Dzisiaj dowiemy się, jaka była w Polsce w kwietniu inflacja bazowa, ale nie oczekuję po tej publikacji ruchu kursów i indeksów giełdowych. Gdyby nawet inflacja bazowa zamiast nieznacznie spaść kosmetycznie wzrosła to i tak w niczym nie zmienia polityki RPP, a to ona jest dla rynków najważniejsza. W dalszym ciągu gracze wpatrywać się będą w ruchy kursu EUR/USD. Dzisiaj w kalendarium nie ma informacji, które mogłyby potrząsnąć walutami, więc jeśli nawet dojdzie do korekcyjnego umocnienia euro i złotego to będzie ono niewielkie.
Rynek akcji rozpoczął wtorkową sesję w niespodziewanie szampańskim nastroju. Na rynkach europejskich trwała stabilizacja, indeksy amerykańskie zachowały się w poniedziałek niewyraźni, a u nas WIG20 już na początku sesji wystrzelił gwałtownie do góry. Liderami były akcje TPSA (procentowała decyzja sądu korzystna dla firmy) oraz KGHM, która podobno ma szansę na kupno ZE PAK. Przed południem kurs TPSA zaczął spadać, a pozycji byków ratowały już tylko KGHM i sektor bankowy. Wystarczyło to do podnoszenia WIG20, ale już MWIG40, czy TechWig lekko się osuwały.
Jednak po południu nastroje poprawiały się z każdą minutą, a rynek się poszerzał. Jak widać fundusze uznały, że korekta po sezonie publikacji raportów kwartalnych już się zakończyła. Duży wzrost WIG20 zawdzięcza jednak wyłącznie ostatnim minutom sesji i dwóm spółkom: KGHM i PKO BP. Na wykresie wygląda to bardzo dobrze, bo duży wzrost poparty został dużym obrotem, ale mnie czegoś w tej sesji brakowało. Brakowało takiego, typowego dla hossy „błysku”. Nie znaczy to, że niedługo go nie zobaczymy.
Dzisiaj byki mają mały problem. Trudno oczekiwać, żeby PKO BP kontynuowało zwyżkę – raczej można oczekiwać jakiejś korekty. Myślę też, że KGHM odpracował już informację o możliwym przejęciu ZE PAK, a przecież cena miedzi zanurkowała we wtorek dopiero po 16.00. Oczekiwałbym lekko spadkowego początku sesji, ale należy zachować ostrożność, bo powstały sygnały kupna i w każdej chwili obóz byków może znowu zaatakować.
Kolejny nieudany atak na rekord
Początek wtorkowej sesji w Eurolandzie nie mógł nikogo zaskoczyć. Zarówno indeksy giełdowe jak i kurs EUR/USD trzymały się blisko piątkowego zamknięcia. Można było jednak zauważyć, że przełamanie przez cenę ropy poziomu 66 USD za baryłkę nie specjalnie niepokoiło graczy, a to sygnalizowało, że bycze nastroje nadal panują na rynku. Potwierdzeniem tego faktu było to, że już przed południem indeksy przeszły na plusy.
Publikacja przez niemiecki instytut ZEW jego indeksu koniunktury niczego w obrazie rynków nie zmieniła. Wzrósł on tak jak oczekiwano z 16,5 do 24 pkt., a to co oczekiwane rzadko znajduje przełożenie na rynek. Poza tym reputacja ZEW została nadwyrężona przez to, że w całym 2006 roku indeks gwałtownie spadał sygnalizując pogorszenie koniunktury, co jak wiadomo nie nastąpiło. Nieznacznie pomogła euro publikacja marcowego bilansu handlu zagranicznego strefy euro – nadwyżka (7,4 mld euro) była znacznie wyższa od prognoz. Jednak było to tylko drgnięcie, po którym kurs zaczął się znowu osuwać.
Sesje zakończyła się w różny sposób na różnych giełdach. Na przykład francuski indeks CAC-40 nie zmienił się, a niemiecki Xetra DAX wzrósł o pół procenta. W Niemczech giełdzie szczególnie pomagał wzrost kursu Deutsche Telekom. Podobno może on niedługo dokonać jakiegoś przejęcia. Warto zauważyć, że giełdy są już w tej fazie hossy, że nie trzeba nawet uprawdopodabniać jakiegoś zdarzenia, żeby ceny gwałtownie rosły.
