– Myślę, że w ostrożnym wariancie możemy założyć wzrost PKB w Polsce w pierwszym kwartale nawet na poziomie 1,5-1,6 proc. – mówi Krzysztof Wołowicz, analityk makroekonomiczny z banku BPS. – To bardzo dobry wynik, zwłaszcza gdy spojrzymy na Europę Zachodnią, która pogrąża się w recesji – dodaje. Warto przypomnieć, że w pierwszym kwartale ubiegłego roku odnotowaliśmy wzrost PKB aż o 6 proc., ale było to, zanim świat został ogarnięty przez potężny kryzys gospodarczy.
Podobnego zdania jest Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. – Dane z jednego miesiąca to jeszcze za mało, by pożegnać kryzys. Niemniej Polska potwierdza większą stabilność gospodarczą niż np. Ukraina czy Węgry – uważa Rogalski. Wszystko wskazuje na to, że w marcu wzrośnie sprzedaż detaliczna. GUS poinformuje o tym w przyszłym tygodniu. Gdyby tak się stało, to dodatni wzrost gospodarczy w I kwartale byłby przesądzony.
Krzysztof Wołowicz zaznacza, że lepszym wynikom produkcji przemysłowej w Polsce pomógł przede wszystkim eksport, któremu sprzyjało m.in. osłabienie złotego, a także rządowe programy dopłat w innych krajach, np. w Niemczech, Francji, Włoszech czy na Słowacji. Tamtejsi kierowcy mogą liczyć na dopłaty, gdy zdecydują się zezłomować stare auto i kupić nowe. Programy pomogły przede wszystkim branży motoryzacyjnej, która dzięki nim ratuje się przed dużymi spadkami sprzedaży.
W porównaniu do marca ubiegłego roku polskie fabryki odnotowały bardzo wyraźny wzrost produkcji napojów (34,5 proc.), wyrobów farmaceutycznych (13,5 proc.), artykułów spożywczych (7,3 proc.) i sprzętu transportowego (19,9 proc.). Rok do roku spadła natomiast produkcja metali (minus 34,1 proc.) i węgla (minus 10,6 proc.).
Analitycy nie mają wątpliwości, że wczorajsze dane przesądzają o tym, że podczas zaplanowanego na przyszły tydzień dwudniowego posiedzenia Rada Polityki Pieniężnej nie zdecyduje się na obniżkę stóp procentowych. Wcześniej część analityków prognozowała cięcie głównej stopy referencyjnej o 0,25 pkt proc. do poziomu 3,5 proc. Dodatkowym argumentem przeciwko kolejnym obniżkom stóp procentowych są ubiegłotygodniowe dane dotyczące inflacji. Okazało się, że zaczęła ona szybko rosnąć i w marcu osiągnęła już poziom 3,6 proc. w porównaniu do 3,3 proc. w lutym.
Dlatego RPP, która w ostatnich miesiącach i tak obniżyła już stopy do najniższego poziomu w historii, raczej poczeka z kolejnym cięciem co najmniej dwa, trzy miesiące. Tym bardziej że wciąż istnieje groźba powrotu osłabienia złotego.
Dane o produkcji przemysłowej bez echa przeszły wczoraj przez warszawską giełdę. Nie miały też większego wpływu na złotego. Zarówno giełda, jak i nasza waluta odreagowywały ubiegłotygodniowe wzrosty. Polska waluta traciła na rynku zarówno do euro, jak dolara i franka po 1,5-2 proc. Podobne spadki notował indeks WIG20.
Łukasz Pałka