Sesje zakończyły się wzrostami indeksów, ale były to zwyżki zróżnicowane. Wszystko zależało od tego, ile przedtem indeksy spadły. Na przykład francuski CAC-40, który stracił w czasie korekty prawie 15 procent wzrósł o 1,9 proc. ale niemiecki XETRA DAX (w czasie spadków spadł o niecałe 11 procent) wzrósł o jeden procent. Nie można powiedzieć, żeby były to przekonywujące zwyżki.
Po wtorkowej sesji, kiedy to amerykańscy inwestorzy bardzo chłodno przyjęli obietnice szefa Fed, wydawało się, że w środę byki stoją na straconej pozycji, ale zachowanie giełd globalnych te nastroje już na początku sesji całkowicie zmieniło. To był jeden z nielicznych przypadków, kiedy to zagranica wpływa na to, co dzieje się w USA. Rzadko się zdarza, żeby ogon machał psem. Tym razem poprawę nastrojów sygnalizowało też zachowanie rynku walutowego. Rosły całkiem wyraźnie kursy EUR/USD i USD/JPY, co sygnalizowało, że zmniejsza się obawa przed ryzykiem. Tracący dolar pomagał bykom na rynku surowców. Ponad dwa procent zdrożały kontrakty na miedź, a około pół procenta złoto. Jednak ropa nada taniała. Zaszkodził cenie tego surowca nie tylko brak huraganów, ale i raport o tygodniowej zmianie zapasów paliw w USA (nieoczekiwanie wzrosły).
Oprócz nastrojów przeniesionych z Azji i Europy pomagały też bykom na rynkach akcji informacje o nowych fuzjach i przejęciach. Wall Street Journal poinformował, że ETrade Financial prowadzi rozmowy z TD Ameritrade Holding w sprawie fuzji, a Dubai World kupi 9,5 procent akcji MGM Mirage i 50 proc. CityCenter. Drożały również akcje Nymex Holdings. Ta giełda rozgląda się za akwizycjami w Europie. Minusem był raport kwartalny Toll Brothers. Ten deweloper poinformował, że jego kwartalny zysk gwałtownie spadł, a przyszłość nie wygląda różowo. Nieciekawe dane opublikowało też Mortgage Bankers Association – ilość wniosków o kredyty hipoteczne spadła w ostatnim tygodniu o 5,5 proc. Ale kto by się przejmował drobiazgami, kiedy Fed obiecuje pomoc – kurs Toll Brothers rósł, bo wynik był nieco lepszy od zaniżonych oczekiwań. Poza tym Lehman Brothers zamknął oddział zajmujący się udzielaniem kredytów hipotecznych (tyle, że to według mnie było dobre posunięcie).
Z sektora finansowego napływały zróżnicowane informacje. Accredited Home Lenders poinformowała, że zamknie większość punktów udzielania kredytów i zredukuje załogę o 1600 osób (62 procent). Nie była to jednak informacja o wielkim znaczeniu, bo do kłopotów tej spółki od dawna się już przyzwyczajono. Duże kontrowersje wzbudziło posunięcie czterech największych banków amerykańskich, które pożyczyły od Rezerwy Federalnej 2 mld USD. Taki ruch zazwyczaj interpretowany jest jako sygnał kłopotów banku, ale JP Morgan Chase i Wachovia zapewniły, że maja mnóstwo własnych funduszy i pożyczają „dla dobra systemu finansowego”. Analitycy bardzo się różnili w ocenie tego posunięcia. Część uważała, że to oznaka słabości, a część twierdziła, że potwierdza to, iż Fed będzie do woli dostarczał gotówki. Gracze jednak niezbyt chętnie kupowali akcje tej czwórki.
Po rozpoczynającym sesję wystrzale indeksów ceny akcji zaczęły się osuwać, a każdy byczy ruch był szybko kontrowany. Jak zwykle jednak byki większość amunicji zachowały na ostatnią godzinę, dzięki czemu indeksy mocno wzrosły. Było to zachowanie logiczne, bo skoro na świecie zapanował duży optymizm to dlaczego Amerykanie mieliby sprzedawać akcje? Poczekajmy jednak do informacji o problemach dużej instytucji finansowej – ona będzie prawdziwym testem siły byków.
Po sesji Countrywide Financial (największa firma udzielająca kredytów, która miała ostatnio duże problemy) poinformowała, że Bank of America kupił za 2 mld USD wyemitowane przez nią obligacje zamienne na akcje. To posunięcie zostało przyjęte z entuzjazmem, jako sygnał zaufania banków do instytucji finansowych mających styczność z sektorem kredytów hipotecznych. To bardzo sprytne posunięcie, bo Bank of America broni przecież w ten sposób całego sektora finansów i to w dużej części za pieniądze Fed, które wcześniej pożyczył. Skoro cztery największe banki w USA pożyczyły wczoraj akurat 2 mld USD od Fed (w tym był również BoA) to niewykluczone, że potem te pieniądze spotkały się w jednym miejscu. Dodatkowo można wspomnieć, że drożały akcje JDSU po opublikowaniu mniejszej od oczekiwań straty, a taniały Intuitu, bo firma ostrzegła, że będzie miała przychody mniejsze od prognoz. W każdym razie ten ruch banku wywołał wręcz euforię na rynkach. Indeks handlu posesyjnego (AHI) wzrósł, rosły też rano (mocno) kontrakty na amerykańskie indeksy i azjatyckie indeksy. Zapowiada się kolejna dobra sesja.
Dzisiaj jedynym raportem makroekonomicznym, na którego publikację rynki mogą zareagować są dane o tygodniowej zmianie ilości noworejestrowanych bezrobotnych w USA. Jednak raport ten nie ma w tej chwili wielkiego znaczenia i może jedynie chwilowo wpłynąć na zachowanie rynku walutowego.
Początek wzrostowej korekty na GPW
W środę złoty od rana wzmacniał się reagując na wzrosty kursów EUR/USD i USD/JPY. Po południu kurs EUR/USD zaczął znowu spadać, a to natychmiast doprowadziło do zwrotu również na naszym rynku i kursy walut zaczęły rosnąć. Jednak koniec dnia przyniósł znaczny wzrost kursu EUR/USD i USD/JPY, a to musiało umocnić złotego do obu głównych walut.
Dzisiaj dowiemy się, jaka w Polsce była w lipcu Inflacja bazowa oraz koniunktura gospodarcza w przemyśle, budownictwie i handlu detalicznym. Ten drugi raport jest zawsze lekceważony i tym razem nie będzie inaczej. Jeśli zaś chodzi o inflację bazową to uważam ją za bardzo ważny wskaźnik, który może mocno wpłynąć na decyzje RPP. Oczekiwany jest spadek dynamiki wzrostu do 1,6 proc., ale gdyby tak się nie stało, a inflacja wzrosła to z całą pewnością skutkowałoby wzrostem stóp. Tylko w tym właśnie przypadku dane zaszkodziłyby rynkowi akcji, ale pomogłyby złotemu.
GPW poszła w środę śladem giełd europejskich, gdzie gracze kupowali akcje zachęceni obietnicami szefa Fed. Obóz byków skorzystał z okazji podnosząc WIG20 już w parę minut po otwarciu o 1,5 proc. Jednak natychmiast niedźwiedzie skontrowały i rynek wszedł w krótkoterminowy marazm na poziomie o jeden procent wyższym od wtorkowego zamknięcia. To też zresztą trwało krótko – byki zaatakowały i widać już było, podobnie jak na innych giełdach europejskich, że jeśli z sektora finansowego nie nadejdą złe informacje to sesja zakończy się bardzo dużym wzrostem indeksów, który zainicjuje wzrostową korektę. Mimo spadku ceny ropy szybko rosły ceny akcji w sektorze paliwowym, a klasą dla siebie była KGHM po podniesieniu prognoz zysku przez zarząd. Dopiero po 3,5 godzinach sesji podaż doszła do głosu, ale tylko na chwilę udało się jej obniżyć indeksy i zwyżka była kontynuowana.
Indeksy zatrzymały się na poziomach wyższych o około 5 procent od wtorkowego zamknięcia. To bardzo duży wzrost i do tego przy dużym obrocie, co sygnalizuje, że rozpoczyna się dłuższa korekta. Tak zazwyczaj zachowują się indeksy w krajach rozwijających się po dużych spadkach indeksów. Z uznaniem trzeba jednak odnotować, że spadek francuskiego CAC-40 w czasie ostatniej sesji był zbliżony do spadku WIG20, a nasze odbicie było dużo silniejsze. To dobrze świadczy o rynku. Dzisiaj wzrost na początku sesji może być kontynuowany, ale spodziewam się, że w jej trakcie dojdzie do korekty, a jej siła pokaże gdzie w krótkim terminie jesteśmy.
Nie wydaje się jednak prawdopodobne, żeby byki miały się szybko poddać. W połowie września zbiera się FOMC, co będzie bardzo sprzyjało giełdowym bykom. Inwestorzy na całym świecie będą mieli nadzieję, że Komitet albo obniży stopy albo w swoim komunikacie zapowie, że mogą zostać obniżone. Jest więc pod co kupować akcje. Jeśli nie przestraszy graczy informacja z sektora finansowego to czeka nas dłuższy wzrost indeksów. Jeśli to tylko korekta (na tym etapie nie można tego jednoznacznie stwierdzić) to wzrost powinien zatrzymać się między 3.600, a 3.700 pkt.