Na początku tego tygodnia rynki dostają „pakiet” — połączenie rożnych czynników ryzyka przekładające się na zwiększony poziom ryzyka ogólnego. Trzeba więc zachować perspektywę i zająć się każdym z tych czynników oddzielnie.
Obniżenie ratingu Stanów Zjednoczonych samo w sobie nie jest znaczącą wiadomością. Przykro mi – to logiczna, uzasadniona konsekwencja zaistniałej sytuacji. Spadek ratingu AAA do AA+ to nie koniec świata – nikt nie zacznie wyprzedawać obligacji, choć z czasem, zwłaszcza w przypadku wzrostu gospodarczego, decyzja S&P może spowodować wzrost oczekiwań inwestorów wobec rentowności.
Obecnie chodzi raczej o sytuację, w której pupil nauczyciela zostaje wysłany do gabinetu dyrektora, żeby wysłuchać ostrzeżenia. Nie chcę powiedzieć, że zagrożenie związane z długiem nie jest rzeczywiste – traktowanie obniżenia ratingu jako nowej informacji byłoby jednak ignorowaniem kontekstu. Ponadto, jak dowodzą wiadomości z piątku, doszło do raczej licznych przecieków, więc rynek wiedział, czego się spodziewać, jeszcze przed piątkowym zamknięciem.
Drugim źródłem ryzyka jest możliwość rozprzestrzenienia się kryzysu dłużnego na Włochy, których obligacje oprocentowane są obecnie wyżej od hiszpańskich – to sytuacja, której 90% rynkowych „ekspertów” jeszcze miesiąc temu nie byłaby w stanie sobie wyobrazić. W tym przypadku problem jest jednak poważniejszy.
Nawet jeśli EBC otrzyma dziś wieczorem mandat do jutrzejszej interwencji na rynku włoskich obligacji, na dłuższą metę okaże się ona bezcelowa, ponieważ łączne zadłużenie Hiszpanii i Włoch zdecydowanie wykracza poza obecną wielkość Europejskiego Instrumentu Stabilności Finansowej – nie wystarczyłoby nawet podwyższenie jego kwoty do 1,5 bln euro. Chciałbym podkreślić, że moim zdaniem z 95%-ową pewnością można się spodziewać, iż EBC zacznie skupować włoskie obligacje jeszcze przed jutrzejszym otwarciem – być może nawet decyzja UE zostanie usankcjonowana przez Niemcy.
To właśnie one trzymają bowiem klucz do rozwiązania problemu dłużnego UE — mają jednak ograniczoną możliwość działania, ponieważ chcą pozostać członkami porozumienia z Maastricht, które zawiera zakaz wykupu długów!
Nigdy nie należy jednak nie doceniać woli politycznej w zakresie uratowania UE. Nigdy. I to właśnie z jej powodu możemy być prawie pewni, że jeszcze dziś wieczorem zostanie dostosowana polityka pieniężna.
Jeżeli jen i frank szwajcarski umocnią się na otwarciu, spodziewam się interwencji. Mamy też przecieki z grupy G7 sugerujące, że jej członkowie pracują nad wsparciem dolara (wiadomość ta pojawiła się o godz. 19.15 czasu europejskiego). Jestem absolutnie przekonany, że EBC zainterweniuje na włoskich BTP, a być może również na hiszpańskich Bonos.
Kluczem do sytuacji średnio- i długoterminowej jest stanowisko Niemiec, a także to, co stanie się z ratingiem Francji (który również jest zagrożony).
Na koniec wspomnijmy jeszcze o porównaniach historycznych:
- Pierwszego dnia po 11 września rynek stracił 5% w stosunku do poprzedniego zamknięcia — ten wynik to średnia historyczna.
- Po atakach bombowych w Madrycie rynek stracił 2,5% – aktualnie NIE mamy ani 11 września, ani ataków bombowych. Obecna sytuacja nie jest nawet zaskoczeniem dla kogokolwiek. Żaden kraj nie jest atakowany.
Rynek chce jednak powiedzieć decydentom: zakupy się skończyły – chcemy programu, który zapewni wzrost PKB i zatrudnienia, a także konsolidację długu.
Rynek walutowy zostanie otwarty o godz. 5.00 czasu Sydney (21.00 CET) – należy się spodziewać niskiej płynności i wysokich spreadów. O północy czasu środkowoeuropejskiego rozpocznie się jednak obrót na platformie Globex, a także na rynku kontraktów futures, dzięki czemu uzyskamy pierwszy pełny obraz występujących czynników ryzyka.
Spodziewam się też, że do europejskiego otwarcia możemy mieć do czynienia z interwencją na rynku walutowym, udzieleniem EBC mandatu do skupu obligacji, a także zdecydowaną retoryką mającą na celu udzielenie wsparcia UE, Włochom, Hiszpanii i Stanom Zjednoczonym (gdy piszę te słowa, na ekranie komputera pojawia się właśnie wiadomość o tym, że Niemcy i Francja potwierdziły swój udział w porozumieniu UE z 21 lipca).
Jutro o tej porze będziemy już po sesji, w trakcie której wykażą się wszyscy mający ochotę na grę traderzy — spodziewam się pewnej normalizacji. Nie przewiduję Czarnego Poniedziałku, ale z pewnością należy się liczyć z wysoką zmiennością i niską płynnością.
Tak, nadszedł Kryzys 2.0 – czas zapłacić za lata gospodarczych zaniedbań. Rachunku nie zapłacimy jednak od razu – czeka nas wiele lat niskiego wzrostu gospodarczego, niskich zwrotów z rynku akcji i wyższych kosztów krańcowych.
Źródło: Saxo Bank