Rekomendacja T wyraźnie spowolniła akcję kredytową. Jej planowane rozluźnienie przez KNF to zapewne korzystne rozwiązanie dla banków komercyjnych. Ale dla banków spółdzielczych i ich klientów – stanowczo niewystarczające.
Co powinno być celem legislatorów i instytucji nadzorczych? Takie stanowienie prawa, żeby nie tylko zapewniało bezpieczeństwo uczestnikom rynku finansowego, ale chroniąc ich, działało również na rzecz rozwoju gospodarki. Ten drugi element powinien nawet przeważać nad pierwszym, bo bezpieczne i od lat stabilnie rozwijające się banki spółdzielcze są podporą lokalnej przedsiębiorczości i animatorem gospodarczego rozwoju. Nasz sektor potrzebuje głębszych zmian w Rekomendacji T, niż proponowane przez KNF. Postulujemy powstrzymanie się nadzorcy i legislatorów przed zunifikowanym ingerowaniem w procedurę oceny zdolności kredytowej klienta w tych bankach spółdzielczych, które prowadzą szczególnie bezpieczną i wyważoną działalność. Takich jest w Polsce kilkaset. Są to często małe, działające lokalnie instytucje doskonale znające swoich klientów.
Narzucanie im jednolitych, ujętych administracyjnymi regulacjami formuł oceny zdolności kredytowej jest całkowicie nieadekwatne do lokalnych warunków ekonomicznych, w których działają. Wiele banków spółdzielczych prosperuje w środowiskach wiejskich i gminnych, innych od wielkomiejskich realiów finansowych. Postulujemy wyłączenie z pod działania Rekomendacji T banków prowadzących działalność na ograniczonym terenie. Są one nie tylko nadzorowane przez KNF, ale również przez banki zrzeszające oraz związki rewizyjne. W czasie kryzysu potwierdziły swoją efektywność i pokazały, że są całkowicie bezpieczne. Narzucane rekomendacje nadzorcze powinny więc mieć zastosowanie ewentualnie tylko do największych banków spółdzielczych, które działają na terenie całego kraju oraz do banków zrzeszających.
Uproszczona ocena zdolności kredytowej
Odnowiona Rekomendacja T ustala zasady oceny zdolności kredytowej klienta pod względem ilościowym i jakościowym praktycznie tak samo, jak dotąd. Podstawowym sposobem jest określenie prawdopodobieństwa spłaty zadłużenia na podstawie wszystkich informacji o kliencie pochodzących z wewnętrznych i zewnętrznych źródeł informacji, w tym z baz zewnętrznych, takich jak np. BIK SA.
Banki, korzystając z możliwości stosowania uproszczonej procedury, powinny móc poprzestać na ocenie zdolności kredytowej klienta w oparciu tylko o narzędzia statystyczne i oświadczenia klienta o wysokości dochodów. W mojej opinii monitorowanie bieżących dochodów wpływających na rachunek stałych klientów jest lepszym sposobem ograniczającym ryzyko kredytowe, niż historyczne już w momencie spłaty kredytu zaświadczenie o zarobkach wystawiane przez zakład pracy. W nowym projekcie Rekomendacji ”wymogi ostrożnościowe” wobec banków uprawnionych do udzielania kredytów na uproszczonych zasadach wydają się być zbyt rygorystyczne. Wiele banków nie będzie mogło skorzystać z tej możliwości, co utrudni im konkurowanie na rynku.
Pojawia się jeszcze jedno pytanie: czy uproszczone procedury badania zdolności kredytowej, polegające na przyjęciu od klienta oświadczenia o osiąganych dochodach i ponoszonych wydatkach, zwolnią banki spółdzielcze z obowiązku weryfikacji i analizy historii kredytowej w bazach informacji kredytowej?
W nowym projekcie Rekomendacji T nie znalazły się zapisy o możliwości ograniczenia się w analizie zdolności kredytowej klienta jedynie do badania stabilności, wielkości i możliwości kontroli źródła spłaty kredytu jeśli kredyt zabezpieczany jest kaucją. Takie uproszenia istnieją w obowiązującej jeszcze Rekomendacji T i nie ma podstaw do ich likwidacji . Podstawowym celem zmian powinno być stymulowanie bezpiecznego rozwoju akcji kredytowej banków spółdzielczych, a tym samym ograniczanie lawinowo narastającego zadłużenia konsumentów w instytucjach parabankowych.
Jerzy Różyński jest prezesem Zarządu Krajowego Związku Banków Spółdzielczych