Tak jak oczekiwałem S&P500 dociągnął do październikowego szczytu (1293 pkt). Europa, a szczególnie Warszawa ma się znacznie gorzej. DAX jest 4,2% niżej, FW20… blisko 11%. Fundamentem takiej różnicy jest oczywiście kryzys zadłużeniowy w Europie i coraz lepsze dane makro napływające z amerykańskiej gospodarki.
Słabość Warszawy ciężko racjonalnie wytłumaczyć, bo nawet BUX od października stracił tylko 5,5%. Być może inwestorów wystraszył kazus KGHM. Pytaniem pozostaje, czy nadrobimy dystans do Zachodu? Wydaje się, że obecna słabość może wynikać z obaw o korektę ostatniego rajdu na Wall Street. Ne bez podstaw. Tam stanęliśmy na oporze, obroty są wciąż świąteczne i nie potwierdzają ruchu, podobnie jak RSI (niedźwiedzia dywergencja). Optymizm jest duży, a sezon wyników kwartalnych spółek trwa. DAX wrócił na wewnętrzną linię trendu (od lutego) i grudniowy szczyt (6170-6200 pkt).
Na rodzimym rynku nastąpił powrót do małego kanału wzrostowego (zanegowanie formacji flagi), ale daleko od optymizmu. Oczekiwałbym przynajmniej zasłonięcia czarnej świecy z ubiegłego czwartku (2200 pkt), a to da nadzieję na test oporu w okolicach 2240 pkt. Pozytywne jest natomiast zachowanie obrotu i LOP’u (potwierdzenie). Obawiam się jednak, że w ataku oporów może przeszkodzić sytuacja na giełdach zachodnich (oczekiwana przynajmniej korekta). Na EUR/USD spokojnie (odreagowanie spadków po silnym wyprzedaniu). Ropa i miedź nieznacznie zyskały (górne ograniczenie trójkąta na miedzi). W przypadku „czarnego złota” ceny ciągnie konflikt z Iranem. Miedź tymczasem odbiła po informacji o rekordowym imporcie tego surowca przez Chiny w grudniu (ponad 48% r/r) mimo, iż ogólna dynamika importu była dużo niższa od oczekiwań (11,8% r/r vs 17% oczek. i 22,1% poprzednio).
Źródło: Dom Maklerski BDM SA