Jest pierwsze oficjalne potwierdzenie informacji o zakończeniu konfliktu wokół BOŚ. Zwycięsko wyszedł z niego polski akcjonariusz – Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Wykupi on wszystkie akcje należące do skandynawskiej grupy finansowej SEB (łącznie 47,5 proc. papierów) i przejmie pełną kontrolę nad bankiem. Będzie mieć łącznie 97 proc. akcji BOŚ.
Tak przynajmniej wynika z opublikowanego we wtorek przez SEB komunikatu. Bo rzeczniczka NFOŚ Jolanta Czudak-Kiersz powiedziała PAP, że „strony nie podpisały żadnej umowy dotyczącej takiej transakcji”.
Tymczasem Szwedzi nie ograniczyli się do potwierdzenia ugody – podali już nawet pierwsze finansowe szczegóły. Za pakiet 47,5 proc. akcji BOŚ szwedzki inwestor ma zainkasować prawie 576,9 mln zł – po 92 zł za każdą akcję. To byłby pierwszy w Polsce przypadek renacjonalizacji giełdowego banku, którego papiery wcześniej zostały sprzedane inwestorowi branżowemu.
Nie wiadomo kiedy NFOŚ ogłosi publiczne wezwanie i rozpocznie skupowanie akcji BOŚ. Szwedzi podali, że transakcja zostanie sfinalizowana w pierwszej połowie roku. Inwestorzy giełdowi spodziewali się takiego rozstrzygnięcia, windując od kilku dni cenę akcji BOŚ. Papiery banku wyceniane jeszcze niedawno na 60-65 zł osiągnęły we wtorek cenę prawie 90 zł.
Wiceprezes grupy SEB Mats Kjaer zapewnia, że chce ona pozostać w Polsce. SEB miał ambicje osiągnięcia 5 proc. w polskim rynku bankowym. BOŚ dawał Szwedom 2 proc. rynku i perspektywy rozwoju w bankowości detalicznej, ale te plany leżą teraz w gruzach. – Ale polski rynek wciąż jest dla nas istotny. Rozważamy otwarcie tu oddziału – zapewnia Kjaer.
Szwedzi przede wszystkim chcą się skupić na ratowaniu swej pozycji w bankowości korporacyjnej. – W dalszym ciągu będziemy też rozwijać zarządzanie aktywami i leasing – dodaje Kjaer. Dobrze rysują się perspektywy funduszy inwestycyjnych SEB, które kontrolują 5 proc. polskiego rynku. SEB nie chce natomiast zaczynać od zera budowanie pod własną marką bankowości detalicznej. – To zbyt kosztowne – mówi Kjaer.