Rubel znacznie osłabł, cena ropy naftowej spada, a nad bankami krąży widmo utraty płynności finansowej. Dodatkowo wysokie oprocentowanie kredytów zniechęca konsumentów do pożyczania pieniędzy. Poziom produkcji spada, a masowe zwolnienia oraz konieczność poważnych oszczędności w domowym budżecie dopadły przeciętne rosyjskie rodziny. Kryzys nie omija także najbogatszych, którzy lawinowo rezygnują z popularnych dotychczas usług pomocy domowej, kucharza czy szofera. Nawet cerkiew prosi rząd rosyjski o wsparcie finansowe…
Konieczna decyzja
Po styczniowej dewaluacji rubla, rząd powinien zaktualizować budżet oraz podjąć decyzję o kierunku dalszego działania. Jednak Dmitrij Miedwiediew oraz Władimir Putin nie zamierzają wprowadzać gwałtownych zmian. Jesienią rząd pomógł systemowi bankowemu uniknąć kryzysu płynności finansowej, który sztucznie wywołał gwałtowny odpływ depozytów i lokat. Banki otrzymały solidny zastrzyk państwowej gotówki, co przyczyniło się do wzrostu zaufania konsumentów, a w konsekwencji zasiliło nadwerężone skarbce. W grudniu Bank Centralny uruchomił ogromne środki finansowe, aby podtrzymać kurs rubla na stabilnym poziomie. Rezerwy topniały i pojawiła się perspektywa obowiązkowej dewaluacji krajowej waluty. Biorąc pod uwagę fakt, iż rosyjskie społeczeństwo zgromadziło w bankach ponad 6 trylionów rubli, przyspieszona dewaluacja mogłaby wzbudzić nieokiełznaną panikę, co doprowadziłoby do gwałtownego wyssania gotówki z systemu bankowego. W konsekwencji, z powodu niemożności regulowania swoich bieżących zobowiązań, system bankowy mógłby się załamać.
Rzeczywistość pokazuje jednak, iż finansowe władze kraju mogą świętować zwycięstwo – sprawnie przeprowadzona dewaluacja zakończyła się sukcesem. Nie tylko zniwelowano pokusę spekulacji rublem oraz wzmocniono jego pozycję na międzynarodowym rynku, lecz także utrzymano psychologiczną i techniczną granicę kursu rosyjskiej waluty.
Niezrównoważony budżet
Kilka tygodni temu Władimir Putin odbył naradę z władzami finansowymi kraju. Tematem spotkania była makroekonomiczna prognoza dla Rosji na rok 2009 oraz konieczność zmniejszenia wydatków budżetowych. Ostatni raz plan cięć budżetowych wprowadzono w 1997 r. tuż przed kryzysem finansowym w Rosji.
W listopadzie Duma zaakceptowała budżet na 2009 r., w którym istotne wydają się trzy wartości: PKB – 51 trylionów rubli, wydatki – 9 trylionów rubli oraz dochody z tytułu sprzedaży ropy i gazu – 4,7 tryliona rubli. Oznacza to, iż dochody z eksportu wymienionych surowców powinny pokryć połowę wydatków budżetu. Druga połowa będzie finansowana z wpływów podatkowych, akcyzy oraz cła.
W praktyce jednak jest mało prawdopodobne, aby taka strategia okazała się skuteczna. ING Bank Śląski przewiduje, iż średnia cena baryłki ropy naftowej w roku 2009 będzie bliska 50 dolarom. Natomiast rosyjski budżet nie będzie zrównoważony nawet przy cenie 60 dolarów za baryłkę. Ponadto już teraz zaobserwowano zmniejszenie importu, gdyż po dewaluacji rubla kupowanie za granicą okazuje się zbyt drogie i tylko w styczniu dochód z ceł zmniejszył się o 40 proc. w porównaniu ze styczniem roku poprzedniego. Dodatkowo producenci mają problem ze sprzedażą towarów, co znacznie zmniejsza dochody podatkowe. Jakie są zatem zamiary rządu, aby wspomóc gospodarkę w potrzebie?
Propozycje
Od początku stycznia toczy się w Rosji spór o to, w jaki sposób pobudzić ospałą gospodarkę do życia. Istotne wydają się stanowiska trzech głównych sił władzy finansowej w kraju.
