Dzięki globalnej sieci informatycznej zbudowano już niejedną fortunę. Dla milionów innych internet stał się źródłem utrzymania. Prawdziwe cyfrowe żyły złota obrosły jednak mnóstwem mitów i legend. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wyglądają rzeczywiste możliwości zarobku w polskim internecie.
Wczoraj pisaliśmy o możliwościach zarabiania na startupach oraz o możliwościach jakie stwarza internet dla tradycyjnych firm. Dziś zapraszamy na czwartą odsłonę cyklu „10 sposobów na zarobek w sieci”, w którym opiszemy jak i ile można zarobić na reklamach w sieci oraz odkryjemy mechanizm działania systemów zarabiania na klikaniu w reklamy i rozsyłaniu maili.
7. Reklama – posiadając własną witrynę internetową poza programem partnerskim możemy zarabiać na wyświetlaniu w niej reklam. Istnieją specjalne systemy, w ramach których właściciel strony internetowej „dzierżawi” część powierzchni pod wyświetlanie reklam. Dwa najpopularniejsze to AdSense i AdTaily.
Usługa Google automatycznie indeksuje treść stron witryny i wyświetla reklamy tekstowe lub graficzne dopasowane do jej zawartości. Jest to korzystne dla każdej ze stron: reklamodawca trafia do grupy docelowej, odbiorcy otrzymują reklamę potencjalnie interesującego ich produktu, a właściciel strony oraz AdSense mogą liczyć na wyższą klikalność reklam niż w przypadku standardowej kampanii reklamowej.
Stawka za kliknięcie w reklamę uzależniony jest od tego, ile za jej zamieszczenie zaoferował reklamodawca, a to ściśle wiąże się z tematyką reklamy. Oczywistym jest, że droższe i zarazem bardziej zyskowne dla wyświetlającego będą reklamy np. banków niż odzieży.
Jednak zarobki o jakich mowa nie są oszałamiające. Dla witryn odwiedzanych codziennie przez 1 000 unikalnych użytkowników, z których każdy odwiedzi średnio 5 podstron serwisu, a co pięćdziesiąta odsłona zakończy się kliknięciem w reklamę (ctr 2%) dzienny zarobek wahać się będzie w okolicach 3 dolarów (licząc po 3 ceny za 1 klik w reklamę). Miesięcznie daje to zarobek w wysokości 270 zł, który wystarczy na utrzymanie serwisu, ale już nie jego właściciela.
Pokrewną formą zarabiania na reklamach jest sprzedawanie samej powierzchni i odsłon, bez konieczności liczenia na kliknięcia użytkowników. Taki program proponuje np. AdTaily. Właściciel serwisu wybiera miejsce, gdzie wyświetlane będą reklamy, ustala cenę za czas wyświetlania, a przed rozpoczęciem kampanii zatwierdza ją – ma więc pełną kontrolę nad treściami, które ukazują się w jego domenie.
Zarobki uzależnione są od popularności i tematyki witryny, która musi przyciągnąć reklamodawców chcących zapłacić za promocję w tym miejscu internetu. Do ceny każdej reklamy AdTaily dolicza marżę 30 proc., płatne przez reklamodawcę. Serwis radzi liczyć 1 zł za każdy tysiąc odsłon strony. Oznacza to, że podobnie jak w poprzednim przykładzie posiadając witrynę odwiedzaną przez 1 000 użytkowników generujących 5 000 odsłon dziennie zarobić można około 5 zł dziennie, czyli 150 zł miesięcznie.
– Wiele osób narzeka na AdTaily, ze względu na małe zaintersowanie reklamodawców i niskie ceny – blogerzy by zachęcić reklamodawców konkurują ceną – mówi Karol autor bloga PierwszyMilion.info. Moim zdaniem na AdTaily można zarobić i to dobrze, ale zarabiają głównie większe blogi. Minusem AdTaily jest również to, że jeśli wydawca sam znajdzie reklamodawców, to AdTaily i tak pobierze swoją prowizję, w tym przypadku moim zdaniem nienależną. Plusem AdTaily jest to, że instalacja systemu jest bardzo prosta, tak samo jak zakup i umieszczenie reklamy – podsumowuje bloger.
8. GPTR (Get Paid To Read) – internet pełen jest w założeniu cudownych systemów, które mają uczynić ich członków zamożnymi ludźmi bez wysiłku. Rzekomo wystarczy usiąść do komputera i przez kilka minut klikać w pojawiające się reklamy lub rozsyłać wcześniej otrzymane maile.
To jedna z najpopularniejszych form zarabiania w internecie, niestety nieskuteczna. Wszystkie systemy tego typu skontrowane są w sposób, który uniemożliwia wypłacenie z nich jakichkolwiek poważnych pieniędzy. Wiele z tego typu systemów nawet nie próbuje stwarzać pozorów uczciwości i po prostu nie wypłaca nabranym w klikanie pieniędzy wcale.
Systemy GPTR bazują najczęściej na konstrukcji piramidy, zachęcając nowych członków do werbowania znajomych. Poza czasem można też stracić reputację oraz narazić się na zagrożenie w postaci szkodliwego oprogramowania. Stawki w tej grze nie są warte zachodu. Za regularne klikanie przez rok można zarobić w zależności od programu… do 50 zł. W większości przypadków jednak, „klikacz” nie dostaje nic, ponieważ systemy tego typu znikają bez śladu równie szybko jak powstają.
„Praca bez wychodzenia z domu!”, „Zarabiaj na czytaniu e-maili!”, „Płacimy za oglądanie reklam!” – w ten sposób są reklamowane GPTR. Mimo, że internet w Polsce szeroko dostępny jest już od wielu lat, to wciąż zdarzają się użytkownicy siec, którzy dają się nabierać na tego typu slogany.
Tymczasem jedyny zarobek otrzymują twórcy systemów, którzy dzięki własnej bazie „klikaczy” sprzedają usługi mailingu reklamowego dla firm. Zamawiający najczęściej nie ma świadomości, kto naprawdę będzie odbiorcą jego reklam, jednak z reguły nie przykłada do tego wagi, ponieważ ceny takich mailingów są bardzo niskie.
Jarosław Ryba
Zobacz także:
>>> 10 rzeczy, na które dasz się naciągnąć
>>> 10 sposobów na zarobek w sieci: Allegro i programy partnerskie
>>> 10 sposobów na zarobek w sieci: zakłady sportowe i poker
>>> 10 sposobów na zarobek w sieci: startup i firmowe usługi przez sieć
Źródło: Bankier.pl