Mieszkasz na wsi i żałujesz, że nie robisz kariery w wielkim mieście? Nie warto. Masz bowiem szanse na dotację do 300 tys. zł na założenie lub rozwój własnej firmy, o której wielkomiejscy przedsiębiorcy mogą tylko pomarzyć. Dwutygodniowy nabór wniosków o przyznanie unijnych pieniędzy rusza w najbliższy poniedziałek.
Wysokość dotacji przyznawanych w ramach działania „Tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstw” zależy od liczby osób, które planuje zatrudnić powstająca lub działająca już firma. Na wsparcie do 100 tys. zł mogą liczyć przedsiębiorcy, którzy stworzą jedno miejsce pracy, przy czym o dotację nie przekraczającą tej kwoty mogą starać się także osoby zakładające jednoosobową działalność gospodarczą, czyli samozatrudnieni (pod warunkiem, że w ciągu roku przed złożeniem wniosku o wsparcie nie mieli zarejestrowanej innej firmy). Przedsiębiorcy, którzy stworzą dwa miejsca pracy, mogą liczyć na dofinansowanie do 200 tys. zł, natomiast firmy, które utworzą minimum trzy etaty, mają szansę na dotację do 300 tys. złotych. Utworzone miejsca pracy trzeba utrzymać przez co najmniej dwa lata.
Wystarczy tradycyjny biznes
Kusząca jest nie tylko kwota dotacji. Dużym plusem jest także to, że Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, odpowiedzialna za realizację działania „Tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstw”, nie wymaga od przedsiębiorców „nadzwyczajnych”, innowacyjnych pomysłów na biznes – wystarczą tradycyjne rodzaje działalności. Za unijne pieniądze można zatem założyć salę weselną, pralnię czy sklep, produkować obuwie lub tapety, świadczyć usługi fryzjerskie, gastronomiczne czy reklamowe. Lista działalności gospodarczych, w zakresie których może być przyznana pomoc ARiMR, jest bardzo długa, liczy kilkaset pozycji.
50-proc. zaliczka
Dotacja jest przyznawana na zasadzie refundacji, co oznacza, że aby otrzymać unijne wsparcie, trzeba najpierw wydać własne pieniądze. Ci, którzy wkładu własnego nie mają, mogą wystąpić o przyznanie zaliczki, która nie może jednak przekroczyć 50 proc. wnioskowanej kwoty. Trzeba także pamiętać, że refundacja obejmuje tylko połowę poniesionych kosztów kwalifikowanych. Jeśli zatem o dotację starać się będzie samozatrudniony, który nie planuje zatrudniać innych osób, ma szansę otrzymać maksymalną kwotę 100 tys. zł tylko wtedy, gdy wyda na tworzony przez siebie biznes 200 tys. zł (i pod warunkiem, że wszystkie te wydatki będą kosztami kwalifikowanymi).
Finansowanie obejmuje pojazdy, ale…
Na co zatem można wydać pieniądze, by później otrzymać ich zwrot? Wspomniane koszty kwalifikowane obejmują między innymi: wydatki na budowę, przebudowę i remont budynków, zagospodarowanie terenu oraz koszty zakupu maszyn, narzędzi i sprzętu komputerowego wraz z oprogramowaniem. Pieniądze można wydać także na środki transportu, ale nie bez ograniczeń – kosztem kwalifikowanym nie będzie auto osobowe przeznaczone do przewozu mniej niż ośmiu osób, łącznie z kierowcą. Co więcej, jeśli przedsiębiorca nie będzie prowadził działalności transportowej, może przeznaczyć na samochód maksymalnie równowartość pozostałych kosztów inwestycyjnych. Jeśli zatem planuje wydać na remont i zakup sprzętu do firmy 90 tys. zł, właśnie taką kwotą może zostać dofinansowane auto. Firmy świadczące usługi transportowe są w nieco lepszej sytuacji, ponieważ mogą przeznaczyć na samochód trzykrotność planowanych wydatków inwestycyjnych. W tym wypadku nasz przykładowy przedsiębiorca mógłby dofinansować środek transportu kwotą 270 tys. zł (3 x 90 tys. zł).
Tegoroczny nabór wniosków o przyznanie pomocy w ramach działania „Tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstw” rusza 26 września i kończy się 7 października. Na mikroprzedsiębiorców (firmy zatrudniające do 10 pracowników, w których roczny obrót nie przekracza 2 mln euro) czeka łącznie 2,5 mld złotych. Mikrofirma musi działać lub rozpoczynać działalność na terenach wiejskich lub miejsko-wiejskich (z wyłączeniem miast liczących powyżej 5 tys. mieszkańców), a sam przedsiębiorca nie może być ubezpieczony w KRUS.
Źródło: Tax Care