„– Formuła z 1998 roku nie przystaje do obecnych wymagań rynku, dziś już jest anachroniczna. Dlatego naszym celem jest wypracowanie nowoczesnego instrumentu kredytowego dla studentów, aby banki zaangażowały się w tę akcję w szerszym zakresie – mówi Bartosz Loba, rzecznik MNiSW.
Dodaje, że nowe rozwiązanie ma być opłacalne i dla banków, i dla studentów. – Z informacji przekazanych przez BGK oraz z korespondencji z bankami wynika, iż z uwagi na niskie oprocentowanie kredytów, utrzymywanie ich w portfelach banków jest nieopłacalne. Rozporządzenie ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 27 kwietnia 2007 r. sztywno określa maksymalne oprocentowanie tych kredytów, przez co marża na tych produktach jest znikoma – tłumaczy Bartosz Loba.”, czytamy w „GP”.
„Zmiany mają sprawić, że banki będą chciały udzielać takich kredytów. Na razie oficjalnie Bank Gospodarki Żywnościowej, jeden z pięciu zaledwie banków zaangażowanych w kredytowanie studentów, oficjalnie wycofał ten produkt ze swojej oferty.”, czytamy.
Bankowcy narzekają, że kredyty studenckie nie są opłacalne, a procedura jest bardzo czasochłonna. Kredytów udzielają banki komercyjne z własnych środków, a państwo dopłaca do oprocentowania. Z kredytów korzysta około 200 tys. studentów. Kredytobiorca otrzymuje pieniądze w ratach po 400 lub 600 zł.
Więcej szczegółów w „Gazecie Prawnej”.
Na podstawie: Katarzyna Przybyła