Wczoraj indeks CRB zakończył sesję na niewielkim minusie (-0,10%, poziom 366,19 pkt.). Przed większymi przecenami cen surowców częściowo chroniła sprzyjająca bykom sytuacja na rynkach walutowych, tj. dalsze osłabianie się dolara. Jeśli spadek wartości amerykańskiej waluty się utrzyma, będzie to czynnik hamujący spadki cen surowców. Warto jednak zaznaczyć, że w przypadku sporej części towarów niewielkie jest także pole do wzrostów.
Jednym z takich surowców jest ropa naftowa – najważniejszy wagowo składnik indeksu CRB. Wczoraj kontrakty na ropę typu WTI potaniały o 0,28% do poziomu 111,92 USD za baryłkę. Wpływ na to miały oczekiwania dotyczące dalszego wzrostu zapasów „czarnego złota”, które zresztą potwierdziły się wczoraj wieczorem. Amerykański Instytut Paliw podał bowiem w swoim cotygodniowym raporcie, że w minionym tygodniu zapasy ropy w USA wzrosły aż o 4,9 mln baryłek, podczas gdy mediana oczekiwań przepytywanych przez Bloomberg News analityków wskazywała na wzrost zapasów o około 1,5 mln baryłek.
Wprawdzie po raz kolejny stopniały zapasy benzyny, jednak prawdopodobnie nie przyczyni się to do wzrostu cen ropy ze względu na utrzymujące się wysokie światowe zapasy ropy naftowej. Co więcej, na rynku coraz częściej pojawiają się głosy wskazujące na negatywne skutki wysokich cen czarnego surowca dla wzrostu gospodarczego na świecie – wczoraj wspomniał o tym amerykański Sekretarz Skarbu, Timothy Geithner.
Cena złota była wczoraj stabilna – zniżka w pierwszej połowie dnia została nadrobiona i ostatecznie żółty kruszec zanotował spadek o symboliczne 0,01%. Mocniej potaniało natomiast srebro (-2,90%), jednak tak gwałtowna reakcja inwestorów nie powinna dziwić w obliczu wcześniejszych dynamicznych wzrostów. Od początku tego roku srebro zanotowało bowiem najmocniejszy wzrost spośród wszystkich surowców uwzględnianych w indeksie CRB. Niewykluczone więc, że obecne ruchy spadkowe są dopiero początkiem dynamicznej korekty cen srebra w dół.
Źródło: DM BOŚ