Dzisiaj dowiemy się, jakie we wrześniu było zatrudnienie i wynagrodzenie. Im większy przyrost zatrudnienia i płac tym lepiej dla gospodarki i tym gorzej dla inflacji. Nie przypuszczam jednak, żebyśmy zobaczyli jakieś reakcje rynków na te dane, bo WGPW jest w fazie czysto spekulacyjnej, a złoty te dane najczęściej lekceważy. Jest jeszcze problem polityki, która może wprowadzić chwilowe zamieszanie. Gdyby powstała „nowa” koalicja to będzie kompletnie bez znaczenia, bo rynek zakłada, że tak się stanie. Gdyby zaś okazało się, że idziemy w stronę nowych wyborów to zapewne zaszkodziłoby złotemu i akcjom, ale jeśli nawet to tylko na krótko (dzień do trzech), bo przecież tak naprawdę nowe wybory są dla rynku lepsze niż ciągły bałagan.
Na WGPW początek piątkowej sesji był pozytywny, ale zdecydowanie nie euforyczny, co dobrze o naszym rynku świadczy. Nie ma bowiem nic gorszego nic euforia. Po niej zawsze przychodzi brutalna korekta. Nadal dobre nastroje podtrzymywały działania arbitrażystów, ale chłodziło nastroje spokojne zachowanie rynków europejskich. Szkodził indeksom spadek kursu PKN wynikający z dyskontowania informacji o pożarze w rafinerii Możejki. Mocno rosły ceny banków i cena akcji TVN. Spokój na rynku panował prawie przez 4 godziny, ale popyt nie wytrzymał i indeksy ruszyły na północ. W tej fazie rynkowi pomagały już rosnące ceny surowców. Wzrost indeksów był niezbyt duży, ale taki w tej fazie jest najlepszy.
Indeksy jeszcze nie są skrajnie wykupione (oprócz TechWig), więc mogą nadal rosnąć, ale najlepsze dla rynku byłoby, gdyby dzisiaj po prostu nastąpiło uspokojenie. W tym tygodniu na rynku amerykańskim będzie się naprawdę wiele działo i lepiej go nie wyprzedzać. Gdyby jednak rynek surowców nadal rósł to trudno będzie nasz rynek zatrzymać. A może się tak stać, bo w czasie weekendu znowu pojawiała się sprawa decyzji OPEC. Algierski minister poinformowała w niedzielę, że podczas spotkania w Doha (18 – 21 października) zostanie ogłoszona decyzja o obcięciu produkcji o 1 mln baryłek. Ważne jest to, że chodzi o realną produkcję, a nie o limity wydobycia. Jeśli rynek uwierzy w tę deklarację to ceny ropy wzrosną, a to pomoże naszemu sektorowi surowcowemu, a przez to i całemu rynkowi. Kupując akcje trzeba jednak pamiętać, że w tym tygodniu korekta musi się nam przytrafić.
Neutralne zakończenie dobrego tygodnia
Piątek rozpoczął się na światowym rynku walutowym korektą. Kurs EUR/USD rósł – była to prosta reakcja techniczna po odbiciu od dolanego ograniczenia pięciomiesięcznego kanału trendu bocznego. Jednak już przed południem dolar zaczął odrabiać stracony grunt. Indeksy giełdowe nie podążyły jednak śladem ich amerykańskich odpowiedników trzymając się do końca sesji) blisko czwartkowego zamknięcia.
