Początek tygodnia przyniósł dołki kursów EUR/PLN i USD/PLN. Cena euro spadła we wtorek przed południem do 3,87 zł, a dolara do 2,93 zł. Euro było najtańsze od połowy 2002 r., a dolar od początku 1997 r. Po piątkowej decyzji RPP o zmianie nastawienia trudno było się spodziewać czegoś innego. Zapowiedź szybszych, stopniowych obniżek stóp oznacza hossę na rynku dłużnym i napływ kapitałów z zagranicy. W poniedziałek NBP opublikował nową projekcję inflacyjną, która jednak nie obejmowała m. in. kluczowych danych o styczniowej niskiej inflacji (4 proc. wobec prognoz na poziomie 4,5 proc.) i prawdopodobnie znów przeszacowuje zagrożenie inflacyjne. Głównym czynnikiem, który doprowadził do obniżenia szacunków inflacji był bardzo mocny złoty i niższe ceny żywności. Styczniowe modele NBP przewidują jednak niewielką deprecjację złotego w kolejnych miesiącach. Halina Wasilewskiej-Trenkner z RPP twierdzi zaś, że obniżki stóp mogą mieć miejsce jeszcze w I półroczu, a złoty ma siłę, żeby dalej aprecjonować.
Trend na rynku zmieniła podana we wtorek po południu zapowiedź złożenia w czwartek przez premiera Belkę „ważnego oświadczenia politycznego”. Wypowiedź ta została odebrana przez rynek jako zapowiedź rezygnacji. Złoty szybko stracił na wartości, kurs euro wzrósł z poziomu 3,87 do 3,91, a środę testował już opór na 3,95. Wyprzedaż złotego nie miała jednak charakteru paniki (inaczej niż na warszawskiej giełdzie), co potwierdziła udana aukcja obligacji. Resort finansów wystawił w środę na sprzedaż obligacje 2-letnie o wartości 2,5 mld zł (i 500 mln zł na aukcji dodatkowej). Mimo napięcia politycznego znaleźli się na nie chętni, popyt wyniósł 5,11 mld zł. Średnia rentowność wyniosła 5,555 proc. wobec 6,196 proc. przed miesiącem.
Ekspresyjne wystąpienia premiera Marka Belki uspokoiły rynki. Premier oświadczył, że zrobi wszystko, by 5 maja doszło do samorozwiązania Sejmu i aby wybory odbyły się jeszcze wiosną tego roku (prawdopodobny termin 19 czerwca). Praktycznie zapowiedział, że jeśli do tego nie dojdzie to poda się do dymisji. Po 5 maja określi się też, co do swojej dalszej przyszłości w polityce. Prawdopodobne jest, że prof. Belka obecnie członek SLD wstąpi do nowotworzonej Partii Demokratycznej.
Prawdopodobieństwo wiosennych wyborów parlamentarnych zwiększa poparcie dla tego rozwiązania marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza i wicepremiera Hausnera, który oczekuje, że RPP wkrótce obniży stopy procentowe, a PKB w 2005 r. wzrośnie o 4,5 proc. Na koniec roku zaś kurs złotego będzie podobny do obecnego, który „nie jest tragedią dla gospodarki”.
W piątek o godz. 15.00 euro kosztowało 3,9150 zł, a dolar 2,98.
Rekomendacje
Wydarzenia polityczne z ostatniego tygodnia skłoniły część zagranicznych instytucji finansowych do zmiany nastawienia do złotego, zalecając „skracanie” pozycji w złotych. Złoty przestał już być „pewną” inwestycją. Na razie jednak gra przeciw trendowi umacniania się złotego wydaje się być jeszcze zbyt ryzykowna.
Napięcie polityczne powinno skłonić kapitał zagraniczny do realizacji zysków, ale przed końcem miesiąca (decyzje w sprawie stóp procentowych w regionie) nie powinno to raczej mieć miejsca. Do tego czasu trendy obserwowane w ostatnich miesiącach – umocnienie złotego, spadek rentowności polskich obligacji, być może też wzrosty na warszawskiej giełdzie – powinny trwać.
