W grudniu 2001 roku Marta Wolińska potrzebowała większej gotówki. Zdecydowała się wziąć kredyt we Wschodnim Banku Cukrownictwa SA w Lublinie, bo miała do niego zaufanie. Zaproponowano jej pożyczkę na 27 proc. za pośrednictwem WBC Raty. Aby ją wziąć, musiała zgodzić się na wpłacenie kaucji w wysokości 11 proc. od pożyczanej sumy.
W umowie podsuwanej klientom WBC uprzedzał z rozbrajającą szczerością, że te pieniądze będą „zabezpieczały i pokrywały wierzytelności wszystkich niespłacanych kredytów i pożyczek”.
– Zgodziłam się, chociaż od razu pachniało mi to systemem argentyńskim – przyznaje pani Marta. – Ale wierzyłam, że gdy spłacę pożyczkę w terminie, to oddadzą mi kaucję.
W grudniu 2003 r. pani Marta zakończyła rozliczenia z bankiem i zaczęła się upominać o zwrot pieniędzy. Po kilkakrotnych bezowocnych wizytach w banku kobieta poprosiła o pomoc rzecznika praw konsumenta – pisze „Kurier Lubelski”.
– Po raz pierwszy widzę tak skonstruowaną umowę pożyczki zawartej z bankiem – mówi Lidia Baran-Ćwirta, miejski rzecznik konsumenta. – Podobne formuły tworzyli inicjatorzy systemów argentyńskich, zakazanych w Polsce od sierpnia ubiegłego roku. Oni też zapewniali sobie bezpieczeństwo tworząc samofinansujące się grupy.
– Minęło już 6 miesięcy od czasu, gdy przestaliśmy pożyczać pieniądze na tych zasadach – tłumaczy Cezary Mikulski, rzecznik prasowy WBC. – Wycofaliśmy się z tego w lipcu 2002 roku. To była jedna z pierwszych decyzji zarządu komisarycznego. O żadnych analogiach z systemem argentyńskim nie może być nawet mowy. WBC twierdzi, że nie tylko klienci, ale i bank wiele stracił na tych pożyczkach.
– Wyszliśmy naprzeciw zapotrzebowaniu społecznemu na szybkie konsumenckie pożyczki dla ludzi niemajętnych, którzy nie otrzymaliby kredytu bankowego w normalnym trybie – podkreśla Mikulski. – Jedynym naszym zabezpieczeniem była ta kaucja, zresztą zwrotna, ale ona nie pokrywa strat związanych z niespłacaniem tych pożyczek. M.in. ta akcja pożyczkowo-kredytowa doprowadziła do bardzo trudnej sytuacji banku i wprowadzenia zarządu komisarycznego.
Czy ci niezamożni, którym – jak twierdzi bank – chciano pomóc, mają jakiekolwiek szanse, by odzyskać powierzone WBC pieniądze? – Ależ tak. Zapis o zwrocie kaucji jest aktualny – zapewnia Mikulski. – Wszystko jednak zależy od klientów. Wypłacimy im pieniądze wtedy, gdy wszystkie pożyczki zostaną rozliczone. Kiedy? – To nie zależy od banku, ale od klientów. My też chcielibyśmy zakończyć tę akcję kredytową – dodaje rzecznik WBC.