Im bliżej do 2. sierpnia, tym większa nerwowość panuje na rynkach finansowych. W środę inwestorzy z Wall Street stracili cierpliwość do polityków i w efekcie sesja przyniosła dotkliwe spadki. Niesprzyjające były też dane makro oraz raporty niektórych spółek.
Polityczny spór wokół kwestii podniesienia limitu zadłużenia Stanów Zjednoczonych przyćmił wszystkie inne doniesienia. Niby wiadomo, że Kongres do 2. sierpnia w ten czy inny sposób podniesie limit tak, jak robił to dziesięciokrotnie w ciągu ostatniej dekady. Lecz szanse na porozumienie pomiędzy Republikanami a prezydentem Obamą wydają się wręcz maleć z każdym dniem.
W tle toczy się też dyskusja wokół kwestii ratingu USA. Polityczne perturbacje sprawiły, że świętość – jaką do niedawna była nota AAA dla amerykańskich papierów skarbowych – zaczyna być bezpośrednio kwestionowana. Rynek zastanawia się już nie czy, ale kiedy Stany Zjednoczone utracą najwyższy możliwy rating w przynajmniej jednej z trzech głównych agencji.
Jakby tego było mało, dziś rozczarowała dość ważna publikacja makroekonomiczna. Inwestorzy dowiedzieli się, iż w czerwcu wartość zamówień na dobra trwałe (czyli główna miara inwestycji przedsiębiorstw w USA) była o 2,1% niższa niż w maju. Ekonomiści spodziewali się wzrostu o 0,3% mdm. Niższa od konsensusu była też dynamika bez uwzględnienia środków transportu – tu odnotowano wzrost tylko o 0,1% wobec oczekiwanych 0,5%.
Dodatkowe obawy o stan koniunktury gospodarczej wzbudziła tzw. Beżowa Księga. Ten raport opracowywany przez regionalne oddziały Rezerwy Federalna pokazał spowolnienie wzrostu w 8 z 12 dystryktów. Prawie wszystkie składowe tego raportu zawierały określenie „słaby” lub „niski”. Hamującej aktywności gospodarczej towarzyszył spadek presji cenowej, co było jedynym pozytywnym elementem Księgi potencjalnie torującym drogę dla QE3.
Jeśli do tego dodać rozczarowanie niektórymi raportami kwartalnymi spółek (np. akcje Dow Chemicals przeceniono o ponad 2%), to silne spadki amerykańskich indeksów nie były wielkim zaskoczeniem. S&P500 stracił 2% i zatrzymał się na poziomie 1.305 punktów, co jeszcze nie przekreśla szans giełdowych byków. Nasdaq spadł o 2,6%, zaś DJIA obniżył się o 1,6%.
Nominalno-dolarowe rekordy śrubowało złoto, zaś amerykańska waluta biła rekordy słabości względem szwajcarskiego franka i dolara australijskiego. Mamy więc do czynienia z bardzo interesującą reakcją rynków: ryzyko niewypłacalności USA przekłada się na wzrost cen amerykańskich obligacji skarbowych, zapaść dolara, rekordy złota i franka, nerwowe reakcje rynków akcji oraz względny spokój w sektorze surowców przemysłowych.
Źródło: Bankier.pl