Ważny opór na kursu EUR/PLN to 3,95. Wsparciem jest zaś poziom 3,90.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Niekorzystny sentyment dla dolara
Miniony tydzień przyniósł umocnienie dolara. Spodziewane na koniec tygodnia dane z rynku pracy, mimo że były znacznie lepsze od oczekiwań, osłabiły amerykańską walutę. Sentyment rynku wciąż nie jest korzystny dla waluty amerykańskiej, wyraźnie preferowane jest euro. Na rynku przeważały informacje niekorzystne dla Europy, stąd tydzień zakończył się dla EUR/USD o 1 proc. niżej.
Już w poniedziałek dane z Eurolandu wskazywały na to, że szczyt na 1,3280 nie zostanie ponownie zaatakowany. Indeksy nastrojów w strefie euro pokazały pogorszenie nastroju w przemyśle i sektorze usług (spadek indeksu do 98,8 ze 100,8 pkt). Indeks nastrojów konsumentów pozostał bez zmian (-13 pkt). Indeks klimatu koniunktury w przemyśle spadł zaś w lutym do 0,2 pkt z 0,4 pkt w styczniu. Dane nie wywarły wpływu na inwestorów. Informacje z USA dotyczące dochodów (-2,3 proc., prognoza -2,6 proc.) i wydatków osobistych w styczniu (bez zmian; prognoza +0,1proc.) także nie wskazały jednoznacznego kierunku. Kolejna porcja danych: indeks Chicago PMI za luty okazał się być powyżej prognoz i wyniósł 62,7 pkt, wyraźnie wzrósł także subindeks rynku pracy (do 57,7 pkt). Spadła za to liczba nowych budów w styczniu o 9,2 proc.
Wtorkowe dane o bezrobociu w Niemczech pokazały jego wzrost do 11,7 proc. – najwyższej wartości od czasów II Wojny Światowej. Dane o inflacji dla strefy euro za luty pokazały wartość 2 proc. (r./r.). Oczekiwano inflacji na poziomie 2,1 proc. Oddala to szanse na jakiekolwiek podwyżki stóp procentowych w tym roku. Reakcja na dane o inflacji i z niemieckiego rynku pracy były początkowo korzystna dla euro. Wzrost indeksu ISM sektora produkcyjnego w USA do poziomu 55,3 pkt ostudził jednak zapał do kupowania euro, jako że informacje z Ameryki były znacznie lepsze niż z Europy. Spodziewano się wzrostu do 57 pkt, nie ma więc powodów do zachwytu, chociaż nadal pokazuje on wzrost. Indeks ten mierzy aktywność w sektorze wytwórczym, wartości powyżej 50 oznaczają rozwój, a poniżej 50 regres.
W środę dolara umacniały informacje z Australii. Kurs USD/AUD w ciągu kilkunastu godzin spadł z 0,788 do 0,778, czego powodem były bardzo słabe dotyczące wzrostu PKB (0,1 proc. w IV kwartale). Dane makroekonomiczne strefy euro, które zostały opublikowane w środę przed południem nie zrobiły na rynku wrażenia (PKB w IV kwartale wzrósł 1,6 proc., a PPI (r./r.) w styczniu o +3,9 proc.). Komisja Europejska podwyższyła także prognozę wzrostu na II kwartał z +0,2-+0,6 proc. do +0,3-0,7 proc. Popołudniowa wypowiedź prezesa Fed spowodowała ruch eurodolara w górę do 1,3120. Alan Greenspan stwierdził, że gospodarka USA rośnie w zadowalającym tempie, ale należy ograniczyć deficyt budżetowy poprzez cięcie wydatków.
W czwartek euro podjęło próbę odreagowania spadków trwających od początku tygodnia. Dane makroekonomiczne opublikowane w czwartek zupełnie nie zaskoczyły rynku. Zarówno poziom stóp procentowych w Eurolandzie (2 proc.), jak i liczba nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych (310 tys.) pozostała w zupełnej zgodzie z oczekiwaniami.
