Co za dużo to niezdrowo – to powiedzenie dobrze pasuje do wczorajszej sesji. Mimo dobrych danych makro, spadały indeksy w Europie, a dolar zyskiwał na wartości.
Po sześciu dniach z rzędu wzrostów złotego względem wspólnej waluty można było się spodziewać odreagowania. W podobnym tonie myśleli prawdopodobnie gracze na rynkach akcji, którzy sprzedając walory spowodowali właśnie spadek naszej waluty.
Co ciekawe – słabszy dzień na rynku to zasługa wyłącznie psychologii. Dlaczego bowiem inwestorzy sprzedawali złotego (i np. euro) skoro niemiecki indeks Ifo obrazujący oczekiwania tamtejszych przedsiębiorców wzrósł w sierpniu do 90,5 pkt., lepiej niż oczekiwania i więcej niż w lipcu? Ale to już było przecież – po danych podobnego indeksu ZEW, wczorajsze informacje nie zrobiły na inwestorach wrażenia.
Podobnie rzecz ma się ze sprzedażą nowych domów w USA, która zgodnie z obowiązującą pozytywną tendencją wzrosła do 433 tys. czy też zamówieniami na dobra trwałego użytku w lipcu, które zyskały prawie 5 proc., podczas gdy w czerwcu był to jeszcze spadek o 2,2 procent.
Do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja, a już na pewno do dobrego, którego się spodziewał. Słowa te można odnieść także do wczorajszej decyzji RPP, która pozostawiła stopy na niezmienionym 3,5 proc. poziomie. Nie mogło być inaczej.
Otrzymaliśmy więc trzy pozytywne informacje, a efekt był następujący: dolar wzrósł w stosunku do euro, a złoty wyraźnie tracił do głównych par walut. Za euro płacono wczoraj 4,11 zł, za dolara 2,88 złotych. Cóż – rynek postanowił się wczoraj po prostu o krok cofnąć.
Kluczowa kwestia to to, czy dziś złoty zrobi kolejny krok w tył, czy nie. Im więcej razy będziemy odbijać się od wytyczonych na początku sierpnia poziomów, tym inwestorzy będą bardziej zniechęceni, a co za tym idzie – będzie rosło ryzyko dłuższego osłabienia naszej waluty.
Ale nie ma co panikować – to dopiero pierwszy dzień spadków, poczekajmy na kolejne dane makro i reakcję giełd na te informacje. Dziś poznamy m.in. ostateczną wersję amerykańskiego wzrostu PKB w II kwartale oraz indeks zaufania konsumentów w Niemczech. Jako, że nasz zachodni sąsiad jest ostatnio ostoją dobrych nastrojów możemy spodziewać się umocnienia naszej waluty wraz z euro na początku sesji. Potem będą się liczyć tylko informacje zza oceanu.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo