Wprowadzona przez Komisję Nadzoru Finansowego Rekomendacja T, eufemistycznie mówiąc, ma przywrócić wbrew ogólnym odczuciom klientów wiarę w banki, jako instytucji zaufania publicznego i w ich uczciwe intencje w udzielaniu kredytów. Kredyt przecież to zawsze z jednej strony szansa np. na własny dom, ale również olbrzymie ryzyko, że stanie się finansową pułapką bez wyjścia. Z reguły to pierwsze jest przeceniane, a drugie bagatelizowane, jak to w życiu.
Nowa regulacja nadzoru ma za zadanie przede wszystkim zmusić banki do stosowania jednolitych zasad oceny kredytobiorców. Do końca sierpnia wszystkie banki muszą dostosować swoje procedury do nowych zasad. Najważniejsze wydaje się ograniczenie zdolności kredytowej, którą wyznacza maksymalny poziom relacji wydatków związanych z obsługą zobowiązań kredytowych do średnich dochodów netto osiąganych przez osoby zobowiązane do spłaty zadłużenia.
Relacja ta nie powinna być wyższa niż 50 proc. dla klientów detalicznych o dochodach netto nie przekraczających poziomu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Dla kredytobiorców z wyższymi dochodami obciążenie spłatą długów nie powinno przekraczać 65 proc. Dodatkowo bank musi sprawdzić, czy klient poradzi sobie ze spłatą kredytu, gdy oprocentowanie wzrośnie o 4 proc., a w przypadku kredytów denominowanych kurs złotego osłabi się o 30 proc. Czy taki warunki ilościowe poprawią ocenę ryzyka?
Zawsze konkretne liczby mają charakter arbitralny, więc należy oceniać je z pewnym dystansem. Ale być może jakiekolwiek zasady są lepsze niż zupełna dowolność. I wydaje się, że mniej dotyczy to np. zarządzania ryzykiem w bankach. Bardziej jest to kwestia postrzegania produktów bankowych przez klientów. Ci ostatni zwodzeni często reklamami, różnymi „wynalazkami”, kredytami indeksowanymi, dwuwalutowymi itp. tak naprawdę tracą poczucie, co jest dla nich ważne i ulegają magii reklam.
Refleksja przychodzi dopiero po zakupie, a z nią rozgoryczenie, że zostało się oszukanym. A klient zawiedzony nie przysporzy kolejnych klientów. Większa przejrzystość to bardziej efektywna sprzedaż, to wyższa jakość usług bankowych. Do tego trzeba jednak wiedzy, kompetencji, no i zasad. Pod rozwagę zapatrzonym jedynie w kwartalne plany sprzedaży.
Bogusław Półtorak
Główny Ekonomista Bankier.pl S.A.
Źródło: PR News