Piątkowe wyniki stress-testów europejskich banków okazały się lepsze od zeszłotygodniowych przewidywań.
Wiele czynników ryzyka
W sumie osiem banków nie przeszło próby wytrzymałościowej w tym pięć hiszpańskich, dwa greckie i jeden austriacki. Taki wynik można uznać za zadowalający w kontekście wcześniejszych szacunków, które zakładały, że 15 a nawet 26 banków może nie zdać tej próby. Z drugiej jednak strony aż 16 banków znalazło się niewiele ponad granicą zdawalności, co może w przyszłości stać się poważnym problemem. Teraz jednak pod lupą inwestorów pozostaną banki, które muszą zwiększyć swój kapitał łącznie o 2,5 mld euro.
Czujne zmysły inwestorów nie opuszczą także Grecji i kryzysu zadłużeniowego w Strefie Euro oraz problemu podniesienia limitu zadłużenia USA. Ten pierwszy czynnik nadal będzie w centrum uwagi ze względu na brak konkretnych rozwiązań ws. nowego pakietu pomocowego. Brak szczegółowych uregulowań m.in. w kwestii udziału inwestorów prywatnych wzbudza wiele niepewności. Zwłaszcza, jeśli ustalony kształt ich udziału zostanie uznany przez agencje ratingowej jako częściowe bankructwo Grecji. To spowoduje jak podkreślił w weekend J.C Trichet niemożliwość przyjmowania obligacji krajów bankrutów jako w postaci zastawu zabezpieczającego. To będzie trudny problem do przezwyciężenia dla przywódców Strefy Euro, którzy m.in. w tej sprawie spotkają się na nadzwyczajnym posiedzeniu 21 lipca.
Równie poważny problem w porozumieniu mają Demokraci i Republikanie. Kolejne sobotnie spotkanie zorganizowane przez Baracka Obame ws. podniesienia limitu zadłużenia znów zakończyło się fiaskiem. To zły znak dla rynków, gdyż czasu na kompromis i wyjście z patowej sytuacji jest coraz mniej, za to nerwowych zachowań jest coraz więcej. Dlatego między innymi z tego powodu inwestorzy z rynku eurodolara niezbyt dobrze zaczynają nowy tydzień. Wspólna waluta traci od rana na wartości i o poranku para EUR/USD notuje poziom 1,4040.
Złoty słabnie
Sporo niepewności jakie pozostają na rynku powodują, że w ostatnim czasie rodzima waluta wykazuje sporą zmienność i nerwowość w zachowaniu. Jest to wynikiem dużego uzależnienia złotego od impulsów zewnętrznych, a tych w ostatnim czasie nie brakuję. Nadal nierozwiązana sprawa greckiego zadłużenia, strach przed rozprzestrzenieniem się kryzysu zadłużeniowego po całej Strefie Euro, pat w rozmowach między Demokratami i Republikanami to wszystko powoduję, że złoty raz znacznie traci na wartości, by za chwilę część tych strat odrobić. Dziś rano rodzimej waluty dotyczy jednak ta pierwsza sytuacja. Kurs obu par złotowych rośnie i do poranku za jednego dolara trzeba zapłacić 2,8750 zł, zaś za euro 4,04 zł.
Niewiele danych
Poniedziałek przyniesie nam dwie istotne publikacje makroekonomiczne. Pierwsza o godzinie 14:00 napłynie z polskiej gospodarki i będzie dotyczyć wzrostu przeciętnego wynagrodzenia. Analitycy spodziewają się poziomu 5% r/r, czyli wyżej o 0,9% niż w poprzednim okresie. Następnie o godzinie 15:00 zostanie ogłoszona wielkość napływu kapitałów długoterminowych do USA. Konsensus rynkowy zakłada wynik na poziomie 50 mld USD, czyli wyżej niż w poprzednim okresie, kiedy wskaźnik ten osiągnął wartość 30,6 mld USD.
Źródło: FMC Management