W teorii jest to idealny sposób na zaspokojenie potrzeb społecznych mieszkańców, jednocześnie nie wymagającej od samorządów zadłużania się ponad miarę. W krajach Europy Zachodniej formuła PPP sprawdza się i działa od lat. W Polsce dopiero zaczyna funkcjonować i jak się okazuje – z dużymi problemami.
W środę, 12 października, we Wrocławiu odbyła się Konferencja „Partnerstwo publiczno-prywatne – projektowanie, finansowanie, realizacja”, mająca na celu przybliżenie problematyki przedsięwzięć partnerskich, w szczególności zasad ich realizacji oraz sposobu finansowania. Konferencja skierowana była do przedstawicieli jednostek samorządu terytorialnego, administracji rządowej, spółek komunalnych i przedsiębiorstw potencjalnie zainteresowanych realizacją projektów PPP.
Największym problemem polskiego PPP jest skomplikowane prawo, które nakłada na partnera prywatnego szereg obowiązków – przede wszystkim przygotowanie oferty. Niestety, jest to o wiele droższa i bardziej czasochłonna sprawa niż w przypadku zwykłego zamówienia publicznego. I na tym też polega cały kłopot – zarówno strona prywatna jaki i publiczna często ma problem z odróżnieniem zamówienia publicznego od formuły PPP.
W pierwszym przypadku pojawia się „usługa do wykonania i zapłata za nią”. Przy formule PPP oczekuję się od partnera publicznego, że będzie nie tylko inicjatorem, ale także tego, że weźmie aktywny udział w realizacji określonego projektu, np. budowy hali sportowej. Inwestor, czyli strona prywatna ma tę przewagę, że z reguły w odróżnieniu od administracji publicznej, ma doświadczenie w zarządzaniu inwestycjami. Ponadto, w odróżnieniu od zamówienia publicznego, strona prywatna po wykonaniu inwestycji, najczęściej będzie czerpać z niej określone w umowie korzyści finansowe.
Negocjacje i granice
Stąd w negocjacjach między partnerami określenie granicy ingerencji strony publicznej w realizację, a następnie funkcjonowanie całego przedsięwzięcia, należy do kwestii priorytetowych. Nie jest to łatwe – gdy partner prywatny otrzyma zbyt dużo swobody, może dojść do zachwiania konkurencji. Z drugiej strony zbytnia ingerencja strony publicznej może negatywnie wpłynąć na rentowność projektu. Warto zauważyć, że duże inwestycje finansowane są w większej części ze środków prywatnych, które inwestor pozyskuje głównie z kredytu. Strona publiczna, która wymaga od niego np. zbyt niskich cen usług świadczonych później dla ludności, może doprowadzić go do ruiny. Odwrotnie, pozostawienie zbyt dużej swobody w kwestii kształtowania się ceny danej usługi, może postawić partnera publicznego w trudnej sytuacji, jako odpowiedzialnego za stworzenie monopolu.
Dlatego niezwykle ważne jest kompleksowa analiza przedsięwzięcia. Zarówno pod kontem finansowym jak i technicznym. W przypadku dużych inwestycji, niebagatelne znaczenie ma także ryzyko polityczne, kwestie zadłużenia publicznego itp. Na jeden projekt składa się wiele ryzyk, których oszacowanie nie jest rzeczą łatwą. Brakuje specjalistów w tym zakresie, a kodeks dobrych praktyk dopiero się kształtuje.
Zainteresowanie PPP wzrośnie
Najprawdopodobniej zainteresowanie PPP wzrośnie i czynnikiem, który to spowoduje, będzie dług publiczny. Niestety, zgodnie z rozporządzeniem Ministra Finansów z dnia 23 grudnia 2010 r. w sprawie szczegółowego sposobu klasyfikacji tytułów dłużnych zaliczanych do państwowego długu publicznego, w tym do długu Skarbu Państwa, do tytułów dłużnych zaliczanych do długu sektora finansów publicznych zalicza m.in. kredyty i pożyczki, przy czym w tej kategorii mieszczą się również „umowy o PPP, które mają wpływ na poziom długu publicznego”.
Jednak by inwestycje w ramach PPP nie wliczały się do długu publicznego jst, konieczny jest odpowiedni podział ryzyk zgodny z wytycznymi Eurostatu (zgodne z zasadą neutralności). Wówczas wytworzone w ramach takiej umowy aktywa i pasywa zaliczać się będą do bilansu partnera prywatnego i będą neutralne dla bilansu podmiotu publicznego.
Nie wszystko złoto co się świeci
Innymi słowy, przed PPP w Polsce jeszcze długa droga. W krajach Europy Zachodniej i USA ta formuła podobno sprawdza się doskonale. Niestety trzeba pamiętać, że nie wszystko co dobrze sprawdza się we Francji lub Niemczech, musi powtórzyć sukces w Polsce. Na przeszkodzie stoi skomplikowane prawo. Na przykład pierwsza ustawa o PPP, która weszła w życie w 2005 roku, niestety okazała się „bublem”.
Nowa ustawa z 2008 roku w teorii już tak wielkim bublem nie jest, chociaż wciąż część ekspertów ma do niej zastrzeżenia, np. co do procedury wyboru partnera prywatnego, którego dokonuje się stosując przepisy ustawy z dnia 9 stycznia 2009 r. o koncesjach na roboty budowlane lub usługi. Jednak z konferencji wynika, że zarówno strona publiczna jak i prywatna zdaje sobie sprawę z mankamentów tej regulacji. Innymi słowy – PPP w Polsce będzie popularne, ale jeszcze nie wiadomo, kiedy.
Źródło: Bankier.pl