Banki udzielają niższych kredytów gotówkowych. Tym samym dostosowują się do zaleceń rekomendacji T.
Rata kredytu gotówkowego w porównaniu do dochodów tylko w niektórych bankach przekracza nieznacznie 60 proc. Jeszcze w sierpniu zeszłego roku były banki, które pożyczały tyle, że rata zbliżała się nawet do 80 proc. zarobków.
W Open Finance sprawdziliśmy jak banki obecnie liczą zdolność dla kredytów gotówkowych na przykładzie kredytu zaciąganego przez rodzinę 2+1, o dochodach 5 tys. zł netto, która nie ma innych zobowiązań. Maksymalny kredyt jaki taka rodzina może zaciągnąć to kwota ponad 142 tys. zł w Alior Banku rozłożona na 10 lat. W Allianz Banku mogą liczyć na ponad 121 tys. zł na siedem lat, a w Raiffeisen Banku na 120 tys. zł na sześć lat. Najmniej, bo tylko 28,5 tys. zł pożyczy im ING Bank, jeśli nie są jego klientami. Jeśli jednak korzystają z usług tego banku mogą liczyć na 50 tys. zł. Niewiele mniej, bo 48 tys. zł nasza przykładowa rodzina dostanie w DNB Nord. Do grona ostrożnych banków trzeba jeszcze dodać BGŻ, Invest-Bank, Volkswagen Bank direct, które wyliczyły maksymalną zdolność na 50 tys. zł.
Oprócz kwoty kredytu istotny jest również wspomniany stosunek raty kredytowej i innych zobowiązań do dochodu. Ten wskaźnik znalazł się w wydanej przez Komisję Nadzoru Finansowego rekomendacji T. W jej myśl miesięczna suma rat kredytów spłacanych przez klienta nie powinna przekroczyć połowy jego dochodów, o ile jego zarobki sięgają średniej krajowej. Jeśli są wyższe, to stosunek rat do wynagrodzenia może wynieść 65 proc. Ta część przepisów rekomendacji T zacznie obowiązywać pod koniec roku, ale widać, że już teraz wszystkie banki przestrzegają tych przepisów. W momencie kiedy sprawdzaliśmy zdolność kredytową ostatnią znaną wartością średniej krajowej pensji była ta za luty i wynosiła 2358 zł netto. Dla naszej przykładowej rodziny obowiązujący był więc próg 65 proc. Najwyższy wskaźnik znaleźliśmy przy kredycie w Raiffeisen Banku, gdzie przekracza on 60 proc. W przypadku tej instytucji można to tłumaczyć tym, że bank ten celuje w zamożnych klientów.
Podobnym wskaźnikiem może się jeszcze pochwalić Bank Pocztowy. W pozostałych instytucjach wysokość tego wskaźnika oscyluje wokół 50 proc. Najniższą proporcję ma ING Bank dla nowych klientów. W powyższym przykładzie mogą oni pożyczyć tylko tyle, by wysokość raty nie przekraczała 15 proc. ich dochodu, przy założeniu, że nie są klientami banku. Jeśli są, to mogą liczyć na 25 proc. Tak niski wskaźnik znajdziemy też w BGŻ, DnB Nord i Polbanku. Oznacza to, że banki te starają się unikać kredytów, które mogą być dla nich niebezpieczne.
Dla klienta wysokość takiego wskaźnika ma znaczenie o tyle, o ile chce on zaciągnąć jak najwyższy kredyt. Musi się jednak liczyć z tym, że niektóre z banków, które będą w stanie udzielić mu wysokiego w stosunku do jego dochodów kredytu, każą sobie za to słono policzyć. Z punktu widzenia banku im bardziej ryzykowny kredyt to droższa musi być jego cena. Jeśli szukamy niewielkiej pożyczki, to podstawowym kryterium wyboru powinna być cena: wysokość oprocentowania, prowizji i ubezpieczeń. Jeśli potrzeba nam dużego kredytu, wtedy istotne może się okazać poszukanie banku, który będzie skłonny zaakceptować duże ryzyko.
Źródło: Open Finance