Kurs naszej waluty spada na fali tzw. zwiększonej awersji do ryzyka. Inwestorzy we wtorek zarządzili odwrót z rynków wschodzących. Do rekordowych poziomów osłabł forint, przekraczając psychologiczną barierę 300 forintów za euro. Traciła czeska korona. Znacznie osłabł też złoty, który notował wobec głównych walut poziomy niewidziane od 2004 roku.
– Kiedy patrzymy na środkowo-wschodnią Europę, inwestorzy widzą problemy z deficytem na rachunkach obrotów bieżących, z systemem bankowym i gwałtownie spowalniającym wzrostem gospodarczym, nawet recesją w niektórych krajach – mówi Nigel Rendell, starszy strateg do spraw rynków wschodzących w RBC Capital Markets w Londynie, cytowany przez PAP.
– Wszystko idzie w jednym kierunku i dalsze osłabienie walut wydaje się niemal nieuniknione – dodaje.
– Przebicie przez WIG20 poziomu 1500 pkt spowodowało pogorszenie nastrojów wśród inwestorów, w tym zagranicznych, i odpływ kapitału z Polski – mówi Joanna Pluta z TMS Brokers.
– Rynek spekuluje, że być może we wtorek były rozliczane opcje walutowe i dlatego windowano kurs euro/zł – dodaje.
Jej zdaniem gra na osłabienie złotego uruchomiła automatyczne zlecenia sprzedaży naszej waluty, co pogorszyło sytuację. W ciągu dnia za euro na rynku walutowym płacono nawet 4,5650 zł, dolara wyceniano na 3,5450 zł.
– Doszliśmy do ważnych poziomów, czyli 4,55–4,56 zł za euro. To już ostatni bastion. Jeśli padnie, droga do dalszego osłabienia złotego będzie stała otworem – mówi.
Najwięcej za euro płaciliśmy w 2004 roku. Kurs wówczas wynosił 4,95 zł za euro.
Rynek zignorował rządową walkę o 17 mld zł oszczędności w budżecie. Takie informacje powinny poprawiać nastrój, bo oznaczają, że rząd jest zdeterminowany, by utrzymywać dyscyplinę finansową.
– Gdyby oceniać najbliższe perspektywy złotego, kierując się analizą techniczną, to wyglądają one fatalnie – ocenia Marcin Kiepas z X-Trade Brokers.
Marek Chądzyński
Gazeta Prawna 4.02.2009 (24) – forsal.pl – str.A4