W środę również w USA w centrum uwagi były oczywiście znowu szczyty przywódców strefy euro i Unii Europejskiej, które miały przyjąć plan antykryzysowy. Przed sesją bykom pomogła publikacja danych makro.
Wrześniowe zamówienia na dobra trwałego użytku spadły co prawda o 0,8 proc. (oczekiwano spadku o 0,7 proc.), ale zamówienia bez samochodów (bardziej istotne) wzrosły o 1,7 proc. (oczekiwano 0,5 proc. m/m). Wrześniowa sprzedaż nowych domów (wzrost o 5,7 proc.) też była wyższa od oczekiwań (1,3 proc.). Byki miały wszystko pod kontrolą, ale na początku sesji pojawiły się kłopoty.
Co prawda Bundestag udzielił rządowi Angeli Merkel mandatu do rozmów i podjęcia decyzji w sprawie zwiększenia siły rażenia Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), ale pojawiły się nowe problemy. Ne były nimi zastrzeżenia Bundestagu (EFSF nie może być finansowany przez ECB, a ECB nie może być zmuszany do kupowania obligacji krajów Eurolandu). Problem dotyczył skali redukcji greckiego długu (tzw. strzyżenie, czyli „haircut”). Jak pamiętamy w lipcu uzgodniono 21 procent redukcji – tym razem walka szła o redukcję w wysokości 50 procent. Podobno to automatycznie oznaczałoby uznanie Grecji za bankruta przez agencje ratingowe.
W drugiej części sesji byki uczepiły się śladowych sygnałów mówiących o porozumieniu w najmniej istotnej sprawie. Po szczycie UE premier Tusk poinformował, że państwa UE zgodziły się że jeśli chodzi o rekapitalizację banków. To w ogóle nie było problemem. Premier twierdził, że jeśli chodzi o najważniejsze sprawy (redukcja długu i zwielokrotnienie EFSF) to nawet w środę nie będzie precyzyjnych decyzji. Pojawiły się jednak zupełnie niepotwierdzone enuncjacje Agence France Press mówiące o możliwym zaangażowaniu Chin w ratowaniu strefy euro (który to już raz pojawiają się takie pogłoski). Reuters twierdził też, że w projekcie porozumienia jest zwielokrotnienie ESFS. Z całą pewnością będzie tylko nie wiadomo o ile i w jaki sposób. To jednak amerykańskim optymistom wystarczyło.
Rynek akcji był od początku sesji bardzo nerwowy. Rozpoczął dzień od sporego wzrostu indeksów. Była to normalna reakcja na publikację danych makro i informacje o zgodzie Bundestagu. Potem kolejne informacje doprowadziły do spadku indeksów. Szybko jednak zaczęły odbijać, bo ratowały obóz byków informacje agencyjne. Im bliżej było końca sesji tym wiara byków w europejskich polityków była większa. W samej końcówce pojawiła się niewielka realizacja zysków, ale i tak był to dosyć niepokojący optymizm.
Ważne było to, co w nocy ustalą europejscy politycy. Oczywiście nad ranem ogłoszono sukces, który według mnie był bardzo mizerny. Dokapitalizowanie banków było i jest oczywistością. „Dobrowolna” redukcja długu Grecji o 50 procent być może rzeczywiście nie doprowadzi do ogłoszenia przez agencje ratingowe bankructwa (mimo, że de facto to jest bankructwo). Wymiana obligacji będzie miała miejsce w styczniu.
Najgorsze porozumienie osiągnięto w temacie, który jest najważniejszy. Fundusz EFSF ma być zlewarowany do 1 biliona euro (to niewiele jak na obronę Włoch i Hiszpanii). Metodą zlewarowania ma być ubezpieczanie zakupu obligacji lub/i utworzenie spółki celowej, która zbierałaby fundusze na ten cel. Prezydent Sarkozy obiecał podjęcie rozmów z Chinami na temat udziału w tej spółce. Szczegóły techniczne zlewarowania EFSF mają być ustalone … do końca listopada. A przecież to jak będzie działał EFSF jest najważniejsze.
Podsumowując: dwa filary planu (redukcje długu Grecji i dokapitalizowanie banków) zostały uzgodnione tak jak powinny być uzgodnione. Uważam, że zlewarowanie EFSF jest za małe, a jego sposób bardzo mglisty. Nie jest jednak ważne co ja uważam, a tylko to jak odbiorą to rynki. Po ogłoszeniu porozumienia na rynku walutowym i akcji oraz na amerykańskich kontraktach zapanował wyraźny optymizm. Tak będzie też na początku sesji w Europie i zapewne w USA. Ostrzegam jednak, że to nie musi być prawdziwa reakcja. Prawdziwą możemy zobaczyć dopiero w przyszłym tygodniu.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi