecydować na jednoznaczny kierunek i wahał się o prawie dwieście punktów wokół poziomu 9900 punktów. Wieści płynące z tamtejszej gospodarki wciąż nie są optymistyczne. Patrząc jednak z nieco dłuższej perspektywy, w ostatnich tygodniach mamy do czynienia ze stabilizacją notowań. Bardziej prawdopodobny wydaje się ruch w dół. Giełda w Chinach kontynuuje konsekwentny marsz w górę. Nie widać czynników, które tę tendencję miałyby powstrzymać. Z tamtejszej gospodarki płyną coraz bardziej optymistyczne wieści, międzynarodowe instytucje finansowe podwyższają prognozy wzrostu. Jak się okazało, indeksowi giełdy w Szanghaju pomogły jednak w znacznym stopniu ogromne zakupy akcji przez chińskie banki. W skali tygodnia Shanghai B-Share zwiększył swoją wartość o ponad 6%.
Nieco słabiej zachowuje się druga azjatycka lokomotywa, czyli giełda w Bombaju. Po osiągnięciu w pierwszej dekadzie czerwca szczytu i próbie ataku na rekord z sierpnia ubiegłego roku, indeks BSE30 znajduje się w fazie niewielkiej korekty. Bardzo prawdopodobny wydaje się w najbliższym czasie dalszy ruch w górę. Na pozostałych parkietach od kilku tygodni trwa konsolidacja, a indeksy trzymają się górnych jej poziomów
|
RYNEK WALUTOWY
Na światowym rynku walutowym ostatnie dni były dość emocjonujące. Początek tygodnia stał pod znakiem wyraźnego umacniana się europejskiej waluty. Za euro trzeba było płacić we wtorek prawie 1,42 dolara. Środa i czwartek to zdecydowane odzyskiwanie siły przez dolara. Siła tej tendencji wyczerpała się dopiero na poziomie niewiele wyższym niż 1,39 dolara za euro. Piątek przyniósł powrót do 1,4 dolara za euro. Patrząc z nieco dłuższej perspektywy, mamy do czynienia ze względną stabilizacją w przedziale 1,39-1,41 dolara ze euro.
Nasza waluta zdecydowanie odzyskuje siłę. Pod koniec pierwszej dekady czerwca za dolara trzeba było płacić prawie 3,3 zł. W ostatni czwartek tyko niewiele ponad 3 zł.
W piątek amerykańską walutę wyceniano na 3,12 zł. Euro w ciągu ostatnich dziesięciu dni staniało z 4,52 do 4,36 zł., czyli o 16 groszy. O 14 groszy potaniał frank, którego można było kupić w piątek już za 2,86 zł. Trudno jednoznacznie ocenić, czemu zawdzięczamy umocnienie się naszej waluty. Na rynku dominują raczej tendencje dyktowane przez relacje euro i dolara, mniejsze znaczenie mają czynniki związane ze stanem gospodarki. W najbliższym czasie można się spodziewać stabilizacji wartości naszej waluty na poziomie zbliżonym do tego z ostatnich dni.
RYNEK SUROWCÓW
Na rynku surowców tydzień obfitował w spore mocje. Poniedziałek i częściowo wtorek stał pod znakiem silnego wzrostu cen ropy naftowej. Jej notowania przekroczyły przez moment poziom 72 dolarów za baryłkę. Tydzień kończy się na poziomie o 6 dolarów niższym. Trudno o jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie tak znacznych zmian. Nie napłynęły żadne rewelacyjne informacje dotyczące globalnej gospodarki, nie odkryto żadnych nowych złóż ani nie wybuchł żaden pożar w już działających instalacjach.
Po prostu rynek szuka punktu równowagi, który prawdopodobnie znajduje się nieco niżej, niż obecne poziomy cen tego surowca. Wiele zależeć będzie od reakcji inwestorów, którzy poczynili spekulacyjne zakupy. Jeśli chodzi o prognozy, jakie się w ostatnim czasie pojawiły, to warto wspomnieć o przedstawionych przez premiera Rosji Władimira Putina, który twierdzi, że ceny ropy będą w tym roku wynosić średnio 50-55 dolarów za baryłkę.
W przypadku miedzi również można było obserwować spore wahania. W ciągu miesiąca nastąpił niewielki, około 3 procentowy wzrost ceny, tydzień kończy się jednak na poziomie poniżej 5000 dolarów za tonę Prognozy mówią o możliwym dalszym spadku cen metalu. Jego notowania są jednak bardzo zależne od informacji o stanie i perspektywach globalnej gospodarki.
Notowania złota ustabilizowały się na poziomie zbliżonym do 930 dolarów za uncję. Wygląda na to, że inwestorzy nieco zapomnieli o możliwości korzystania z tego metalu. Jego cena stała się bardzo odporna na wszelkiego rodzaju zmiany sytuacji i na rynkach i wieści płynące z globalnej gospodarki. Być może, że jest to tylko krótka konsolidacja przed dalszym, bardziej zdecydowanym ruchem. Wobec nienajlepszych ostatnio sygnałów dotyczących stanu gospodarki, bardziej prawdopodobne jest, że będzie to ruch w górę. Trudno jednak ocenić, czy notowania po raz kolejny dojdą do 1000 dolarów za uncję. Warto zwrócić uwagę na bardzo duże podobieństwo zachowania się notowań na rynku platyny. Srebro z kolei znalazło się wyraźnie w niełasce inwestorów. Jego cena jest najniższa od połowy maja a analiza wykresu sugeruje możliwość dalszego spadku.
PROGNOZY
Perspektywy na najbliższe sesje nie są jasne. Polaryzacja nastrojów i opinii jest dość duża. Coraz częściej pojawiają się głosy o możliwości wystąpienia sporych spadków, ale też nie brakuje optymistów, wieszczących scenariusz zupełnie odwrotny. Mizerne obroty świadczą wyraźnie, że także na rynkach finansowych zapanował okres urlopowy. Trudno w takiej sytuacji spodziewać się rewolucyjnych zmian. Jeśli nawet będziemy mieli do czynienia z większymi ruchami, ich wiarygodność będzie z tego powodu dość ograniczona. Jeśli ze sfery makroekonomicznej nie napłyną żadne istotne sygnały, można spodziewać się spokoju na giełdach. Najbliższy tydzień powinien upłynąć w sennej atmosferze.
Roman Przasnyski, Główny Analityk Gold Finance
Źródło: Gold Finance