Nasilają się negatywne nastroje na rynkach finansowych. Przyczyną są wyraźne oznaki spowolnienia gospodarczego na świecie, czy wręcz obawy przed nawrotem recesji.
Sugerują to zarówno dane gospodarcze z ostatnich tygodni z lipcowymi odczytami wskaźników wyprzedzających koniunktury na czele, jak i konieczność walki z długami publicznymi, co będzie skutkować ograniczeniem wydatków budżetowych i brakiem wsparcia koniunktury, które przyczyniało się w ostatnich 2 latach do jej ożywienia. Wtorkowe notowania na globalnych rynkach można traktować jako przełomowe. Światowy rynek akcji sforsował średnioterminowe wsparcie i tym samym zakończył wielotygodniowy trend boczny. Istnieje ryzyko, że wczorajsza sesja przesądza o utrwaleniu spadkowej tendencji nie na tygodnie, ale na miesiące.
Nie chodzi tylko o napływające wiadomości, z których bardzo wiele jest niekorzystnych, ale również skalę rozczarowania inwestorów tym, że nie udaje się powtórzyć scenariusza z minionego roku, na który tak bardzo liczyli w minionych tygodniach. Wtedy spowolnienie gospodarcze okazało się tymczasowe, a kłopoty z finansami publicznymi nie pociągnęły za sobą konsekwencji gospodarczych.
W tych warunkach warszawski parkiet nie ma innej drogi, jak podążanie w dół. Przestrzeń do zniżki wydaje się wciąż jeszcze znacząca. Kluczowe wydaje się tu zachowanie walorów KGHM, które podobnie jak surowce pozostaje dość odporny na pogorszenie notowań. Jeśli jednak inwestorzy odwrócą się od towarów, to i ta bardzo znacząca na naszym rynku firma mocno ucierpi.
Rynki nieruchomości
Australijski rynek mieszkaniowy w dalszym ciągu przeżywa trudności. W czerwcu, 3. kolejny miesiąc, malała liczba wydanych pozwoleń na budowę. Jednocześnie w dół poszły ceny domów. Liczba pozwoleń obniżyła się o 3,5% w skali miesiąca, po spadku o 6,3% w maju. W porównaniu z czerwcem 2010 r. była niższa o 15,5%. W II kwartale ceny domów spadły o 0,1%, do najniższego poziomu od 2009 r. W takiej sytuacji nie dziwi pozostawienie w Australii stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Wcześniej podnoszono je systematycznie, by zwalczać oznaki bańki na rynku nieruchomości.
Tymczasem azjatyccy inwestorzy wykazują coraz większe zainteresowanie luksusowymi hotelami w USA. Szacuje się, że będą oni odpowiadali w tym roku za „niskie kilkanaście” procent wszystkich transakcji tego typu obiektami. W minionym roku było to 8%. Ostatnim przykładem takiej transakcji było kupno 5 hoteli, włącznie z położonym na Manhattanie Carlyle, przez rodzinę milionera z Hong Kongu za 570 mln USD.
Źródło: Home Broker