Ministerstwo finansów proponuje, aby z podjęciem decyzji zaczekać do czerwca, jednocześnie należy uważnie obserwować wskaźniki ekonomiczne. Na początku lata ma nastąpić przewidywane dno kryzysu, zaś potem siła jego oddziaływania się zmniejszy. Nie robić nic, oznacza nie pompować w gospodarkę żadnych pieniędzy, czyli pozwolić utonąć tym, którzy nie mogą sami utrzymać się na powierzchni.
W zamian za to, uda się utrzymać inflację na stabilnym poziomie, a deficyt budżetu można będzie zmniejszyć w połowie roku poprzez dochody z eksportu ropy i gazu. Wprawdzie surowce znacząco potaniały, ale dzięki dewaluacji rubla, realnie budżet dostanie znacznie więcej wpływów niż można było oczekiwać w październiku, kiedy go projektowano. W dalszej perspektywie gospodarka doświadczy samoistnego rozwoju, gdyż na całym świecie kryzys zacznie stopniowo ustępować. Ponadto efekt substytucji importu korzystnie wpłynie na rozkwit rodzimego przemysłu, ponieważ tani rubel wzmocni pozycję konkurencyjną rosyjskich przedsiębiorstw w stosunku do zagranicznych importerów. Produkcja krajowa wyprze zagraniczną konkurencję dzięki korzystnej cenie, a wysokie cła oraz niskie podatki przyczynią się do wzrostu zainteresowania rodzimymi produktami.
Cóż się jednak stanie, jeśli mechanizm substytucji importu nie zadziała? Inny wariant proponuje ministerstwo gospodarki, a mianowicie kompleksową pomoc gospodarce poprzez wprowadzenie programu tanich kredytów dla firm. Jeżeli przedsiębiorstwa zostaną zasilone gotówką, wówczas zaowocuje to pojawieniem się popytu, a w konsekwencji wzrostem gospodarczym. Obecnie trudno o kredyt oprocentowany niżej niż 28 proc. w skali roku, koniecznie wsparty solidnym zastawem oraz udzielony na okres nie dłuższy niż 3 miesiące. Pod warunkiem, że w ogóle można go dostać…
Trzeci wariant zaproponował Władimir Putin po naradzie z finansowymi władzami kraju. Założeniem jego strategii jest wstrzymanie się z kluczowymi decyzjami do lipca. Wariant ten został przyjęty i wykazuje największe prawdopodobieństwo poprawy sytuacji ekonomicznej w kraju.
Na konferencji prasowej zwołanej po zakończeniu narady władz finansowych Rosji, Władimir Putin ogłosił zamiar wstrzymania się z makroekonomicznymi decyzjami i nieudzielania doraźnej pomocy firmom. Tzn. zamiast doraźnego zastrzyku gotówki, przedsiębiorstwa mogą liczyć na restrukturyzację długów oraz nowe zlecenia od państwa. Lista 200 priorytetowych firm, które mają być objęte planem pomocy, została utworzona jeszcze w grudniu 2008 r. Ponadto wsparcie w postaci pożyczki mają otrzymać banki, aby wstrzymać egzekucję długów przedsiębiorstw i przeczekać do poprawy koniunktury.
Jak uniknąć kryzysu?
Dlaczego zatem wybrano trzeci wariant? Jest poważna obawa, że cena ropy naftowej spadnie po raz kolejny i będzie oscylować w okolicy 40 dolarów. Tymczasem 25 dolarów za baryłkę oznacza spadek PKB Rosji o 8 proc., donoszą analizy ministerstwa gospodarki. W efekcie mniejsze wpływy ze sprzedaży „czarnego złota” mogą załamać budżet kraju, co dla rosyjskiej gospodarki oznacza upadek. Jednocześnie konieczność powstrzymania się od egzekucji długów przedsiębiorstw, narzucona bankom przez nową politykę rządu, może wywołać kolejną lawinę bankowego kryzysu.
Jeżeli prognoza cen ropy naftowej sporządzona przez rosyjskich analityków okaże się trafna, deficyt budżetowy wschodniego mocarstwa będzie mniejszy. Tajemnicą poliszynela jest to, że określenie ekonomicznej strategii państwa jest obowiązkiem władz kraju. Ostatnie słowo należy zatem do Miedwiediewa i Putina.
KAMIL PIKUŁA
Autor jest pracownikiem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie