Kryzys nie wymusił na nas dużych redukcji etatów, poza minimalnymi cięciami w centrali. W ciągu ostatniego półrocza, czyli tak naprawdę w samym środku kryzysu, zwiększyliśmy zatrudnienie z niecałych 100 do prawie 270 osób. Stawiamy na rozwój, ale przy jednoczesnym ograniczeniu ryzyka biznesowego – mówi w rozmowie z Bankier.pl Robert Barański, v-ce prezes zarządu Money Expert
Kryzys, nazywany ostrożnie „spowolnieniem gospodarczym”, wymusił na doradcach finansowych weryfikację zatrudnienia. Jak wygląda w tej kwestii sytuacja w Money Expert?
My, w przeciwieństwie do branży, wykonaliśmy ruch w odwrotną stronę. Firmy nie dotknęły zbyt duże redukcje, poza minimalnymi cięciami w centrali, a przeprowadzone oszczędności były wynikiem wprowadzenia bardziej restrykcyjnej polityki budżetowej, niezbędnej w obecnej sytuacji. W kwestii zatrudnienia w samej sieci, przyjęliśmy politykę wykorzystania aktualnie panującego kryzysu. W ciągu ostatniego półrocza, czyli tak naprawdę w samym środku kryzysu, zwiększyliśmy zatrudnienie z niecałych 100 do prawie 270 osób. Wynika to z rozwoju kolejnych sieci i kolejnych projektów, które budujemy w ramach grupy Money Expert. Postawiliśmy na rozwój, ale przy jednoczesnym ograniczeniu ryzyka biznesowego. Rozwijamy intensywnie sieci, które generują koszty wprost proporcjonalne do generowanych przychodów. W ten sposób, ściśle korelując wynagrodzenia doradców z ich wynikami sprzedaży, wykorzystujemy sytuację, którą stwarza nam rynek, nie narażając się na generowanie strat.
Mówi się o kryzysie zaufania do całości sektora finansowego – banków, ale także i doradców finansowych. Jak wygląda ta sytuacja z Państwa perspektywy i jak można jej zaradzić?
Oczywiście sytuacja, która miała miejsce na rynku w ostatnim czasie – duże spadki na giełdzie, załamanie rynku nieruchomości, etc. – ograniczyły w pewien sposób zaufanie do całego sektora finansowego. Jeśli chodzi o samą branżę doradców finansowych, w moim mniemaniu sytuacja rynkowa paradoksalnie stworzyła dla niej ogromną szanse. W przypadku kredytów hipotecznych, które są istotnym produktem w tej branży, jeszcze pół roku, rok temu różnice pomiędzy ofertami poszczególnych banków były minimalne. Ba, przeciętny klient mógł otrzymać kredyt w 70% banków. Wystarczyło wejść do pierwszego lepszego banku przy jednej z głównych ulic miasta, by mieć miał 70% szans na uzyskanie takiego kredytowania. Dziś sytuacja jest zupełnie inna: po pierwsze, oferty poszczególnych banków bardzo się od siebie różnią (wymusiła to sytuacja na rynku, strategia poszczególnych banków, ich sytuacja finansowa, płynność), a po drugie, uzyskanie kredytu hipotecznego nie jest już taką oczywistością i stąd rosnąca rola doradców finansowych na rynku. Dziś w przeciwieństwie do minionego okresu kwestia cenowa nie jest dla jedynym i absolutnym priorytetem klienta. Te priorytety nieco się poprzestawiały i dziś bardzo często finansowanie decyduje o tym, czy w ogóle dojdzie do transakcji na rynku nieruchomości, czy też nie.
Jaka jest Państwa recepta na dobry biznes w branży doradztwa? W którym kierunku będzie rozwijać się branża?
Od bardzo długiego czasu, praktycznie od momentu powstania firmy niecałe 4 lata temu, stawialiśmy na jakość, ale nie jakość w takim pustym znaczeniu tego słowa, a jakość rzeczywistą. Mamy ściśle sprocesowaną obsługę klienta, proces kredytowy był budowany na bazie kolejnych doświadczeń, jak również na bazie szeroko zakrojonych badań w tej branży. Cieszy nas, że w obecnie panującej sytuacji na rynku, czyli przy ograniczeniu akcji kredytowej i zwiększonej konkurencji, jakość obsługi klienta z naszego punktu widzenia nareszcie nabrała dużo większego znaczenia. Zawsze byliśmy zwolennikami certyfikacji tego zawodu, czyli zapewnienia przez doradcę finansowego pewnego, gwarantowanego poziomu jakości obsługi, bo przecież są to decyzje rzeczowe: kredyty zaciągane przez klienta na 30 lat, dziesiątki, czasami setki tysięcy złotych zainwestowanych pieniędzy, na które klient często ciężko pracował. Chcielibyśmy, aby w tej branży było jak najmniej przypadkowości. Dotychczas żadne przepisy w szczegółowy sposób tego nie regulowały, doradcą mógł zostać praktycznie każdy. Od samego początku bardzo dużo inwestowaliśmy w szkolenia dla naszych pracowników, którzy są u nas zatrudnieni na umowę o pracę, przez co ściśle związani z firmą, a to gwarantuje klientowi odpowiednią jakość obsługi. Jak już wcześniej wspomniałem, dzisiaj ten aspekt rzeczywiście zaczyna mieć istotne znaczenie, a klienci oraz, co równie ważne, partnerzy biznesowi, czyli agencje nieruchomości i deweloperzy, zaczynają dostrzegać różnicę.
Dostrzegamy pewne drgnięcie na rynku funduszy inwestycyjnych. Jak Pana zdaniem będzie rozwijać się sytuacja na rynku inwestycyjnym w Polsce?
To bardzo trudno określić. Tak naprawdę wypowiada się na ten temat wielu specjalistów, wielu analityków… Jak wiemy, takie sytuacje zdarzają się co kilka lat. Oczywiście kryzys, który miał miejsce ostatnio, wystąpił na dużą skalę, ale myślę, że zaufanie powoli będzie powracać. Kapitał na rynku jest, on się przesunął w stronę bezpieczniejszych instrumentów, przede wszystkim w stronę lokat, jednak w wyniku cięcia stóp i rosnącej inflacji atrakcyjność lokat bankowych dla klienta znacznie spadła. Klienci będą szukać atrakcyjnych produktów, które w dłuższej perspektywie zapewnią im większe zyski, stąd myślę, że stopniowo do końca tego i w przyszłym roku, choć nie w jakiejś ogromnej skali już teraz, zaufanie do tego typu instytucji będzie rosło.
Jak rozwinie się sytuacja na rynku nieruchomości?
Z danych, które opublikował Związek Banków Polskich, wynika, że oczywiście pierwsze półrocze 2009 r. do pierwszego półrocza 2008 r. potwierdza znaczny spadek, ale już drugi kwartał 2009 r. do pierwszego kwartału 2009 wykazuje mocno zauważalny wzrost. Oczywiście dużą rolę odgrywają kredyty „Rodzina na swoim”, czyli dofinansowane z budżetu państwa, niemniej jednak te kredyty były dostępne również w pierwszym półroczu 2009 r., ale również to, że zniknęły pierwotne obawy przed całkowitym krachem na rynku, które wieszczyli niektórzy analitycy. Rynek przyzwyczaił się już trochę do sytuacji kryzysu, popyt cały czas istnieje. Ludzie muszą kupować mieszkania i oczywiście największym ograniczeniem nadal jest finansowanie takiej inwestycji. Money Expert bardzo blisko współpracując z rynkiem nieruchomości, z deweloperami i z agencjami nieruchomości, ma dostęp do aktualnych informacji potwierdzających, że finansowanie jest dziś głównym czynnikiem ograniczającym ruch na rynku nieruchomości. Jednak można już dostrzec pierwsze symptomy odwrotu: niektóre banki ponownie otwierają się na finansowanie nieruchomości i na sprzedaż kredytów hipotecznych. Nadal w sposób delikatny, bezpieczny, spokojny, aczkolwiek takie ruchy na rynku można już zauważyć, a to z kolei wieszczy, że stopniowo ilość transakcji na tym rynku powinna rosnąć.
Kryzys. Jak długo będzie trwał?
Chyba nie potrafię odpowiedzieć. Myślę, że skutki tego kryzysu będą odczuwalne jeszcze silniej do końca tego roku z tego względu, że istnieje cały szereg obszarów w ekonomii, które reagują na kryzys z dużym opóźnieniem. Moim zdaniem końcówka tego roku – trzeci, czwarty kwartał – nadal będzie bardzo mocno dawać się we znaki. Chciałbym wierzyć i wierzę, że przyszły rok przyniesie już znaczną poprawę nastrojów, bo to właśnie nastroje i spojrzenie całego społeczeństwa na ten kryzys ma istotne znaczenie. Mam nadzieję, że klimat społeczny będzie się poprawiać, a wraz z nimi sytuacja na rynku gospodarczym.
Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów? Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.
Zapraszamy na http://www.bankier.pl/przeglad/!
Źródło: Przegląd Finansowy Bankier.pl