Szef Banku Światowego powiedział, że USA nie powinny z taką pewnością zakładać faktu, że dolar jest i pozostanie główną walutą rezerwową. Podobno pojawiają się inne opcje.
Te słowa szef Banku – Robert Zoellick ma powtórzyć dziś. Według niego USA będą w błędzie jeśli będą zakładać, że dolar na pewno pozostanie główną walutą rezerwową. Stanowisko Banku Światowego może namieszać na rynku walutowym i uratować kurs złotego w tym tygodniu.
4,2 zł za euro, to bowiem efekt odwrócenia trendów walutowych w drugiej połowie ubiegłego tygodnia. Dolar pokazał trochę siły, tymczasem złoty przeżywa słabsze chwile.
Minione pięć dni na rynku walutowym można podzielić na erę przed komunikatem Fed w sprawie stóp procentowych w USA, oraz okres po nim. Pierwsza połowa tygodnia specjalnie nie różniła się od tego, do czego zdążyliśmy przyzwyczaić się w ostatnim czasie. Rynki czekały na komunikat Bena Bernanke i jego współpracowników. Zgodnie z przewidywaniami koszt pieniądza w USA pozostał na niezmienionym poziomie, Fed zapowiedział, że będzie z czasem wygasał różne rodzaje dotychczasowej pomocy dla rynków finansowych. To skłoniło inwestorów do częściowej realizacji zysków na obstawianiu spadków dolara.
W ten sposób kurs EUR/USD nie zdołał przebić poziomu 1,48 dol., a ostatnie dni tygodnia przyniosły osłabienie europejskiej waluty.
W takim otoczeniu na wartości zaczął tracić również złoty. I o ile nie było nowością gorsze zachowanie naszej waluty co do euro, to złoty stracił w ubiegłym tygodniu także w stosunku do dolara.
Generalnie nie był to najlepszy okres dla naszej waluty. Nie należy w żadnym razie panikować, ale przyznać trzeba, że złoty nie ma obecnie sił do wzrostów. Eurozłoty dotknął w minionym tygodniu niebezpiecznego poziomu 4,2 złotych. Jego przekroczenie oznaczałoby dłuższe niż kilkudniowe osłabienie naszej waluty. W tym kontekście najbliższe dni będą ważne dla dalszego rozwoju sytuacji.
Słabszy czas nasze j waluty to także automatycznie gorsze notowanie na parze CHF/PLN, gdzie kurs franka doszedł znów w okolice 2,8 złotych. Gdyby przyjrzeć się wykresowi i być bardzo skrupulatnym można by powiedzieć, że rysuje się na tej parze trend wzrostowy franka, ale takich rewelacji bez przebicia wspomnianego poziomu 4,2 zł za euro nie ma co ogłaszać.
Dobre wiadomości nie czekają naszych emigrantów powracających z Wysp – na wartości wyraźnie traci funt, za którego płacono poniżej 4,6 zł, dokładnie 4,57 złotych. Wydaje się, że brytyjska waluta będzie nadal się osłabiać.
Wydaje się, że najbliższe dni powinny być jednak dobre dla złotego. Po słowach Roberta Zoellicka dolar powinien się osłabić, a co za tym idzie – pojawią się przesłanki do wzrostów złotego. Cały czas wiele będzie zależeć od sytuacji na giełdach, ale jeśli zielony zacznie wyraźnie tracić, kapitał międzynarodowy prawdopodobnie przesunie się w stronę właśnie akcji. Do tego na notowania euro pozytywnie powinna działać wygrana Angeli Merkel w niedzielnych wyborach w Niemczech. Oby złoty poszedł w ślad za europejską walutą.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo