Dziś komisja ds. służb specjalnych ma wypytać szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, co ABW wie i zrobiła w sprawie podejrzewanego ataku spekulacyjnego na polską walutę.
Wiem, że takie podejrzenie istnieje i ABW zajmowała się sprawą. W strukturach agencji znajduje się zarząd ochrony ekonomicznych interesów państwa, który ma przeciwdziałać atakom na ekonomiczne bezpieczeństwo Polski. A sytuacja na rynku finansowym grozi katastrofą.
Jeszcze nigdy w historii złoty nie stał tak słabo.
Dlatego grupa analityków monitoruje sytuację na rynku finansowym i gospodarczym. W sytuacjach kryzysowych, a taką mamy, piszą raporty. Wskazują też, co zrobić w sferze poszczególnych sektorów gospodarki. Raport przedstawiany jest premierowi, a on podejmuje decyzję, jak z tym problemem radzić sobie dalej. Może powołać zespół międzyresortowy, który opracuje plan ratowania rynku finansowego i gospodarczego.
Tyle oficjalnie. A mówiąc wprost: co mogą zrobić służby specjalne?
Atak na walutę to przestępstwo. Służby podejmują działania operacyjne przeciwko sprawcom ataku.
Czarny PR, szantaż?
Czarny PR nic nie da. Jedyne, co można zrobić, to przeniknąć do struktur podejrzanych instytucji i zdobyć dowody.
To umożliwiłoby postawienie przed sądem konkretnych osób?
Raczej dostarczyłoby ma-teriału do prowadzenia gry operacyjnej z taką instytucją. Z punktu widzenia służb to dużo cenniejsze niż doprowadzenie tych ludzi przed sąd.
Kto, Pana zdaniem, steruje atakiem? Mało prawdopodobne, aby stało za nim kilku bankierów.
To ogromne przedsięwzięcie i nie jest możliwe do zapla-nowania i przeprowadzenia bez wiedzy i udziału służb specjalnych. W czasie zimnej wojny zarówno służby Stanów Zjednoczonych, jak i Rosji uderzały w ten właśnie sposób w przeciwnika: atakiem na giełdy i rynki finansowe. Teraz być może komuś zależy na osłabieniu Polski, a w szerszym kontekście – Europy.
Jakie służby za tym stoją?
Mam wskazać palcem? O nie.
Dobrze, więc komu zależałoby na osłabieniu Polski i Europy?
To chyba oczywiste, chociażby Rosjanom albo Chińczykom.