Zmiany związane z rewolucją informatyczną już dawno dotknęły prawie każdej sfery naszego życia. Wirtualny świat coraz śmielej wkracza teraz w kompetencje dotychczas zarezerwowane tylko dla najwyższych instytucji państwowych. W sieci furorę robi bitcoin – wirtualny pieniądz, który zaczyna mieć realny wpływ na nasze życie.
System bankowy od zawsze charakteryzował się stabilnością i niezmiennością, jednak wraz z rozwojem Internetu zaczął on zdecydowanie odbiegać od oczekiwań rosnącej rzeszy internautów. Pierwsza rewolucja związana z pieniędzmi w sieci miała miejsce pod koniec lat 90-tych XX wieku. W 1998 roku wystartowała firma PayPal, która zlikwidowała niepisany monopol wystawców kart kredytowych na bezpieczne płatności w Internecie. To dzięki koncepcji tanich mikropłatności mógł się rozwinąć na wręcz gigantyczną skalę handel w sieci. Niesamowita popularność tej usługi pokazała, że wszystko, co jest związane z obrotem pieniędzy, to pole do naprawdę wielkich innowacji. To, że Polacy też mają znaczący wkład w rozmontowywanie skostniałego systemu, pokazuje popularność rodzimych wirtualnych kantorów, dzięki którym można zdecydowanie korzystniej wymienić waluty bez wychodzenia z domu. Innowacje dotknęły w końcu samą ideę pieniądza. Obecnie na świecie funkcjonuje ponad setka nieoficjalnych walut, a prym wśród nich wiedzie ta, która zdążyła już nieźle namieszać w głowach inwestorów – bitcoin.
Pieniądze bez emitenta
Powstanie bitcoina jest naturalną konsekwencją dwóch zjawisk. Z jednej strony jest chęć dopasowania pieniądza do potrzeb nowoczesnego użytkownika, z czym wiąże się przełamanie tradycyjnego sposobu funkcjonowania waluty i związanych z tym ograniczeń. Z drugiej strony rozwijający się kryzys pokazał, że międzynarodowy system finansowy jest przede wszystkim regulowany przez sytuację polityczną, a nie wyłącznie przez ekonomię. Przekłada się to na skupienie uwagi przede wszystkim na działaniach związanych z dofinansowywaniem plajtujących instytucji finansowych oraz dodrukowywaniem pieniędzy.
W takim klimacie na internetowym forum dla kryptografów 1 listopada 2008 roku pojawił się wpis, w którym opublikowano specyfikację techniczną wirtualnej waluty nazwanej bitcoin. Miała to być dosłownie moneta stworzona z wirtualnych bitów. Twórca tej idei podpisywał się japońskim imieniem i nazwiskiem Satoshi Nakamoto. Próbowano do niego dotrzeć, ale ustalono jedynie, że posługiwał się kontem e-mailowym pochodzącym z niemieckiego serwera i że prawdopodobnie Satoshi Nakamoto to jedynie pseudonim.
Cyfrowe złoto
Najprościej rzecz ujmując, ideą, która stoi za bitcoinem, jest cyfrowe odtworzenie parytetu złota jako fundamentu polityki monetarnej. Parytet ten opierał się na zasadzie mówiącej, że ilość papierowego pieniądza na rynku musi mieć pokrycie w ograniczonych zasobach kruszcu. To zapobiegało drukowaniu pustego pieniądza oraz wszelkim następstwom, które te działania ze sobą niosły.
Kurs bitcoinów opiera się tylko na liczbie dostępnych na rynku bitcoinów oraz zaufaniu użytkowników do tej waluty. W założeniach jest on więc zdecentralizowany, wszędzie na świecie działa tak samo i nie podlega sztucznym, arbitralnym ograniczeniom czy utrudnieniom. Żadne elity polityczne oraz finansowe nie mają na niego wpływu. Liczba bitcoinów na rynku wzrasta, ale jedynym sposobem powiększania puli pieniędzy jest ich wirtualne wydobywanie. Polega to na podłączeniu komputera do sieci bitcoin, gdzie system generuje losową skomplikowaną zagadkę kryptograficzną i czeka, kiedy dostanie jej rozwiązanie od któregoś z użytkowników z całego świata. Im większa moc obliczeniowa komputera, tym większa szansa, że to nam może przypaść nagroda.
Nie można dostać za jednym razem więcej niż 25 monet, więc wydobywanie bitcoinów jest procesem długotrwałym, a gdy zostanie wydobytych 21 milionów bitcoinów, system przestanie je generować. Pieniądze przyrastają jak w szeregu geometrycznym. W 2013 roku powstała połowa całego planowanego nakładu, za cztery lata będzie już trzy czwarte zaplanowanej puli. Ze względu na zwiększającą się za każdym razem trudność wydobycia zakończenie tego procesu przewiduje się na rok 2140.
Nie trzeba mieć wielkiej liczby monet, aby na nich sporo zarobić. Bitcoiny są notowane na kilku internetowych giełdach, lecz kurs podlega ciągłym, dynamicznym wahaniom, dlatego na bitcoinach można w ciągu kilku dni sporo zarobić, ale też i dużo stracić. Od debiutu bitcoina 17 sierpnia 2010 roku wartość jednej bitmonety wzrosła od 0,063 dolara do ponad 1200 dolarów 30 listopada 2013 roku. Teraz (luty 2014) jej kurs oscyluje wokół 670 dolarów.
Ludzie to kupują
W pierwszym okresie bitcoin był traktowany jako ciekawy eksperyment. Jednakże na zwiększającą się podaż pieniądza pozytywnie zareagował rynek. Pojawiły się możliwości płacenia w bitcoinach za rzeczywiste usługi i towary. Firma Bitpay, która oferuje rozwiązania do płacenia bitcoinami, chwali się, że obsługuje już ponad 22 tysiące sklepów internetowych. Wielkim wydarzeniem było zaaprobowanie bitcoina jako metody płatności przez platformę WordPress, 22. co do wielkości serwis internetowy na świecie. Zaś ostatnio niemiecki Fidor Bank umożliwia bezpośrednie zarabianie na zmianach cen tej cyfrowej waluty. Jeśli zaś chcemy w rzeczywistym świecie zapłacić za towar lub usługę, wystarczy wejść na www.coinmap.org i wyszukać na mapie punkty przyjmujące płatności w tej walucie. W Polsce można znaleźć ponad 70 takich miejsc, wśród których trafimy m.in. na dentystę czy korepetytora.
Za, a nawet przeciw
Idea niekontrolowanego wirtualnego pieniądza wzbudza ogromne zainteresowanie. Jedni widzą w tym rewolucję rozbijającą dotychczasowy monopol, inni – narzędzie do spekulacji i prania brudnych pieniędzy. Niemniej jednak dynamiczny rozwój bitcoina spowodował już ogromne zainteresowanie wszystkich ważnych tego świata, którzy poczuli się w obowiązku wydać odpowiednie oświadczenia lub prognozy.
Największe fundusze inwestycyjne wspierają start-upy związane z zarządzaniem rynkiem bitcoinów. Zwykli gracze zyskują realne pieniądze na różnicach kursowych. Analitycy chwalą, że to rozwiązanie może być skuteczną receptą na trudne czasy oraz ma potencjał przełamania tradycyjnej bankowości, uwolnienia się od uciążliwych prowizji i ułatwienia dostępu do e-commerce w najodleglejszych miejscach na świecie, gdzie płatności online bez karty kredytowej nie są jeszcze akceptowane. Zaś niemiecki ustawodawca zwolnił transakcje w bitcoinach z powszechnego podatku dochodowego.
W opozycji jest m.in. rząd USA, bowiem niekontrolowana przez nikogo stabilna waluta w dłuższej perspektywie może zagrozić dotychczasowemu międzynarodowemu systemowi finansowemu stworzonemu przez Stany Zjednoczone. Z kolei rosyjskie władze ostrzegły przed używaniem bitcoina, gdyż wirtualne pieniądze mogą być wykorzystywane np. do finansowania terroryzmu, oraz uznały, że traktowanie bitcoinów jako alternatywnej waluty jest nielegalne. Ekonomiści zaś prognozują, że jest to wielka bańka spekulacyjna, która szybko pęknie, jeśli zniszczy się zaufanie do tej waluty.
Napster w świecie walut
Faktem jest, że bitcoinów nie należy lekceważyć, a wszystko wskazuje na to, że jesteśmy na progu rewolucji na miarę tej, jakiej dokonał nieistniejący już serwis Napster, umożliwiając swobodną wymianę muzyki przez Internet w postaci plików MP3. Co prawda serwis po wielkich bojach został zamknięty, ale zdążył wywrócić cały świat multimediów do góry nogami.
Powyższa historia pokazuje, że upór władz może doprowadzić do zamknięcia sieci bitcoinów. Lecz ogromna rzesza użytkowników tej waluty dowodzi, że poznała i docenia wartość stabilnego i niezależnego pieniądza, co na pewno doprowadzi do rozwoju bardziej zaawansowanych projektów walutowych. Tego procesu nie będzie można skutecznie zlikwidować, tak jak po dwunastu latach walki nie zlikwidowano wymiany plików mp3. Jedynym sensownym rozwiązaniem będzie zaproponowanie lepszego pieniądza rzeczywistego, a to można osiągnąć tylko poprzez powrót do parytetu opartego na złocie.
Autor: Sławomir Sawko, specjalista ds. marketingu Comarch
Artykuł pochodzi z magazynu Nowoczesne Zarządzanie nr 1/2014.