Na amerykańskich rynkach finansowych piątek nie był zbytnio ekscytującym dniem. Wydawało się, że publikacja kilku raportów makroekonomicznych może wygenerować jakiś impuls, ale jeśli nawet tak się stało to był to impuls za słaby. Dane o wrześniowej sprzedaży detalicznej na pozór były fatalne. Okazało się, że spadła o 0,4 proc., a co bardziej istotne, sprzedaż bez aut spadła aż o 0,5 proc. Okazało się jednak, że wydatki na paliwo spadły o ponad 9 procent (taniała benzyna), a jeśli odliczyło się je od całej sprzedaży to okazało się, że sprzedaż na inne artykuły (przede wszystkim odzież) wzrosła o 0,6 proc. Nie były to jednak dane jednoznaczne, bo kursy akcji wielu sieci detalicznych spadły. Ceny płacona w imporcie spadły (zgodnie z oczekiwaniami) o 2,1 proc., ale bez ropy wzrosły o 0,1 proc. Ceny eksportu (bez żywności) spadły o 0,5 proc. Były to dane neutralne, chociaż spadek cen w eksporcie nie jest dla amerykańskich spółek korzystny.
Dolar gwałtownie się po danych o sprzedaży wzmocnił. Na rynku walutowym panują niezwykle prodolarowe nastroje i każde wątpliwości tłumaczone są na korzyść amerykańskiej waluty. Faktem jest jednak, że publikacja indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan (dane wstępne za październik) też „zielonemu” pomagała (indeks wzrósł mocniej niż prognozowano). Kursowi EUR/USD nie udało się jednak przełamać bardzo ważnego wsparcia na poziomie 1,25 USD. Silny dolar powinien był doprowadzić do przeceny na rynku surowców, ale tym razem tak się nie stało. Ceny złota, miedzi i ropy wzrosły. Nie jest wykluczone, że obserwujemy chwilowe odejście surowców od negatywnej korelacji z dolarem. Warto przypomnieć sobie, że taka „chwilowa” korelacja trwała przez cały 2005 rok. To działania funduszy tak zniekształcają zależności, które obowiązywały w XX wieku.
Na rynku akcji nadal panowały dobre nastroje, a najsilniejszy był nadal indeks NASDAQ. Indeksowi DJIA i S&P 500 szkodził spadek ceny General Electric. Spółka opublikowała raport zgodny z prognozami, ale prognoza nie zachwyciła graczy. Tracił też sektor budowy domów, a ogólne nastroje były niepewne, bo kolejny wzrost rynkowych stóp procentowych (rentowności obligacji) zaczął już inwestorów niepokoić. Rynek zamknął się neutralnie, co należy uznać za sukces byków. Nikt by się nie zdziwił, gdyby inwestorzy zaczęli realizować zyski skoro rynek jest wykupiony i rozpoczyna się weekend.
Poniedziałek rozpocznie bardzo burzliwy tydzień, pełen danych makro i raportów kwartalnych amerykańskich spółek. Jednak dopiero od wtorku będzie się naprawdę coś działo. Dzisiaj dowiemy się jedynie, jaki jest w październiku indeks NY Empire State. Zobaczymy, jak rozwija się region Nowego Jorku i jaka jest tam presja inflacyjna. Rynek walutowy może na ten raport zareagować, ale indeksy giełdowe być może nawet nie zareagują, bo gracze będą czekali na raporty kwartalne spółek. Teoretycznie im lepsze dane (wzrost indeksu głównego i spadek subindeksu cenowego) tym lepiej dla akcji i dla dolara.
Również w poniedziałek wypowiada się aż czterech ważnych dla rynku bankierów: w samo południe Jean-Claude Trichet, szef ECB, a wieczorem po kolei Ben Bernanke, szef Fed, Williama Poole, szef Fed z St. Louis i Janet Yellen, szefowa Fed z San Francisco. Oczywiste jest, że te (szczególnie wieczorne) wystąpienia mogą wpłynąć na zachowanie graczy, bo co prawda wydaje się, że poglądy tych ludzi są znane, ale nigdy nie wiadomo, czy któryś z nich czymś jednak nie zaskoczy. Poza tym Donald Kohn, wiceprezes Fed, w zeszłym tygodniu wspomina o zbyt dużej inflacji, co rynek zlekceważył. Gdyby się okazało, że cała czwórka o tym dzisiaj też powie (prawdę mówić wystarczyliby szefowie Fed i ECB) to bardzo już wykupione rynki akcji rozpoczęłyby korektę.