Na początku czerwca „Puls Biznesu” doniósł, że zagraniczne banki w ciągu trzech poprzednich kwartałów wycofały z polskich spółek-córek 15 mld zł. Sugerowano, że może to mieć związek z koniecznością podwyższenia współczynnika wypłacalności przez spółki-matki. Wątpliwości dotyczące tych danych rozwiewa w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Wojciech Kwaśniak, zastępca przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego.
Za znaczącą część ruchu środków odpowiadały nie banki, lecz oddziały instytucji kredytowych działających w Polsce. Banki, zgodnie z polskim prawem bankowym, to instytucje, które otrzymały w Polsce licencję na prowadzenie działalności kredytowo-depozytowej i tutaj mają swoją siedzibę. Oddziały instytucji kredytowych to z kolei jednostki podmiotów, które swoją siedzibę mają poza Polską, na terenie Unii Europejskiej. Instytucje działające w tej formie mają zaledwie 2-procentowy udział w polskim bankowym rynku, wyjaśnia Wojciech Kwaśniak.
Oddziały instytucji kredytowych w pierwszej połowie 2011 roku ściągnęły do Polski środki, które zostały zainwestowane w obligacje skarbowe. W drugiej połowie roku, po sprzedaży papierów, wycofały pieniądze do krajów macierzystych. To właśnie te transakcje odpowiadają za 10 mld zł z 15 mld zł, które odpłynęły z polskiego rynku.
Za pozostałą część z tajemniczych 15 mld zł odpowiada, zdaniem przedstawiciela KNF, zmniejszenie zapotrzebowania na finansowanie w dwóch bankach, które przestały udzielać kredytów walutowych. Zagraniczni właściciele nie ucinają finansowania dla spółek-córek w Polsce, lecz dostosowują jego wielkość do zmniejszających się potrzeb. KNF zapewnia, że monitoruje sytuację i obecnie nie dostrzega sygnałów nadzwyczajnych zmian na tym obszarze rynku.
Źródło: Bankier.pl