Koniec roku to specjalny moment nie tylko ze względu na tradycję i religię, ale także z punktu widzenia naszych pieniędzy. Ci, którzy inwestują na giełdzie wyczekują „rajdu Świętego Mikołaja”, którym zwykle giełdy kończą rok.
Handlowcy liczą na ożywienie związane z gwiazdkowymi zakupami. Z drugiej strony ostatnie dwa tygodnie grudnia i początek stycznia to zwykle czas stagnacji w przedsiębiorstwach, a każdy wolny dzień to wymierne straty dla gospodarki. W tym roku dodatkowo będziemy po raz pierwszy świętować w pierwszy piątek stycznia Trzech Króli. Jaki będzie ostateczny bilans nadchodzących tygodni dla polskiej gospodarki?
Na giełdach indeksy utrzymują się w stagnacji. Rządom krajów euro i Europejskiemu Bankowi Centralnemu nie udało się wywołać entuzjazmu inwestorów. Chociaż EBC zmniejszył główną stopę procentową o jedną czwartą punktu procentowego do poziomu 1 proc., rynki nadal pozostają sceptyczne. Wielcy gracze od kilku miesięcy czekają na spektakularną akcję skupu obligacji zadłużonych państw, nazywaną „bazooką” albo bardziej dosłownie „dodrukiem pieniędzy”. Na razie nowy szef EBC Mario Draghi unika takich działań. Podobnie jak największe rynki zachowuje się polska giełda. W ubiegłym tygodniu WIG 20 stracił 1,4 proc.
Dni pozostałe do świąt Bożego Narodzenia można już policzyć na palcach. Najpewniej im bliżej Wigilii, tym aktywność inwestorów na giełdach będzie spadała. Co gorsza ożywienie nie nastąpi też na samym początku roku, bo będziemy świętować po raz pierwszy dniem wolnym od pracy Trzech Króli (piątek, 6 stycznia 2012). W Stanach Zjednoczonych ważne kulturowo Święto Dziękczynienia pod koniec listopada zakończyło się na giełdach najgorszym wynikiem od 80 lat. Czy nasze polskie świętowanie również będzie miało negatywne konsekwencje dla gospodarki? Według Arkadiusza Krześniaka, głównego ekonomisty Deutsche Bank niekoniecznie.
Mimo wszystko święta będą pozytywne
Między Bożym Narodzeniem, Nowym Rokiem, a Świętem Trzech Króli w polskich firmach panować będzie zastój, tym groźniejszy, że cały świat, tak czy inaczej oczekuje spowolnienia gospodarczego w nadchodzących miesiącach. Jednak Arkadiusz Krześniak uspokaja, że układ tegorocznego kalendarza świąteczno – noworocznego niweluje potencjalne negatywne skutki dodatkowego dnia wolnego.
– W grudniu 2011 jest tylko jeden dzień wolny świąteczny przypadający w ciągu tygodnia pracy. Zakładając w uproszczeniu, że PKB jest równomiernie wytwarzany w ciągu roku, oznacza to ubytek ok. 0,4 proc. – szacuje główny ekonomista Grupy Deutsche Bank w Polsce. – Trzeba jednak pamiętać, że grudzień to czas świątecznych zakupów, na które co roku tak liczą ekonomiści i przedsiębiorcy. W ostatnim miesiącu roku sprzedaż detaliczna jest zazwyczaj wyższa od średniej w roku o ok. 20-25 proc., co oznacza zwiększenie PKB po stronie popytu o ok. 0,9 proc. PKB. Oznacza to, że jeśli w tym roku wystąpi podobny wzrost, to efekt netto świąt w tym roku będzie prawdopodobnie pozytywny i wyniesie ok. 4-5 mld PLN.
Na święta wydamy więcej niż Niemcy
Ruch w polskich centrach handlowych przed świętami zwiększa się o 30 proc., a przeciętna polska rodzina planuje wydać na święta Bożego Narodzenia około 1950 złotych, wynika z raportu „Zakupy świąteczne 2011”, sporządzonego przez firmę Deloitte na podstawie badań w 17 europejskich krajach. To o 5 proc. więcej niż przed rokiem, a także więcej niż deklarują Niemcy czy Słowacy.
Na same prezenty zamierzamy wydać 950 złotych, a na żywność około 600 złotych. Podobnie jak w pozostałych krajach najbardziej pożądanym prezentem są książki, kosmetyki i perfumy. Charakterystyczna dla Polski jest zwyczaj obdarowywania się gotówką. To trzeci najpopularniejszy prezent świąteczny w naszym kraju. Z okazji świąt wyszło też na jaw, że przynajmniej jeśli chodzi o zakupy jesteśmy jednym z bardziej zinternetyzowanych narodów. Tylko w czterech badanych przez Deloitte krajach ponad połowa respondentów zamierza kupić prezenty w sieci: w Czechach, Grecji, Niemczech i Polsce.
Co w przyszłym roku?
Przyszłoroczne święta nie będą już „na plus” a to dlatego, że będziemy mieli aż dwa dni wolne od pracy, do tego łączące się w „długi weekend”, który zmniejszy liczbę dni roboczych. Aby efekt dni wolnych od pracy w grudniu wpływał łącznie ujemnie na PKB, muszą być dwa dni wolne od pracy, przypadające pomiędzy poniedziałkiem a piątkiem, a sprzedaż detaliczna w grudniu nie może być większa od średniej miesięcznej o więcej niż 18-20 proc. – Przy założeniu słabszej koniunktury „efekt świąt” w 2012 roku może być lekko ujemny dla PKB – mówi Arkadiusz Krześniak z Deutsche Bank. – Jeśli koniunktura będzie dobra pod koniec przyszłego roku, efekt ten będzie prawdopodobnie neutralny – dodaje.
W całym przyszłym roku czeka nas aż siedem „długich weekendów”, z których pięć będzie wymagało tylko jednego dnia urlopu, aby mieć cztery dni wolne. W sumie 114 dni wolnych od pracy to będzie jeden dzień więcej niż w tym roku, ale liczba dni roboczych będzie taka sama, bo 2012 rok jest przestępny, czyli ma 366 dni.
Źródło: Deutsche Bank