Dopiero piątkowe dane o liczbie nowych miejsc pracy w USA (tzw. nonfarm payrolls) pomogły euro odrobić część strat. Dane okazały się znacznie lepsze od i tak wysokich prognoz – 265 tys. względem oczekiwań 225 tys. Po początkowym ruchu w dół, dolar osłabił się jednak i tydzień zakończył na niewielkim plusie. Mimo że sama liczba była dobra, wzrosło bezrobocie, rozczarowały także wysokość pensji oraz długość tygodnia pracy.
Rekomendacje
Technicznie sytuacja wciąż jest niekorzystna dla waluty amerykańskiej. Rynek odbił się dwukrotnie od poziomu 1,3280, spadki po możliwym podwójnym szczycie były jednak słabe. EUR/USD spadał znacznie wolniej wskutek złych informacji z Europy, a wzrastał bardzo szybko po piątkowym raporcie z rynku pracy, w gruncie rzeczy neutralnym.
Wydaje się, że przebicie poziomu oporu na 1,3280 szybko sprowadzi kurs EUR/USD do szczytu z końca roku na 1,3650.
PRZYGOTOWALI
Adam Łaganowski
Marek Węgrzanowski
Warszawska Grupa Inwestycyjna SA
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
Polska – Portugalia: szanse na gospodarczą współpracę
Trzeciego marca odbyło się kolejne, trzecie już Roadshow w Lizbonie. Poprzednie edycje odbyły się w Brukseli i we Frankfurcie nad Menem. Roadshow jest prywatną inicjatywą, mającą na celu promowanie Polski jako dobrego miejsca inwestycji dla inwestorów unijnych. Współorganizatorami i uczestnikami trzeciego spotkania były samorządy gospodarcze, instytucje finansowe i przedsiębiorstwa doradztwa gospodarczego. Warszawska Grupa Inwestycyjna również wspiera tę inicjatywę i bierze czynny udział w obradach.
Polska została przedstawiona jako kraj o nieograniczonych możliwościach inwestycyjnych, posiadający prężnie rozwijającą się gospodarkę, wykształconą siłę roboczą oraz korzystne, centralne usytuowanie w Europie. Nasz kraj posiada również liczne walory naturalne, które sprzyjają rozwijaniu działalności turystycznej. Państwem, które zostało przedstawione jako kraj o dużym potencjale inwestycyjnym w Polsce jest Portugalia. Według informacji PAIiZ, Portugalia zajmuje 20. miejsce wśród największych inwestorów. Jest gotowa na współpracę z Polską, w zakresie wykorzystywania środków pomocowych z Unii, a w szczególności funduszy strukturalnych, których dotychczas była jednym z głównych odbiorców wraz z Hiszpanią, Grecją i Włochami. Portugalia zainwestowała dotychczas około 430 mln USD. Sztandarowe są inwestycje są w bankowość (Bank Millenium) oraz sieć sklepów Biedronka, należących do Jeronimo Martins.
Z konferencji wynika, że zainteresowanie portugalskiego kapitału polskim rynkiem wzrasta i już niebawem uruchomione zostanie bezpośrednie połączenie między Warszawą i Lizboną. Portugalczycy są zainteresowani inwestowaniem w tzw. greenfied oraz w małe i średnie przedsiębiorstwa. Bardzo ważną rolę odegra możliwości wspólnego korzystania z funduszy unijnych. Czy jednak polskie przedsiębiorstwa są gotowe na współpracę z portugalskimi?
Nie ulega wątpliwości, że Polska i Portugalia mogą współpracować na poziomie rządowym, w kwestiach dotyczących UE. Istnieje potrzeba, by przenieść tę współpracę na skalę mikro. Pierwszym krokiem ku temu była kolejna konferencja Roadshow.
Przygotował
Richard Mbewe
Warszawska Grupa Inwestycyjna SA