Dzięki kolejnym silnym wzrostom na rynku globalnym rośnie prawdopodobieństwo poprawienia tegorocznych szczytów. Warszawa nie powinna stać z boku.
Gdyby spojrzeć na ostatni tydzień na warszawskiej giełdzie pod względem stopy zwrotu indeksów, to był to całkiem udany tydzień. Główny indeks giełdy WIG20 ze wzrostem o 3,1 proc. właściwie wpisał się w atmosferę panującą na rynku globalnym. Jeśli jednak patrzeć na parkiet z perspektywy kolejnych sesji, rynek był bardzo zmienny. O ile jeszcze w poniedziałek WIG20 testował rosnącą linię trendu średnioterminowego (od drugiej połowy lutego) i sytuacja dla posiadaczy akcji nie była zbyt wesoła, to już w następnym dniu wyraźny wzrost większości akcji doprowadził do istotnej poprawy oddalając tym samym niebezpieczeństwo poważniejszej korekty, o którym mówi się przynajmniej od połowy maja. Rynek nie reagował na ostatnie zamieszanie na scenie politycznej. Można więc sądzić, iż dla inwestorów zagranicznych ostatnie wydarzenia nie mają większego znaczenia, a o kondycji rynku decydują nastroje globalne, które przy wzrostach w USA i Eurolandzie powyżej 4 proc. nie pozostawiają jak na razie żadnych wątpliwości.
Tym co w najbliższych dniach w największym stopniu będzie obserwowane przez inwestorów to spływ kolejnych raportów spółek amerykańskich, które rozpoczęły sezon publikacji kwartalnych raportów finansowych. Biorąc pod uwagę, że oczekiwania generalnie nie są wygórowane, nawet niekoniecznie dobre wyniki, ale lepsze od prognoz, mają szansę na pozytywny odbiór. Atmosfera za oceanem po ostatnim wzrostowym tygodniu jest dobra. Indeksowi S&P500 niewiele brakuje do maksymalnych poziomów z początku ostatniej dekady września. Podobnie sporą szansę na poprawienie dotychczasowego maksimum kilkumiesięcznej fali wzrostowej mają indeksy w Eurolandzie. Nasz rynek chociaż już drugi miesiąc z rzędu pozostaje relatywnie słabszy, to jednak wątpliwe aby przy dobrej atmosferze zewnętrznej zdecydował się dalej stać z boku. Kluczem do ewentualnego wzmocnienia wydaje się pokonanie przez WIG20 poziomu 2235 pkt. czyli maksimum z ubiegłego tygodnia. Uzyskanie przez popyt przewagi na tym poziomie pozwoliłoby bowiem na trzecią od sierpnia próbę zmierzenia się z poziomem 2300 punktów, bez której kontynuacja średnioterminowego wzrostu rynku stoi pod znakiem zapytania. W krótkim terminie obowiązuje natomiast ruch boczny ograniczony do strefy 2100-2300 pkt., z którego teoretycznie bardziej prawdopodobne wydaje się wyjście górą.
Jacek Rzeźniczek
Źródło: Secus Asset Management SA