W USA uwaga była skupiona na rynkach akcji, gdzie nadal w centrum uwagi były informacje o fuzjach i przejęciach. Poinformowano, że Intel i STMicroelectronics tworzą joint venture w celu wspólnej produkcji pamięci typu flash. Poza tym miliarder Kirk Kerkorian oświadczył, że chce kupić Bellagio Hotel & Casino od MGM Mirage. Najmocniej rósł sektor budownictwa domów i kredytów hipotecznych po informacji o możliwym kupnie Fremont General przez iStar Financial. Spółkom tego segmentu rynku pomogła również wypowiedź Henry Paulsona, sekretarza skarbu USA. Powiedział on w wywiadzie dla telewizji CNBC, że problemy rynku budowy domów są już „w większej części przeszłością”. Zawsze dziwi mnie ta niezachwiana pewność i optymizm w oficjalnych wypowiedziach urzędników amerykańskiej administracji. Niespecjalnie zwracano uwagę na to, co miały do zakomunikowania spółki sektora sprzedaży detalicznej, chociaż trochę optymizm z pewnością te wypowiedzi tonowały. Staples obniżył prognozy, a American Eagle Outfitters zapowiedział, że sprzedaż będzie rozczarowująca. Wtórował mu Zale (sieć sprzedaży wyrobów jubilerskich).
Nie było we wtorek żadnej publikacji raportów makroekonomicznych, więc gracze na rynku walutowym czekali na wynik rozmów sekretarza skarbu USA Henry Paulsona z przedstawicielami chińskiego rządu. USA nadal nalegają, żeby Chiny przyśpieszyły rewaluację juana, mimo że w zeszłym tygodniu pasmo wahań zostało rozszerzone. Dolar jednak nie potrafił się przekonująco wzmocnić. Nawet niewielki spadek kursu EUR/USD był jednak dobrym pretekstem, żeby przecenić surowce. Złoto staniało o 0,68 proc., a kontrakty na miedź aż o 2,73 procenta. Widać, że te metale wchodzą w większą korektę. Spadła również (o jeden procent) cena ropy, dzięki czemu obronił się opór techniczny na poziomie 66 USD (był w czasie sesji przełamany) i nie doszło do wygenerowania mocnego sygnału kupna.
Indeksy rosły (najmocniej NASDAQ), a gracze wydawali się nie zauważać, że znowu mocno wzrosła rentowność obligacji, czyli rynkowe stopy procentowe – dla obligacji dziesięcioletnich wynosi już 4,83 procenta. Jeszcze kilka miesięcy temu takie wzrosty rentowności byłyby powodem wyraźnego spadku indeksów. Nie ulega jednak wątpliwości, że taki wzrost musiał trochę psuć nastroje. Do końca sesji nie wiadomo było, czy indeks S&P 500 ustanowi nowy rekord wszech czasów.
Po sesji okazało się, że kanadyjski Alcan odrzucił ofertę Alcoa i do przejęcia na razie nie dojdzie. Ktoś mógłby pomyśleć, że ceny akcji (przynajmniej Alcoa) spadną. Nic z tych rzeczy. Po sesji rosły ceny akcji obu firm. Taki to teraz jest rynek. Zapowiadana jest fuzja lub przejęcie? To znakomicie! Ceny akcji rosną. Do przejęcia nie dochodzi? To jeszcze lepiej i ceny rosną nadal. Każdy pretekst jest dobry, żeby podnieść ceny i indeksy. Klasyczny euforyczny rynek byka, Gracze mają dzisiaj trzecią szansę na ustanowienie nowego rekordu wszech czasów i lepiej by było dla obozu byków, żeby ją wykorzystał. Zbyt długie stanie pod jakimś poziomem kończy się najczęściej spadkami.
Dzisiaj przed południem swój protokół z ostatniego posiedzenia opublikuje Bank Anglii. Zdarza się, że ta publikacja wywiera wpływ na rynek walutowy, ale nie oczekiwałbym tego w dniu dzisiejszym. Sytuacja dla wszystkich uczestników rynku jest jasna i bardzo wątpię, żeby protokół czymś ich zdziwił. Nie oczekuję również większej reakcji po publikacji raportu o marcowych zamówieniach przemysłowych w strefie euro. Nastroje są zdecydowanie korzystne dla dolara i na razie nie można mówić o ich zmianie bez poważnych powodów.
W drugiej części dnia dowiemy się jeszcze, jakie są zapasy paliw w USA oraz jakie jest wykorzystanie mocy produkcyjnych rafinerii. Zazwyczaj te dane są tylko pretekstem dla ruchów rynku ropy, ale gdyby cena baryłki ruszyła w kierunku 70 USD to rynek akcji mógłby to odczuć negatywnie. Wyższe ceny ropy to większe wydatki Amerykanów na paliwa, a to ogranicza inne zakupy i szkodzi gospodarce.