Banki robią kolejny krok, by zmniejszyć liczbę transakcji gotówkowych realizowanych w oddziałach – inwestują we wpłatomaty. Z biegiem czasu będą przepychać klientów z okienek do maszyn samoobsługowych. W teorii wpłatomaty, podobnie zresztą jak bankomaty, mają bowiem odciążyć placówki od podstawowej obsługi kasowej. W dłuższej perspektywie może to jednak oznaczać, że część kasjerów pożegna się z pracą.
Bankowość elektroniczna odciążyła placówki bankowe od podstawowej obsługi kasowej. Przez internet swoje konto obsługuje już ponad 11 mln Polaków. Gdyby nie internet, z każdą nawet najdrobniejszą operacją musieliby iść do placówki, względnie zlecać ją przez mało wygodną bankowość telefoniczną. W efekcie dziś klienci znacznie rzadziej niż jeszcze kilka lat temu zaglądają do oddziałów, bo gros operacji zlecają samodzielnie. Eksperci prognozują, że będą zaglądać jeszcze rzadziej. Brett King z amerykańskiego Movenbanku na jednej z konferencji organizowanych przez mBank podawał przykład Bank of America, w którym na jednego klienta przypadają średnio 3 wizyty rocznie. Tymczasem jeszcze 15 lat temu wizyt było średnio 30.
Zapewne nie przekłada się to jeszcze na nasz rynek bankowy, bo tutaj oddział jest i jeszcze przez lata będzie jednym z podstawowych kanałów dostępu. Nie trudno jednak wyciągnąć wnioski, że skoro coraz chętniej bankujemy przez internet, to coraz rzadziej chodzimy do placówek. Ten trend będzie się nasilał wraz z wchodzeniem na rynek nowego pokolenia klientów.Przekłada się to zresztą na zmianę samego modelu działalności placówek. Jeszcze kilka lat temu stanowiska obsługi przypominały siermiężne okienka urzędów, gdzie klient był traktowany jak petent. Dziś są wygodne fotele, wydzielone strefy, kawa i cukierki, a niektóre oddziały przypominają wystrojem statki kosmiczne rodem z filmów science fiction. Bankowcy chcą, by docelowo placówki pełniły głównie rolę doradczą przy omawianiu bardziej skomplikowanych transakcji, obsługa kasowa ma w nich zostać ograniczona do minimum.
Bankowość internetowa i inwestycja w sieci bankomatów były pierwszymi krokami odciążającymi placówki. Do końca nie został jednak rozwiązany jeszcze problem wpłat gotówki. Tu z odsieczą mają przyjść wpłatomaty, czyli urządzenia działające na odwrotnej zasadzie jak bankomat. Klient wkłada kartę, po jej numerze identyfikowany jest numer konta bankowego, następnie wsuwa w specjalną szczelinę gotówkę, która księgowana jest na jego koncie. Pieniądze znajdują się na RORze w ciągu kilkunastu minut. Banki chcą by takie maszyny przyczyniły się do dalszego ograniczania liczby transakcji gotówkowych realizowanych w okienkach oddziałów. Decydenci patrzą na nie przychylnym okiem, ale nie wszystkim pracownikom banków ich montaż jest na rękę. Obawiają się, że w dłuższej perspektywie wpłatomaty będą kolejnym czynnikiem, który wpłynie na redukcję zatrudnienia w placówkach. Dziś kasjerzy zostali już w znacznym stopniu odciążeni od realizacji przelewów i podstawowych wypłat. Wielu oddziałom wystarcza już tylko jedno okienko kasowe.
Z sondy, którą przeprowadziłem w bankach wynika, że najpoważniejsze plany w zakresie montażu wpłatomatów ma PKO Bank Polski. Do końca tego roku zainstaluje około 50 urządzeń, kolejne 200 w pierwszej połowie 2013 roku. Niedawno rozmawiałem z Anną Olifierczuk, dyrektorem biura rozwoju i optymalizacji sieci w PKO BP, która przyznała, że bank dąży do migracji zarówno wypłat, jak i wpłat gotówkowych ze stanowisk kasowych w oddziałach do samoobsługi. Z tego właśnie względu wdraża dla klientów wpłatomaty i wciąż rozwija sieć bankomatów.
Także Bank Millennium rozpoczyna montaż wpłatomatów. Pierwsze urządzenia pojawią się jeszcze w tym roku. Plany na przyszły rok obejmują kilkadziesiąt maszyn. Credit Agricole, który już dziś ma 236 wpłatomatów, w przyszłym roku chce postawić kolejne 30 urządzeń. BZWBK rozszerzy swoją sieć 34 wpłatomatów o 15 nowych maszyn. Nad wprowadzeniem własnych urządzeń zastanawia się BNP Paribas Bank, ale na razie nie chce podawać szczegółów. Dziś jego klienci mają do dyspozycji maszyny Euronetu. Z kolei ING Bank Śląski wymienia systematycznie wyeksploatowane bankomaty na urządzenia dwufunkcyjne – łączące cechy bankomatu i wpłatomatu.
Kilka banków, które nie planują rozszerzenia sieci o wpłatomaty własne, udostępnia klientom maszyny Euronetu (150 sztuk). Do niedawna usługa wpłaty gotówki za pomocą maszyn sieci Euronet dostępna była jedynie dla klientów Alior Banku, Citi Handlowego, mBanku, MultiBanku i Banku Pocztowego. W październiku Euronet otworzył jednak wpłatomaty dla klientów wszystkich banków. Klienci, których bank nie podpisał umowy z Euronetem, muszą jednak płacić prowizję operatorowi maszyn. Prowizja od transakcji wynosi w tym przypadku 0,4 proc. od wpłacanej kwoty lub 0,4 proc. plus 5 zł przy wyborze transakcji ekspresowej. Dodatkowo będą musieli zarejestrować jednorazowo swój numer konta, a koszt takiej rejestracji to 1 zł. Nie udało mi się uzyskać informacji, czy kolejne banki planują nawiązać współpracę z Euronetem. Można jednak podejrzewać, że wraz z rosnącą siecią wpłatomatów i nasilającym się trendem przepychania klientów z oddziałów do samoobsługowych maszyn, jedynie kwestią czasu jest, gdy kolejne banki nawiążą współpracę z Euronetem.
Otwarcie przez tego operatora wpłatomatów na wszystkich klientów to konieczność, którą wymuszają zapowiadane obniżki opłat interchange. Jak podaje NBP, udział transakcji gotówkowych w transakcjach kartowych systematycznie maleje. Z danych na koniec półrocza 2012 r. wynika, że transakcje bezgotówkowe stanowiły już ponad 60,5 proc. liczby wszystkich transakcji kartowych. W ciągu ostatniego roku wskaźnik ten wzrósł o 3,6 punktu procentowego. Podobnie systematycznie zwiększa się wartość transakcji realizowanych bezgotówkowo – to już blisko 29 proc. wartości transakcji, podczas gdy w połowie ubiegłego roku było to 26,5 proc. W dłuższej perspektywie obniżki opłat interchange przyczynią się do instalacji nowych terminali i wzrostu popularności obrotu bezgotówkowego. Można zatem oczekiwać, że z biegiem czasu klienci będą coraz rzadziej wyciągali gotówkę z bankomatów i zarazem chętniej płacili kartami. To na razie jeszcze plany na przyszłość, ale gracz pokroju Euronetu nie może pozwolić sobie na czekanie z założonymi rękoma.
Banki czeka jeszcze jedno zadanie: będą musiały przekonać klientów do używania wpłatomatów. O ile bankomaty są już standardem i korzystają z nich niemal wszyscy klienci banków, to wpłatomaty nadal traktowane są z ograniczonym zaufaniem. Klienci obawiają się bowiem, że maszyna może połknąć ich pieniądze lub zaksięgować niewłaściwą sumę. Często też wrzutnie banknotów zapychane są różnymi przedmiotami, które blokują prawidłowe funkcjonowanie maszyny. Na dobrą sprawę sprawę przepchnięcie klienta z placówek do wpłatomatów nie powinno być bardzo trudne. Zadziała tu zapewne metoda kija, czyli podniesienie opłat za wpłaty realizowane w placówkach. Ten scenariusz banki przerabiały już przecież chociażby w przypadku przelewów realizowanych w oddziałach i w internecie. Za każdym razem skutecznie.
Napisz do autora: [email protected]
//